Amo Jones
„In peace lies havoc”
Dove Hendry w bardzo młodym wieku
dowiedziała się, czym jest mrok. Miała wrażenie, że od tamtej pory stale ucieka
i że ktoś za nią podąża. Obserwuje ją, pilnuje jej i jest jej cieniem.
Porwanie dziewczyny spod baru,
w którym tańczyła na rurze, było tylko kolejnym elementem jej już i tak bardzo
trudnego życia. Może dla kogoś, kto nie doświadczył, czym jest ciemność,
zamknięcie w klatce byłoby przerażające. Ale Dove przerażało już niewiele
rzeczy.
A może powinno więcej?
Nie ma jednego oprawcy. Jest
ich czterech. Noszą maski i mają noże. Dove szybko się przekona, że nic, przez
co do tej pory przeszła, nie było piekłem. Piekło dla niej
dopiero się zacznie.
“W życiu nie zawsze będziesz mieć to, czego
zapragniesz, Dovey. Czasami spotkają cię przykrości, przez które będziesz
żałować, że nie można cofnąć czasu. W takichh sytuacjach musisz po prostu przeć
dalej i nie oglądać się za siebie.”
Tej autorki chyba nikomu nie trzeba
przedstawiać, bo jest już bardzo dobrze znana polskim czytelnikom. Ja znam jej
praktycznie wszystkie książki, które są wydane w Polsce i jak mam być szczera,
to wciąż łaknę ich więcej i więcej. Ta pisarka ma to do siebie, że pisze
historie, które są totalnym mind f**kiem, jak ja to mówię dla naszego umysłu.
Jedni kochają jej twórczość, a drudzy omijają szerokim łukiem. Od niej, nie
dostanie się łagodnego romansiku, tylko książki, które przeorają nas
doszczętnie. W moje rączki wpadła książka „In peace lies havoc”, którą czytałam
w oryginale i która niesamowicie mi się spodobała. Czytając ją po raz drugi,
towarzyszyły mi te same emocje mimo tego, że już znałam tę opowieść. Mamy tu
Dove, która od najmłodszych lat wie, co to życie w mroku. Mrok stale za nią
podąża, pilnując ją i stając się jej cieniem. Pewnego dnia dziewczyna zostaje
uprowadzona sprzed baru, w którym tańczy na rurze. Nie ma pojęcia, że to nie
było zwykłe porwanie, bo ukrywa się za nim drugie dno.
W jakim celu Dove została porwana?
Kim są jej oprawcy?
Naprawdę uwielbiam książki tej autorki. „In
peace lies havoc” to opowieść, która wywoła ciarki na całym waszym ciele i
będziecie się zastanawiać, co za sobą kryje każda kolejna strona. Mamy tu
dziewczynę, której życie od samego początku było znane jej porywaczom. Bawili
się nią, wiedząc, kim ona jest. Mam kompletny chaos w głowie i nie wiem, jak
ubrać w słowa to, co chciałabym wam powiedzieć o tej książce. Podobało mi się w
niej wszystko. Pomysł na fabułę, akcje, postacie, różne sytuacje, w których
bohaterzy się znajdowali. W ogóle pomysł na to, co dzieje się w Midnight
Mayhem, było strzałem w dziesiątkę, bo po raz pierwszy się z czymś takim w
książce spotkałam. Jones serio wie, jak zachęcić czytelnika do czytania. W
przypadku jej historii cieszę się, że nie ma tu typowych serduszek i kwiatków,
tylko ten dreszczyk strachu, tajemnic, brutalności i tej zabawy w kotka i
myszkę.
Dove to osoba, która nauczyła się żyć w
ciszy. Stała się małomówna i wiecznie oglądała się za siebie. Podążał za nią
cień, który znajdował się tam, gdzie ona i zawsze ją ostrzegał, powtarzając: „Jeszcze
się spotkamy Dovey. Kiedy tylko się odezwiesz, kiedy tylko będziesz tańczyć, ja
będę słuchał i patrzył. Będę cię obserwował przez cały czas”. I dokładnie
tak było. Polubiłam jej postać, bo Dove nie była słaba. Natomiast Kingston...
Jezuuu, ależ ja go uwielbiałam. Pewnie nie powinnam i wypadałoby mi napisać, że
to kawał bezdusznego gnoja, ale cóż... Ja mam słabość do takich bohaterów, więc
dla mnie on był na duże TAK. Jest jednym z braci Kiznitch, który odgrywał dużą
rolę w całej książce, jak i życiu Dove. Oprócz niego byli jeszcze Killian,
Kyrin i Keaton. Każdy z nich miał swoje zadanie i całościowo wyszło to fajnie,
ale to już sami się o tym przekonacie. Znajdziecie tu wiele postaci drugoplanowych,
które czynnie biorą udział w całej tej opowieści.
Już dawno tak dobrze się nie bawiłam przy
czytaniu, że normalnie aż kartki paliły mi się między palcami. Dostałam od tej
powieści wszystko to, co lubię w mrocznych książkach: dreszczyk emocji,
tajemnice, wartką akcję, mocnych bohaterów, dynamizm i wiele innych sytuacji. Chemia
pomiędzy Kingiem a Dove była wyczuwalna na kilometr i podobało mi się budowanie
tego napięcia między nimi.
Moja recenzja jest nieco chaotyczna, ale to
dlatego, że w mojej głowie panuje istny bałagan po przeczytaniu tej lektury i
nie zdążyłam do tej pory go poukładać. Jeżeli lubicie książki Amo Jones, to
bardzo zachęcam was do sięgnięcia i po tę historię. Na pewno będziecie się
świetnie bawić. Oceniam książkę 9/10.
„[...] pamiętaj, że w spokoju zawsze czai
się chaos”.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję
Wydawnictwu NieZwykłe Zagraniczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz