poniedziałek, 19 września 2022

 

L.J. Shen

„Igrając z ogniem”

Bolesna, emocjonująca historia miłosna o prawdzie, która łączy… i sekretach, które mogą rozdzielić.

Ona jest dziwną dziewczyną z food trucka.

On tajemniczym chłopakiem biorącym udział w nielegalnych walkach, który pewnego dnia wparował na motocyklu do jej spokojnego teksańskiego miasteczka i od tej chwili nieprzerwanie sieje spustoszenie.

Ona jest niewidzialna dla świata.

On jest ulubieńcem mieszkańców.

Ona jest wyrzutkiem.

On sprowadza kłopoty.

Grace Shaw i West St. Claire to kompletne przeciwieństwa.

Kiedy on wprasza się do jej spokojnego życia, dziewczyna zaczyna się zastanawiać, czy nastąpi szczęśliwe zakończenie, czy raczej ich historia skończy się tragicznie.

Im bardziej go jednak odpycha, tym on bardziej próbuje wyciągnąć ją ze skorupy.

Grace nie zna życia poza granicami małego miasteczka, ale dwie rzeczy wie na pewno:

Po pierwsze – zakochuje się w najseksowniejszym studencie Sheridan University.

Po drugie – kiedy igrasz z ogniem, zawsze się sparzysz.

„Uroda to zaledwie krótki epizod w historii twojego życia. To słodkie, złudne kłamstwo. Opakowane w elegancki papier jak tajemniczy prezent. Oczywiście, ładnie opakowane prezenty przyciągają wzrok...”

Po książki L.J. Shen sięgam naprawdę z ogromną przyjemnością. Ta autorka pisze piękne, bolesne i emocjonujące historie. Jeśli znacie jej pióro, to wiecie, o czym mówię. Jakiś czas temu dostałam do recenzji jej nową książkę, „Igrając z ogniem”, której okładka, niekoniecznie przyciąga wzrok, ale za to opis ma bardzo ciekawy. Mamy w niej dwójkę młodych osób, które zostały naznaczone przez życie. Oboje noszą blizny z tym, że blizny Grace są widoczne, a Westa ukryte wewnątrz. Ona jest zwykłą dziewczyną, a on popularnych chłopakiem, który bije się za kasę. Są jak jin i jang i można by było powiedzieć, że nie mają ze sobą nic wspólnego, ale jest na odwrót. Gdy West postanawia wkroczyć w życie Grace, nie zwiastuje to nic dobrego.

Co się wydarzy, kiedy ścieżki tej dwójki się przetną?

Czy igrając z ogniem mocno się sparzą?

Jeny, ależ ta historia była dobra. Jak mam być szczera, to mogłaby być dużo dłuższa. Nie lubię ogólnie grubych książek (chociaż ta jest gruba, bo ma ponad 400 stron), ale w tym przypadku bym się nie pogniewała, gdyby była jeszcze dłuższa. L.J. Shen przedstawia nam bardzo bolesną historię Westa i Grace. Czytając tę opowieść, tak bardzo im współczułam, ale cieszyłam się, że mimo wszystko dawali sobie radę, chociaż nie było łatwo. Mega podobała mi się kreacja głównych bohaterów. Uważam, że autorka świetnie przedstawiła ich osobowości. Grace była kiedyś piękną dziewczyną, która miała wszystko: była cheerleaderką, miała urodę, popularność i przystojnego chłopaka. To wszystko zostało jej odebrane w jednej chwili, w jednej sekundzie. Cholera, aż ciężko mi, o tym pisać, bo normalnie łzy się cisną do oczu. Jej siła była zadziwiająca, ponieważ, nie poddała się, nie ukrywała i stawiła temu wszystkiemu czoła. Zresztą sami to zobaczycie, sięgając po tę lekturę. Była wyszczekana i nie była łatwowierna, co mi w niej imponowało. Z drugiej strony mamy Westa, którego historii od razu nie poznajemy i trzeba przeczytać sporo książki, żeby się to w końcu wyjaśniło. Jednak było wiadomo, że też doznał krzywdy. Miałam jakieś swoje teorie, ale nie byłam przygotowana na to, co dostałam. Ryczałam jak małe dziecko i chciałam sprawić, żeby móc to odczytać, ale tak się nie da. Na początku nie rozumiałam, dlaczego jest takim aroganckim dupkiem, który potrafił krzywdzić słowami i czynami. Jednak dostał ode mnie rozgrzeszenie. Co do postaci drugoplanowych, to jednych lubiłam, a drugich niekoniecznie. Miałam trochę mieszane uczucia do babci Grace. Kobieta była chora, ale jej słowa tak bardzo potrafiły ranić, że ja sama to odczuwałam na własnym ciele. Przysięgam. Wczułam się w tę opowieść i przeżywałam ją całą sobą. Polubiłam Eastona, bo chłopak okazał się prawdziwym przyjacielem.

W tej lekturze dostajemy narrację dwutorową z podziałem na role, za co jestem wdzięczna autorce, ponieważ wszystko nam dokładnie nakreśliła w ich zachowaniach i przeżyciach. Roi się tu od emocji, bólu, intryg i sekretów, które mogą człowieka zniszczyć i to dosłownie. Oprócz tego dostajemy też kilka scen zbliżeń, które dopełniają książkę i sprawiają, że jest ona ciekawym romansem. Mnie ta historia kupiła, bo nie było chwili, żebym się nudziła. Czytałam gdzie i kiedy się tylko dało. Jestem na ogromne TAK i z ręką na sercu mogę Wam ją polecić. Oceniam tę przepiękną lekturę 8/10.

Kasia

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu LUNA.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...