Joanna Maziarek - „Trzynaście randek”
Rozmowa przy klubowym stoliku nie wypada pomyślnie ― Jeremy szybko się przekonuje, że jego urok na Ellen nie działa. To nie ten typ kobiety, którą przyszedł poderwać. Dziewczyna przejrzała go od razu, odpowiednio zaklasyfikowała i nie ma ochoty kontynuować tej znajomości. A jednak... Coś się między nimi dzieje. Coś, co każe Jeremy'emu poprosić o kolejne spotkanie. Coś, co zmusza Ellen do tego, by się na nie zgodzić. Pewnego wieczoru o umówionej godzinie Jeremy podjeżdża pod dom Ellen, by zabrać ją na pierwszą z trzynastu randek...
„Trzynaście
randek” to pozycja, na którą nie będę ukrywała, bardzo
czekałam. Najpierw w oczy rzuciła mi się cudowna okładka,
następnie opis, po którym wiedziałam, że muszę mieć tę
książkę. Gdy tylko pojawiła się jako propozycja recenzencka, bez
zawahania ją zamówiłam. Byłam przeszczęśliwa, gdy otworzyłam
paczuszkę, a w niej był mój nowy, piękny egzemplarz. Nie chciałam
czekać, ani chwili, dlatego od razu wzięłam się za jej czytanie i
jak widzicie, minęło dość sporo czasu od premiery, niestety. Gdy
przeczytałam opis, liczyłam na lekki i przyjemny romansik, który
skutecznie uprzyjemni mój wieczór przy schłodzonej lampce wina. Z
ogromnym uśmiechem na twarzy, rozsiadłam się wygodnie na narożniku
i z zapałem otworzyłam książkę. Niestety, już przy pierwszej
stronie mój uśmiech przygasł, ponieważ pojawiła się tu tak
znienawidzona przeze mnie trzecioosobowa narracja, ale nie zrażałam
się, bo naprawdę napaliłam się na tę pozycję, ponieważ
oczekiwałam ciekawej historii. I jak jeszcze 50 stron mi się w
miarę podobało, tak dalszy ciąg już niekoniecznie. Ellen to
kobieta, która według mnie, sama nie wie czego chce, próbowała
rżnąć niedostępną kokietkę, ale niestety słabo jej to
wychodziło. Jeszcze na pierwszej randce próbowała się jakoś
ogarnąć i udawać niedostępną, ale kolejne randki, to gacie
prawie same jej spadały, szczególnie po jego koncercie, słabe. On
w niewielkim stopniu ratował sytuację i próbował być gentlemanem
i odrzucał jej kokieteryjne zaloty, a dlaczego, no właśnie i tu
paradoks, bo po bodajże po drugiej randce on dostał chyba jakimś
obuchem w głowę i stwierdził, że chce być jej godzien i pokazać,
że mu naprawdę zależy, a nie jedynie przelecieć, alleluja!
Liczyłam po pierwszej randce, że wszystkie trzynaście będzie
jakiś odjechanych, nieprzewidywalnych i zaskakujących, ale
niestety, połowa była nawet nie wiem, jak to nazwać, klepana, byle
naklepać, no bo sami powiedzcie, kupowanie narożnika jako randka?
No chyba nie bardzo... No ale gdy już minęło tych kilkanaście,
jakże fascynujących randek, miałam nadzieję, na jakieś ostre
pierdzielnięcie, no i dostałam jedynie pierdzielenie bez sensu, bo
fabuły to tam zbyt wiele nie było, a i bohaterom coś się
poprzestawiało w głowach, bo zamiast dwójki dorosłych, przecież
on 40-stka na karku, ona 30-stka, miałam wrażenie, że czytam
książkę o nastolatkach, rzucanie fochami na prawo i lewo i wieczne
pożądanie, czegoś tu ewidentnie zabrakło, być może pomysłu,
jak to rozwinąć, sama nie wiem.
Czy polecam książkę?
Niestety nie, bohaterowie dziecinni, fabuła opierała się jedynie
na pożądaniu, cała historia mam wrażenie, że niedopracowana. Dla
mnie wiało nudą, bo ile można czytać wkoło o tym samym, no
słabiutko. Was zachęcam do tego, abyście sobie wyrobili opinię
sami, ja jestem zdecydowanie na nie dla tej opowieści. I daję jej
marne 2/10.
Paula
Za
możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Editio
Red.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz