Cora Reilly
„Naznaczeni
upadkiem”
Anna Cavallaro nie ma czasu na miłość ani
żadne romantyczne uniesienia. Interesuje się modą i chce zostać cenioną
projektantką. Elita Chicago już kopiuje jej styl, więc dziewczyna dobrze wie,
że ma potencjał.
Kiedy zostaje przyjęta do prestiżowego
instytutu mody w Paryżu, jej ojciec wyraża zgodę na wyjazd, pod warunkiem, że
Anna zabierze ze sobą swojego ochroniarza.
Dla dziewczyny to żaden problem. Santino Bianchi od dawna wzbudza jej
zainteresowanie, a mały, niezobowiązujący flirt z ochroniarzem będzie miłym
dodatkiem do przygody w stolicy Francji.
Santino Bianchi związał się z mafią,
ponieważ uwielbia dreszczyk emocji. Chronienie córki capo jest prestiżowym
zajęciem, z którego na pewno nie zrezygnuje. Mężczyzna zdaje sobie sprawę, że
Anna ma do niego słabość, ale stara się to ignorować.
Z daleka od domu pokusy stają się
trudniejsze do przezwyciężenia, jednak Santino nie zaryzykuje swojej pozycji w
mafii dla Anny. Poza tym dziewczyna ma… narzeczonego.
Cory Reilly chyba nikomu nie trzeba
przedstawiać, bo ta autorka jest dobrze znana w Polsce. To już moje uwaga... DWUDZIESTE
spotkanie z jej twórczością i za każdym razem ekscytuję się tak samo. Ostatnio
w moje rączki wleciała kolejna książka pisarki, którą jest trzeci tom serii Grzechy
ojców – „Naznaczeni upadkiem”. Tym razem dostajemy opowieść Anny Cavallaro,
córki Dantego i Valentiny oraz Santino Bianchi. Annę mogliśmy spotkać w
„Kruchej tęsknocie” i już wtedy zaintrygowała mnie jej osoba. Coś czułam, że powieść
jej poświęcona będzie fajna i przy której, nie będę się nudzić. Czy tak było?
Oj było, było, ale od początku. Anna od zawsze interesowała się modą i miała do
niej smykałkę. Chciała studiować w Paryżu w prestiżowym instytucie mody i kiedy
udaje jej się tam dostać, ojciec zezwala zgodę na jej wyjazd pod warunkiem, że
pojedzie z nią jej ochroniarz. Santino nie jest zadowolony z tego pomysłu,
jednak nie ma wyjścia i się zgadza. Już od dawna zauważył zainteresowanie,
którym obdarzyła go Anna, ale mężczyzna ma silną wolę i jest pewny, że oprze
się pokusie. Do tego młoda kobieta ma narzeczonego, więc Santino nie zaryzykuje
dla niej swojej posady, ale czy na pewno?
Inny kontynent, kraj i zero nadzoru. Czy
Santino odważy się zerwać jabłko z zakazanego drzewa?
Opowieść Santino i Anny naprawdę bardzo mi
się spodobała. Byłam pewna, że ta książka będzie słodko pierdzącym romansem
pomiędzy bohaterami, ale się myliłam. Tu jest zdecydowanie dużo więcej. To nie
jest typowy romans, gdzie uczucia słodyczy wylewają się z każdej strony. Jak
wiadomo Anna to córka chicagowskiego capo i nikt nie chciał mu podpaść. Gdy
Dante złożył Santino propozycję, by został ochroniarzem jego najstarszej
latorośli, mężczyzna się zgadza, ale z ogromną niechęcią. Anna działała mu na
nerwy i testowała jego cierpliwość, jednak był nieugięty. Podobała mi się ta
ich relacja i to jak dziewczyna wyprowadzała go z równowagi. Sprawiało to
uśmiech na mojej twarzy i w głowie sobie powtarzałam „jedziesz z nim!”. Było to
do przewidzenia, że w pewnym momencie zaczną się mieć ku sobie, jednakże nie
zadziało się to od razu.
Bardzo polubiłam bohaterów, chociaż miałam
ochotę kilka razy zdzielić Santino po łbie za to, że był taki puszczalski :D
Podobała mi się ta jego arogancka strona, bo nie udawał na siłę, że jest
uradowany. Był nie tylko dobrym ochroniarzem, ale i człowiekiem, chociaż
wolałby wrócić do swojego poprzedniego zajęcia. Natomiast Anna to młoda
kobieta, która idealnie potrafi manipulować drugą osobą, gdy chce coś osiągnąć,
ale nie w kontekście złych rzeczy. Mimo tak młodego wieku miała głowę na karku
i poświęciła się dla rodziny. Od dawna Santino jej się podobał i próby jego
uwiedzenia spalały na panewce, ale Anna wiedziała, że w Paryżu wszystko może
się zdarzyć. Miała narzeczonego, ale pokusa zdobycia Santino była o wiele
silniejsza.
Książka liczy sobie 388 stron, a mnie było
mało, bo nie chciałam się jeszcze pożegnać z bohaterami. Przywiązałam się do
nich i kiedy dotarłam do ostatniej strony, byłam rozczarowana, no bo jak to? To
już koniec? Autorka naprawdę fajnie poprowadziła tę opowieść i podobał mi się
jej każdy element. Całokształtu dopełniły sceny zbliżeń, które wręcz rozpalały,
ale oczywiście to tylko dodatek, bo ja zawsze się skupiam na fabule, emocjach i
akcji.
Kto jeszcze nie czytał książek tej autorki,
to niech nadrabia zaległości, bo uważam, że każdy powinien poznać jej historie.
Czy to Złączeni, czy Camorra, czy Grzechy ojców, ja jestem na ogromne taaak.
Uwielbiam pióro Cory Reilly i prędko się to nie zmieni.
Polecam i oceniam 9/10.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję
Wydawnictwu NieZwykłe Zagraniczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz