Penelope Douglas
„Dręczyciel”
Zmienił jej życie w szkole w piekło. Nie rozumiała, dlaczego jej nienawidzi.
Nazywa się Tatum Brandt, ale on w żaden sposób się
do niej nie zwraca. Jednak wciąż ją zauważa. Nie marnuje żadnej okazji w
szkole, żeby upokorzyć Tate, a jego pomysły na dręczenie dziewczyny z każdym
rokiem stają się coraz bardziej okrutne.
Kiedyś ona i Jared byli najlepszymi przyjaciółmi
oraz sąsiadami. Myślała nawet, że go kocha. Teraz nie ma pojęcia, dlaczego
sytuacja się zmieniła. Chłopak rozpowszechnia na jej temat kłamstwa, zwraca
przeciw niej wszystkich uczniów, którzy zaczynają się śmiać z Tatum i ją
poniżać. Dziewczyna staje się przez Jareda szkolnym pośmiewiskiem.
Dlatego, żeby od tego uciec, wyjeżdża na rok do
Francji. Po powrocie jest inna. Odważniejsza. A co najważniejsze: obiecała
sobie, że w tym roku postawi się Jaredowi. Nie pozwoli, by
chłopak dłużej ją dręczył.
Książki Penelope Douglas, są mi już dobrze znane, a przynajmniej większość
z nich. Ostatnio na tapetę wleciał u mnie „Dręczyciel”. To książka, którą bardzo
dobrze znam. Żeby nie skłamać, ale myślę, że lekko przeczytałam tę historię z
pięć razy i za każdym podobała mi się jeszcze bardziej. Może teraz pokrótce
przedstawię Wam fabułę. Mamy tu Jareda oraz Tatum, którzy od najmłodszych lat
byli najlepszymi przyjaciółmi. Robili dosłownie wszystko razem i śmiało można
ich było nazwać bratnimi duszami. Jednak pewnego dnia, Jared wyjeżdża na
wakacje do ojca, po których wraca odmieniony o sto osiemdziesiąt stopni.
Niestety na gorsze. Tatum, nie wie, co się wydarzyło, ale najgorsze w tym
wszystkim było dla niej to, że jej najlepszy przyjaciel zmienił stosunek do
niej i ją znienawidził.
Co wydarzyło się w życiu Jareda?
Dlaczego chłopak zaczął nienawidzić Tatum?
Cholercia, dużo bym chciała tu napisać, ale niestety nie mogę. Jednak
powiem Wam jedno, że ta książka to istna bomba. Dwóch mocnych bohaterów, choć
nastolatków i kupa emocji. Uwielbiam opowieść Jareda i Tatum. Pamiętam, że jak
czytałam tę lekturę po raz pierwszy, to mało co, nie obgryzłam wszystkich
paznokci, bo nie wiedziałam, czego spodziewać się na kolejnej kartce. I wiecie,
co jest w tym wszystkim najlepsze? Że za każdym razem, gdy powracałam do tej
książki, towarzyszyły mi takie same odczucia, chociaż wiedziałam, co się
stanie. Tym razem nie było inaczej. Dlatego właśnie kocham w książkach to, że
pomimo tego, że znam daną historię, to gdy do niej powracam, wywołuje ona we
mnie ten sam stan, jak za pierwszym razem. Wiem, że na pewno jeszcze kilka razy
powrócę do tej powieści, bo ją po prostu uwielbiam.
Historia sama w sobie jest naprawdę ciekawa, bo mamy tu zastosowane wątki
hate/love, przyjaźń, złamanie przyjaźni, tak zwany bullying, czyli znęcanie się
nad drugą osobą (w tym przypadku psychiczne, chociaż fizyczne znęcanie też się
znalazło, tylko że w innym kontekście) i wiele, wiele innych. Uważam, że
autorce naprawdę udało się to wszystko zgrabnie połączyć w całość i sprawić, by
ta opowieść pokazała, co dzieje się z takimi osobami, jak one to przeżywają i
jak sobie z tym radzą.
Co do bohaterów, to nie będę kłamać, ale na początku nie polubiłam się z
Jaredem właśnie za to, jak traktował Tatum. Był strasznie podły i nie raz
serducho mi się ściskało, że można być aż tak wyrachowanym człowiekiem. Jednak z
rozdziału na rozdział wszystko się wyjaśniło. Było mi go szkoda i to bardzo,
aczkolwiek to, co robił swojej przyjaciółce, z jednej strony było
niewybaczalne, bo ona była Bogu ducha winna. Natomiast Tatum to dziewczyna,
którą polubiłam od razu. Przyjmowała wszystkie przytyki i ataki z podniesioną
głową, jednakże w zaciszu domowym, pozwalała sobie na emocje, które nią
targały. Miała obok siebie przyjaciółkę, która ją niby wspierała i jakoś sobie
z tym wszystkim radziła. I właśnie tu pozwolę sobie wspomnieć o tej „przyjaciółce”,
bo szczerze jej nie lubiłam. Na początku jeszcze była spoko, ale później miałam
jej ochotę ogolić łeb na łyso, kazać jej się rozebrać i wyjść tak na golasa na
ulicę. Serio. Gdybym ja miała taką przyjaciółkę, to zasadziłabym jej kopa w
tyłek i kazała spadać. Tak ją znielubiłam, że nie mogłam jej po prostu zdzierżyć.
Wiem, że trzeci tom jest jej poświęcony i mam nadzieję, że tam będzie normalna,
a nie taka świnia, jaką się tu okazała. No, to się na niej odrobinę wyżyłam :D
Oprócz tego, co wyżej wymieniłam, nie zabraknie tu jednak tej chemii, która
się nie ulotniła pomiędzy Tatum i Jaredem. Ona po prostu zawsze tam jest. Nie
chcę zdradzać, jak potoczy się ich dalszy los, ale w pewnym momencie, zaczną
się docierać, jednak nadal będzie wisiała nad nimi tajemnica zachowania Jareda,
którą dziewczyna będzie chciała za wszelką cenę poznać. Czy jej się to uda?
Odpowiedź znajdziecie oczywiście w tekście.
Jedynie, czego mi zabrakło to punkt widzenia Jareda, ponieważ ta opowieść
jest opisana oczami Tatum. Nie wiem, czy Wydawnictwo NieZwykłe zdecyduje się
wydać „Dopóki nie zjawiłaś się ty”,
czyli historię Jareda, który nam wszystko opowiada ze swojego punktu widzenia.
Ogólnie to było już wydane przez inne Wydawnictwo, ale myślę, że byłoby warto
to wznowić, bo pewnie nie wszyscy mieli okazję zapoznać się z tekstem.
Mnie ta książka kupiła i jest to jedna z moich ulubionych, do której mam
sentyment. Jeżeli jeszcze nie czytaliście „Dręczyciela”, to gorąco Was zachęcam,
żebyście po niego sięgnęli, bo ta opowieść ma w sobie tyle emocji, że je się po
prostu odczuwa, całym sobą.
Gorąco polecam i oceniam 9/10.
Kasia
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe Zagraniczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz