piątek, 9 września 2022

 

Monika Gajos

“Pragnienie zemsty”

Samuel Ward zdecydowanie nie jest mężczyzną, którego chciałoby się spotkać w ciemnej uliczce. To diler i morderca, a całe jego życie kręci się wokół jednego pragnienia – dokonania zemsty za śmierć kogoś, kto bardzo wiele dla niego znaczył.


Kiedy Skyler Ayres poznaje Samuela, nie wie, z jak niebezpiecznym typem ma do czynienia. Kimś, kto lubi bawić się emocjami i patrzeć na strach pojawiający się na twarzach innych ludzi. A strach Skyler niezmiernie mu się spodobał.


Samuel ostrzega Skyler przed sobą. Daje jej szansę. Jednak jest już za późno. Jego mrok ją zafascynował. Tymczasem dziewczynie ktoś zaczyna grozić, sugerując, że ma informacje na temat jej przeszłości i je ujawni. Po czyjej stronie stanie Samuel? Czy okaże się diabłem, za jakiego Skyler go miała, czy jej wybawcą? A może pragnienie zemsty tak go zaślepi, że nic więcej nie będzie się dla niego liczyć? 


To moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, chociaż wiem, że na swoim koncie ma już wydaną książkę. Gdy zobaczyłam jej najnowszy tytuł w zapowiedziach i to, że ta lektura jest dla fanów “Raw”, od razu wiedziałam, że będę musiała ją przeczytać. “Pragnienie zemsty” jest krótką historią, mającą zaledwie 256 stron. Byłam pewna, że obskoczę ją maks w trzy godzinki. Taaa szkoda, że zmieniło się to w kilka tygodni. Co zabierałam się do czytania, to po przeczytanej kartce, od razu odkładałam. Ogólnie styl pisania autorki, nie jest zły, ale uważam, że było za dużo opisów i monologów głównych bohaterów, bo połowa z nich nic kompletnie nie wnosiła do fabuły. Do tego dialogów jest tak malutko i odnosiłam wrażenie, że ta powieść nigdy się nie skończy. Nużyła mnie do tego stopnia, że co chwilę zasypiałam.


Podczas czytania zniechęciłam się też samym początkiem, bo Samuel w swoim długim monologu pokazał się od strony chama i zwykłego prostaka. Zniechęcił mnie jego wulgarny język i pewna scena z chłopcem. Po tej sytuacji w moich oczach był po prostu nikim. Ogólnie nie polubiłam bohaterów, bo dla mnie byli sztuczni.


Książka niestety mnie nie porwała, bo nie znalazłam w niej nic, nad czym mogłabym się na dłużej zatrzymać, by przeczytać to jeszcze raz bądź pomyśleć. Nic mnie nie zaciekawiło i szczerze mówiąc, nawet nie wiem, co mam o tej pozycji wydawniczej napisać, bo siedząc i pisząc tę recenzję mam kompletną pustkę w głowie. Ciągnęła się jak flaki z olejem. Momentami odnosiłam też wrażenie, że autorka, jakby pomijała wątki i bardzo chciała przejść do kolejnych.


Uważam, że Pani Gajos, nie dopracowała tej opowieści i chciała po prostu ją szybko napisać. Gdyby tak wywalić z połowę tych zbędnych monologów, które niepotrzebnie zapychał strony i dać więcej dialogów, które nadałyby uroku tej książce, to mogłoby z tego wyjść coś ciekawego. Niestety dla mnie jest klapa i strasznie mnie ta lektura wymęczyła.


Nie będę się dłużej rozwodzić nad tą recenzją i ze swojej strony, nie polecam tej książki. Jeśli liczycie, że ta krótka opowiastka może, choć odrobinę być podobna do “Raw”, to się zawiedziecie. Sami zdecydujcie, czy sięgniecie po tę historię. Oceniam ją 2/10.


Kasia


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu.

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...