poniedziałek, 20 lutego 2023

 D.B. Foryś - „Mroczna obietnica”

Gdy mężczyzna z przeszłością pragnie dziewczyny pełnej nadziei, nigdy się nie podda.

Spokojne życie Kornelii i Alana zostaje brutalnie przerwane, kiedy dawny wróg znów daje o sobie znać. Mogą uciec lub wrócić do świata, o którym oboje woleliby zapomnieć. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że do gry wkracza ktoś jeszcze…

Wspólny cel sprawia, że zyskują potężnego sprzymierzeńca. Złość, śmierć, strach i ból podążają za nimi niczym cień, a marzenia o szczęśliwej przyszłości zaczynają się oddalać. Jeśli chcą być razem, muszą stać się bezwzględni jak ich prześladowca, inaczej przegrają wszystko.

Mafijne porachunki, pasja, pożądanie, fascynacja i złożona mroczna obietnica, której oboje za wszelką cenę pragną dotrzymać.

Nie jestem w stanie zliczyć, ile razy zaczynałam czytać tę książkę, jednak co ją złapałam w swoje łapki, po chwili po prostu odkładałam, bo czułam, że nie mam ochoty zagłębić się w tę opowieść. Nie był to najlepszy czas dla mnie, bo przygnębiająca pogoda i osłabienie dawały o sobie znać. Zresztą nie było tak tylko z tą powieścią, ale i wieloma innymi. Nie mogę jednak w nieskończoność tego odkładać, dlatego postanowiłam zebrać się w sobie i dosłownie zmusić do czytania. Nie będę ukrywała, że początkowo ta opowieść mnie nie zachwyciła, brnęłam przez pierwsze 70 stron, bo tak naprawdę musiałam, a nie z przyjemności. Nie dostałam od samego początku, takiego efektu wow, jak w przypadku pierwszego tomu tu zaczęło się dość słodko i nudno i bez fajerwerków. Pierwszy tom oceniłam bardzo wysoko, bo byłam nim zachwycona i bawiłam się świetnie podczas czytania, dlatego dostał ode mnie dziewięć na dziesięć gwiazdek. Jak będzie w tym przypadku? Tego zaraz się dowiecie.

Tak jak wspomniałam wyżej,= początek książki mnie nie porwał, co więcej w pierwszej chwili zaczynałam się obawiać, że po prostu zawiodę się na tej historii i będzie klapa, a byłaby to naprawdę wielka szkoda, ponieważ twórczość autorki bardzo lubię i jeszcze nigdy się nie zawiodłam, wręcz przeciwnie, przy jej opowieściach zawsze miałam przyśpieszone bicie serca i gęsią skórkę. Dlatego początkowo czułam dość mocne rozczarowanie, ale, ale... im bardziej zagłębiałam się w lekturę, tym było coraz lepiej. Dalsze rozdziały wskoczyły ponownie na poprawne tory i cóż mogę powiedzieć, jedynie wow! Początek – sielankowe, w miarę spokojne życie bohaterów, później po raz kolejny otrzymujemy zwartą, dynamiczną i pełną zwrotów akcji fabułę, bardzo dobrze przemyślaną i nieprzewidywalną, czytałam każdy kolejny rozdział z zapartym tchem i gęsią skórką. Do naszych bohaterów powracają ich demony z przeszłości, które na każdym kolejnym kroku podkładają im kolejne przeszkody do pokonania, no bo niestety, nie ukrywajmy, przeszłość zawsze się o siebie upomni.

Autorka ma świetny styl pisania, w iście mistrzowski sposób potrafi zrównoważyć różnice wynikające z całkowicie dwóch odmiennych gatunków, bo tu otrzymujemy połączenie gorącego romansu z powodującym przyśpieszone bicie serca thrillerem. Ja nadal pozostaję jej wierną, choć słabo aktywną fanką, jednak w przyszłości na pewno po jej kolejne powieści sięgnę. Jeżeli szukacie powieści, którą będziecie czytać z zapartym tchem, to ta jest skierowana właśnie do was, pomimo dość słabego początku całość oceniam na 7 gwiazdek. Pstt... moje serce i tak nadal należy do pierwszej części, która podobała mi się zdecydowanie bardziej, ale było bardzo miłe ponownie wkroczyć do pełnego zawirowań świata Kornelii i Alana.

Gorąco polecam!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...