środa, 10 listopada 2021

 

Agata Polte - „Żelazna zbrodnia”

Brynn na własnej skórze dowie się, co naprawdę znaczy znaleźć się w złym miejscu i złym czasie. Kiedy dociera pod podany przez ojca adres, żeby w jakiś sposób spłacić zaciągnięte przez niego długi, bardzo szybko orientuje się, że ten po raz kolejny zaryzykował jej życiem. Wpadła w pułapkę.


Kobieta jednak dostaje szansę na wyjście z opresji. Ma dostarczyć przesyłkę pewnej osobie. Niestety wszystko idzie źle. Nagle Brynn staje się świadkiem morderstwa i musi jak najszybciej ulotnić się z miejsca zbrodni, zanim ktoś ją zobaczy.

Ale nie zdaje sobie sprawy, że ktoś już ją widział. A konkretnie Mattheo Wilson – dziedzic rodziny, która pociąga w Bostonie za sznurki. Mężczyzna od razu wie, że powinien złożyć Brynn wizytę.

I wkrótce to zrobi.

„Myśl o słodkiej, małej Brynn, która nie została skalana przez mój brudny świat, działała na mnie naprawdę pobudzająco.
Dlatego musiałem ją mieć. I to niedługo. Mój plan zresztą już był w toku, zapędziłem ja do pułapki, którą zastawiłem, teraz wystarczyło tylko chwilę poczekać, a potem zaatakować, znienacka. Prawie było mi jej szkoda, bo ta mała nigdy nie dowie się, z której strony uderzyło zagrożenie.
Dopóki nie będzie za późno.”

W co wpakowała się Brynn?
Co się stanie, gdy dziewczyna odkryje, kim naprawdę jest Mattheo?

„Był arogancki, emanował pewnością siebie, która od razu mnie zirytowała, a na dodatek miał się chyba za boga i uważał, że wszystko ujdzie mu na sucho. To, że tak dobrze wyglądał, go nie usprawiedliwiało. Poza tym wkurzało mnie to, jak na niego zareagowałam. Pewnie to zauważył i sądził, że po prostu ma mnie w garści, prawda?”

„Żelazna zbrodnia” to moja druga styczność z twórczością autorki i już na wstępie mogę powiedzieć, że zdecydowanie udana. Książka swoją premierę miała już jakiś czas temu, ale ja dopiero teraz dałam radę capnąć ja w swoje łapki i przeczytać. Poszło mi to naprawdę szybko. Fabuła pomimo tego, że jest troszeczkę przewidywalna, jest bardzo fajnie poprowadzona. Dynamiczna akcja, tajemnice i niedopowiedzenia, a do tego dziarscy bohaterowie sprawiają, że tę lekturę czyta się z naprawdę ogromną przyjemnością. Nie ma tu zbędnych opisów, które są zdecydowanie na plus, bo cała przedstawiona tu historia, moim zdaniem jest idealna. Nienaciągana, niepisana na siłę, tylko dokładnie przemyślana. Autorka doskonale wie, jak poprowadzić akcję, aby czytelnik nie miał przesytu, ale też równoważy to, dając naszym bohaterom wytchnienie, od armagedonu, który pojawia się w ich życiu. Nie ma tu ani chwili nudy, ja świetnie się bawiłam, poznając losy Brynn i Matta, którzy już od pierwszych stron zdobyli moją sympatię. Fajne jest też to, że mamy narrację dwutorową, ponieważ oboje idealnie się uzupełniali, a my mogliśmy poznać dokładnie ich uczucia i myśli. Podobało mi się bardzo to, że autorka połączyła w pewien sposób losy swoich bohaterów tych z „Żelaznego serca”, czyli Enza i Malii, z losami Brynn i Matta. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak poznać opowieść Maxima Antonova i bardzo się cieszę, że kolejną część mam już w domu, a czwarta już niebawem trafi w nasze ręce.

Na tym zakończę, ponieważ uważam, że jest to opowieść, którą każda miłośniczka mafii musi mieć w swojej kolekcji. Jest brutalnie, mrocznie i bez wątpienia gorąco! Ja z pewnością jeszcze powrócę do losów zarówno Enza, jak i Matta, bo są to bohaterowie, których bardzo polubiłam, a twórczość autorki bardzo przypadła mi do gustu. A wy jeżeli macie jakiekolwiek wątpliwości, to dłużej się nie zastanawiajcie, tylko jak najszybciej sięgajcie po swoje egzemplarze! Polecam!

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Niezwykłe.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...