poniedziałek, 8 listopada 2021

 

Meghan March

“Kreol”

“Wiem, że lubisz tańczyć z diabłem, ale uważaj na siebie, dziewczyno. Diabeł zawsze w końcu domaga się swojej zapłaty.”


Nawet najlepszą przyjaciółkę żony króla nowoorleańskiego półświatka obowiązują zasady. Magnolia Marie Maison ich przestrzegała. Jednak lojalność i szacunek do Mounta nie gwarantowały jej pełnego bezpieczeństwa. Była silną kobietą o żelaznym charakterze, miała nerwy ze stali, ale jej życie dotychczas przypominało taniec z diabłem. Albo grę w szachy z kimś znacznie gorszym. Miała nadzieję, że skoro sprzedała swój nielegalny interes i wycofała się z branży, znajdzie drogę do spokojnego życia. Niestety. Duchy przeszłości nie chciały pozostać martwe.


Moses Buford Gaspard wyjechał z Nowego Orleanu piętnaście lat temu. Przez nią. Teraz wrócił. Dla niej. W końcu zrozumiał, jak fatalny błąd popełnił. Nie było dnia, w którym by o niej nie myślał. Ale że znał Magnolię dobrze, wiedział, że nie będzie łatwo ją odzyskać. Zraniona lwica nigdy nie wybacza. Moses jednak nie przyjął tego do wiadomości. Przywiózł z Nowego Jorku tylko jeden prosty plan: przyszłość z tą kobietą.

Magnolia miała świadomość, że wszystko się zmieni. Musiała podjąć trudne decyzje. Jednak trudniejsze będzie sprostanie ich konsekwencjom. Ktoś postanowił ją zabić. Ktoś postanowił ją zdobyć. Ktoś postanowił ją odzyskać. Ona postanowiła przetrwać. Na własnych warunkach.


Przyszedł czas, by dokonać wyboru. Musisz odkryć karty, jakie rozdał ci los... 


“Życie nie zawsze układa się tak, jak mamy nadzieję, i nie zawsze w tym czasie, na jaki liczymy. Ale czasem mamy szczęście i dostajemy drugą szansę na coś, czego pragniemy bardziej niż czegokolwiek innego.”


Ostatnio dopadła mnie straszna niemoc czytelnicza i dosłownie nie miałam ochoty czytać żadnej książki. Podejrzewam, że działo się to za sprawą, tego, że po prostu przejadło mi się czytanie. W ostatni czasie za dużo moje życie kręciło się wokół pisania, recenzowania i czytania, dlatego potrzebowałam przerwy. Teraz powoli wracam do obowiązków i w moje rączki wpadła książka “Kreol”. Lubię twórczość Meghan March, która pisze lekko i spójnie, więc dosłownie modliłam się o to, żeby ta lektura nie okazała się niewypałem i moje modły zostały wysłuchane. Jeżeli czytaliście trylogię Mounta, to powinniście kojarzyć z niej przyjaciółkę Keiry —  Magnolię, której właśnie poświęcona jest dylogia Magnolia


Główna bohaterka piętnaście lat temu była zakochana, ale ta miłość została jej szybko odebrana. Mężczyzna, który był dla niej ważny, zniknął z jej życia, szybciej niż się w nim pojawił. Jednak po latach powrócił i będzie chciał na nowo zdobyć serce Mags, ale czy to mu się uda?

Czy Magnolia z łatwością dopuści do siebie Mosesa?


Powiem Wam, że na samym początku nie skojarzyłam, komu jest poświęcona ta dylogia, ale jak tylko się kapnęłam, to bardzo się cieszyłam, że mamy okazję poznać losy Magnolii, która swojego czasu była burdel mamą. Nie za bardzo chcę przytaczać jakiekolwiek wątki z fabuły, bo bym Wam popsuła radość z czytania, a nie o to chodzi. Za to napiszę, że autorka miała fajny pomysł na fabułę i ciekawie wplotła do tej opowieści Mosesa. Był on dla mnie tajemniczą postacią, którą dało się momentalnie polubić. Magnolia to też świetna bohaterka, taka typowa baba z jajami, która potrafi pokazać facetowi, gdzie jest jego miejsce. Ona i Moses to istna mieszanka wybuchowa, która napędza całą akcję w książce i sprawiła, że kartki, aż mi się paliły w rękach, żeby dowiedzieć się, co będzie dalej.


Fajnie, że March postawiła na narrację dwuosobową, która zawsze się sprawdza i dostarcza nam więcej emocji i takiego dreszczyku, dzięki któremu bohaterzy zyskują jeszcze więcej w naszych oczach. Ja naprawdę uwielbiam jej książki, a przynajmniej te, które dotychczas udało mi się przeczytać. Chemia między Magnolią a Mosesem, jest tak wyczuwalna, że aż iskry leciały, ale nasza bohaterka była też nieugięta i tak łatwo się nie poddała. Końcówka książki zostawiła mnie z rozdziawioną gębą, dlatego cieszę się, że mam w domu drugi tom, za który się od razu zabieram.


Jeżeli lubicie twórczość Meghan March, to ta pozycja Was nie zawiedzie. Ja dostałam od niej wszystko to, co od takich lektur oczekuję. Jedyne, do czego się mogę doczepić, to literówki, ale nic poza tym. Więc jeśli jeszcze nie jesteście zdecydowani, czy sięgnąć po “Kreola”, to ja z tego miejsca Was zachęcam. Książkę czyta się szybciutko i z przyjemnością.

Polecam.


Kasia


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Editio Red.

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...