wtorek, 14 lutego 2023

 

K.N. Haner

„Zła miłość”


ON ma ją za zdrajczynię, ale ma do niej słabość.
ONA widzi w nim potwora, ale swojego serca nie jest w stanie oszukać.

Phix i ja kompletnie się pogubiliśmy.
Manipulacja stała się naszą najgroźniejszą bronią.
Miłość i nienawiść dzieli cienka linia, którą i ja, i mój mąż już dawno przekroczyliśmy. I naprawdę nie mam pojęcia, co czuliśmy bardziej.

Chciałam nas uratować, ale w pojedynkę nie miałam na to szans.

Wszyscy wiedzieli, że najgroźniejszego płatnego mordercę, mojego męża, może zabić jedynie prawdziwa miłość.
I tak: to ja go zabiłam.

Spotkaliśmy się w najbardziej nieodpowiednim miejscu i czasie, jedna zła chwila doprowadziła do wojny, ale to nasza ZŁA MIŁOŚĆ sprawiła, że przestaliśmy istnieć.
I dalej nie było już nic…

Znam pióro autorki, chociaż nie wszystkie jej książki czytałam. Ostatnio nadrabiałam trzy poprzednie tomy, ponieważ nie pamiętałam, co tam się działo. Wczoraj zabrałam się za czwarty i szczerze mówiąc mam bardzo mieszane odczucia. Wiem, że to fikcja literacka, ale przenosząc się w świat czytanych opowieści, nie zwraca się na to uwagi i czyta się tak, jakby coś takiego naprawdę mogło się stać. W tym przypadku od początku bohaterzy działali mi na nerwy. Nie rozumiałam zachowania Blair i jak dla mnie ona w ogóle się nie szanowała, tym bardziej po tym, co musiała robić, będąc pod wpływem ojca. Pozwalała sobą pomiatać, manipulować i udawała wielce silną kobietę, ale w moich oczach zupełnie taka nie była. Phix, choć go na swój sposób lubiłam, to też mi działał na nerwy, bo zachowywał się czasami jak obrażony szczyl, który coś zobaczył i od razu układał swoje teorie (gorzej niż dziecko w przedszkolu). Cóż, nie kupiło mnie to.

Ogólnie cała fabuła była taka naciągana i nic mnie w niej nie zaskoczyło, bo praktycznie wszystkiego się domyślałam. Szczerze mówiąc, to myślałam, że tego tomu nie doczytam, bo miałam kilka razy chwile zwątpienia, ale że nie lubię zostawiać tak książek, to brnęłam dalej. Co mogę dać na plus, tylko to, że tę opowieść czyta się bardzo szybko. Naprawdę było wiele czynników, które działały mi na nerwy, ale chyba najbardziej osoba Blair, że była taka słaba i pozwalała na to wszystko, co się działo.

Niby była chemia między bohaterami, ale nie była ona zdrowa, a ich relacja należała do toksycznych. Niestety nie czułam tu, żadnych emocji, ani razu nie zakręciła mi się w oku łza, nic mnie nie zaskoczyło i było przewidywalne. Według mnie ta część jest po prostu najsłabsza. Co z tego, że były jakieś dodatki w postaci zbliżeń, kolacji i odrobiny normalności, czy opiekuńczości, skoro zaraz to wszystko się zmieniało, wracało na poprzednie tory i irytowało do tego stopnia, że przewracałam oczami.

Co do zakończenia książki, to odniosłam wrażenie, że było pisane na szybko, żeby tylko całość zakończyć. Zabrakło mi wyjaśnień kilku wątków, które uważam, że zasługiwały na rozwinięcie. Zdecydowanie zabrakło mi tu tej całej otoczki mafii i tego dreszczyku, który takiemu wątkowi towarzyszy.

Bardzo mi przykro pisać taką opinię, jednak muszę być szczera z własnym sumieniem, ale niestety mnie ten tom nie porwał, bo zupełnie nie podobał mi się pomysł na fabułę i zachowanie bohaterów w tej części. Oczywiście nie spodziewałam się serduszek i kwiatków, ale myślałam, że może Blair i Phix połączą siły, by ramię w ramię walczyć ze światem, ale niestety dostałam taką „Modę na sukces”.

Niestety ja nie polecam Wam tej historii, ale widzę, że zbiera bardzo pozytywne recenzje, więc może Wam akurat się spodoba, dlatego najlepiej będzie, jak wyrobicie sobie własne zdanie.

Oceniam książkę 4/10, ale to tylko dlatego, że szybko się czytało i za poświęcony czas, który autorka  włożyła, by napisać tę opowieść.

 

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Editio Red.

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...