wtorek, 9 sierpnia 2022

 

Michelle Hercules

“Heart breaker”

Andreas ma łatkę łamacza serc, kobieciarza i playboya. Życie z przemocowym ojcem nauczyło go ukrywania wrażliwości pod maską pewności siebie. Choć jego codzienność przepełniają nieistotne przygody na jedną noc, tak naprawdę pragnie ON tylko jednej dziewczyny. Niestety związek z nią jest poza jego zasięgiem.


Jane jest młodszą siostrą najlepszego przyjaciela Andreasa, Troya. Ta urocza i niewinna dziewczyna zdecydowanie nie pasuje do cynicznego podrywacza, za jakiego uważany jest Andreas. Jednak od momentu, gdy na początku znajomości wymienili pocałunek, chłopak nie potrafi wyrzucić jej z serca. Jane uchodzi za idealną pannę z wyższych sfer, ale zmęczyła się już tą rolą. Marzy o wyrwaniu się spod kontroli zaborczej matki i podejmowaniu własnych decyzji. Jest zakochana w Andreasie, odkąd się poznali, i zamierza wreszcie zrobić pierwszy krok, aby go zdobyć.


By być razem, oboje będą musieli stoczyć walkę nie tylko ze swoimi rodzinami, ale i z wewnętrznymi demonami. Czy znajdą w sobie siłę? 


“Nie mogę uwierzyć, że ta słodka dziewczyna, którą kiedyś znałem, zmieniła się w prawdziwą żyletę. A najgorsze jest to, że ta nowa wersja podoba mi się jak cholera.”


“Heart breaker” to drugi tom cyklu Buntownicy z Rushmore. Z pierwszym tomem nie bardzo się polubiłam, ale chciałam jeszcze dać szansę tej serii i nie skreślać jej po jednej książce. Tym razem poznajemy Andreasa i Jane. Jeśli czytaliście pierwszy tom, to zapewne kojarzycie siostrę Troya - Jane, a Andy to jego najlepszy przyjaciel. Dwójka nowych bohaterów ma się ku sobie, ale oczywiście nie mają o tym pojęcia. Między nimi dojdzie do pewnej sytuacji, która tak naprawdę ich połączy, choć Andreas nie będzie tego świadomy. Mimo wszystko i tak kocha się w młodszej siostrze swojego przyjaciela i nie wie, co z tym fantem zrobić. 


Czy tej dwójce uda się być razem?

A może będą ukrywać swoje uczucia i będą do siebie wzdychać z daleka?


Na te pytania znajdziecie odpowiedź tylko w tej książce. 


Może zacznę od tego, że tym razem fajnie się bawiłam podczas czytania. Nie jest to opowieść górnych lotów, ale taka, którą da się przeczytać i spędzić z nią miło czas. Oczywiście było kilka rzeczy, które mi się nie podobały, ale uważam, że ten tom wyszedł autorce znacznie lepiej. Mamy tu dwójkę bohaterów, którzy tak naprawdę się znają. Podobają się sobie ze wzajemnością i Jane nawet idzie o krok dalej, ale Andreas nawet nie ma o tym pojęcia. Wzdychają do siebie, jednak udają i starają się zachowywać tak, żeby nie rozpoznać po sobie żadnych uczuć. Miejscami mnie to trochę irytowało, bo ich zagrania były wtedy takie dziecinne. Andreas to chłopak z przyczepioną łatką kobieciarza i łamacza serc, ale za tym wszystkim kryje się drugie dno. Nie chcę Wam tu spojlerować, ale Andy ma za sobą traumatyczną przeszłość. Bardzo często w książkach mamy taki schemat i trzeba go fajnie przedstawić, żeby było ciekawie i autorce się to udało. Polubiłam tego bohatera, bo był taki słodki i wzięłabym go do siebie, chociażby, dlatego że ma pewne umiejętności (nie mam na myśli seksualnych), których sobie nigdy nie potrafię odmówić. Natomiast Jane to fajna dziewczyna. Pomimo tak młodego wieku nie jest głupią i pustą laską. Jej matkę to bym najchętniej rozszarpała, ale Jane sobie z nią radziła i stawiała jej się. Nie dała się zapędzić w kozi róg. Zakochana była od trzech lat w Andreasie, ale chłopak był dla niej zakazanym owocem. No, bo jak mogła związać się z przyjacielem jej brata. Bała się tego i nie starała się go zdobyć. W pewnym momencie nawet odpuszcza i wykazuje chęć pójścia dalej. 


Ogólnie książkę czyta się bardzo szybko. Mnie niestety zajęło jej skończenie kilka dni, ale to tylko dlatego, że się dosyć mocno rozchorowałam i nie byłam w stanie czytać. Na pewno ta historia jest ciekawa mimo niektórych sytuacji, które da się przewidzieć. Bohaterzy mi pasowali, jednak było kilka momentów i odzywek, które dla mnie były zbyt dziecinne. Wyłapałam trochę literówek, ale przymknęłam na nie oko :D Było gorąco, były tajemnice, problemy, borykanie się z przeszłością i dzięki tym zabiegom całość wypadła dobrze. Narracja dwutorowa jeszcze dopełniła całokształtu. Muszę jeszcze wspomnieć o wątku, który autorka dodała do tej historii, czyli Roller derby. Uważam, że ten sport wrotkarski dodał uroku tej opowieści. Jeszcze chyba o czymś takim nie czytałam i za to daję autorce ogromnego plusa. Naprawdę wyszedł z tego fajny dodatek.


Chociaż “Heart stopper” nie bardzo mi się podobał to “Heart breaker” już tak. Polecam Wam tę książkę na letnie wieczory. Jeśli Wam się nudzi i nie wiecie, co następnego macie przeczytać, to śmiało sięgajcie po opowieść Jane i Andreasa :)

Oceniam książkę 7/10.


Kasia


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Niegrzecznym Książkom.

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...