czwartek, 8 września 2022

 

M. Mackenzie - „Kobieta z tajemnicą”


Kaylee Evans, dziennikarka z Vancouver, otrzymuje zlecenie napisania artykułu o bezdomnych w swoim mieście. Aby lepiej poznać to środowisko, kobieta upodabnia się do ludzi mieszkających na ulicy.

Gdy ubrana w stare, zniszczone rzeczy, niosąc kubek z ciepłym napojem, wpada na biznesmena Cole’a, jej życie wywraca się do góry nogami. Mężczyzna bardzo szorstko reaguje, kiedy bezdomna kobieta brudzi jego śnieżnobiałą koszulę. Nie dość, że obraża Kaylee, to jeszcze jej grozi.

Ich drogi przecinają się ponownie w klubie ze striptizem. Cole udaje się tam na spotkanie z prostytutką, z kolei Kaylee, szukając łazienki, wpada na niego, co prowadzi do następnych niedomówień. Po chwili oboje orientują się, że już wcześniej się poznali. Cole dopisuje sobie całą historię i dochodzi do wniosku, że Kaylee musi być dziewczyną na godziny.

Wszystko, co Cole myśli o Kaylee, nie jest prawdą. Kobieta nie bez powodu nie chce do siebie nikogo dopuścić. Nie bez powodu tak obsesyjnie pilnuje swojej tajemnicy. Czy mężczyzna nadal będzie polegał tylko na swoich fałszywych osądach? Czy zaakceptuje prawdę, kiedy ta wyjdzie na jaw?

„Pastwił się nad nią – wiedziała o tym – jak zwierz nad swoją okaleczoną ofiarą. Rozszarpywał kawałek po kawałeczku, sekunda po sekundzie, nie spiesząc się, jakby czas nie istniał. I tak właśnie było. Miał wystarczająco czasu, by zrobić z nią to, co chciał, a chciał zadać jej jak najwięcej bólu, by jego obraz zabrała do piachu, tam, gdzie uważał, że było jej miejsce.”

Kobieta z tajemnicą” to debiut autorki, po opisie, nie będę ukrywała, że bardzo czekałam na tę opowieść. Gdy tylko wpadła w moje łapki, naprawdę miałam ochotę od razu się za nią zabrać, otworzyłam najpierw, jak mam to zawsze w zwyczaju, na pierwszej lepszej stronie i od razu, mój uśmiech zgasł, bo ponownie pech, narracja trzecioosobowa. No nic, odleżała książka swoje na półce, ale nie mogę zwlekać w nieskończoność, aby ta opowieść zalegała na moim regale, dlatego kilka dni temu zabrałam się za nią z ogromnym zapałem. Jak na debiut autorki, uważam, że jest on udany, jednak mam parę zastrzeżeń, co też wpłynie na końcową ocenę. Bez wątpienia autorka zaczęła mocnym pie... walnięciem. Sam prolog, wywarł na mnie naprawdę ogromne wrażenie i od razu pomyślałam, oho, ta książka to będzie petarda. Ogólny pomysł na fabułę był naprawdę bardzo dobry, styl pisania autorki też jest świetny, ponieważ jest lekki i naprawdę przyjemny, ale czego było dla mnie za dużo, bez wątpienia opisów pomieszczeń, zbyt wiele przemyśleń, wolałabym, aby było dużo więcej dialogów.

Bohaterowie byli naprawdę genialnie wykreowani, Kylee była taka życiowa, podobały mi się jej zachowania w stosunku do ludzi, to że nie traktowała nikogo z góry i zawsze była uprzejma i pomocna. Zarówno ona, jak i Cole byli mocnymi bohaterami, bardzo charakterni, nie dawali sobie w kaszę nadmuchać. Podobało mi się to, jak z każdym kolejnym rozdziałem zmieniała się ich relacja, nie była przyśpieszana na siłę, nie walnął ich amor strzałą w tyłek, tylko wszystko rozwijało się swoim tempem.

Jeżeli szukacie historii przesiąkniętej tajemnicami i kłamstwami, w której dostaniecie mocnych bohaterów i ciekawą fabułę, to ta opowieść skierowana jest właśnie do was. Ja z niej w stu procentach usatysfakcjonowana nie jestem, jednak po drugi tom sięgnę, ponieważ zakończenie nieźle mnie zaskoczyło, dlatego daję jej 6/10 (gdyby nie narracja i opisy, byłoby zdecydowanie więcej). :)

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...