wtorek, 16 listopada 2021

 

Laurelin Paige

“Zemsta”

“Brak zainteresowania zabija urazy, zemsta je powiększa”.


Nawet diabeł troszczy się o swoich najbliższych. Na swój sposób.


Małżeństwo było dla Celii i Edwarda układem biznesowym. Skorzystać miał na nim przede wszystkim Edward. Los chciał jednak inaczej. Okazało się, że Celii daleko do uległości, a relacja, która połączyła tę niecodzienną parę, szybko przeistoczyła się w burzliwy, niełatwy, ale za to pełen namiętności związek. Tylko czy to wystarczy? Czy Celia i Edward będą w stanie zmierzyć się ze swoimi wadami, wzajemnymi pretensjami i mrocznymi sekretami z przeszłości?


Oboje mają za sobą trudne doświadczenia. Celia została głęboko skrzywdzona i do tej pory mierzy się z traumą. Tak się jednak składa, że planowanie zemsty to coś, co Edward ma we krwi, a dla swojej żony jest gotów zrobić naprawdę wiele. Jakie granice przekroczy, aby zyskać satysfakcję? Czy w ogóle istnieją dla niego jakiekolwiek granice?


Czy Celia będzie potrafiła zaakceptować mroczną stronę Edwarda, nie tracąc przy tym tego, kim była i kim się dzięki niemu stała? 


"Przy Edwardzie nie musiałam już udawać, że nie ma pętających mnie łańcuchów. One naprawdę zniknęły, bo on je zdjął, zabrał je jak swoje, jakby były uprzężą."


“Zemsta” to trzeci tom serii Slay Quartet, który nadal poświęcony jest Celii i Edwardowi. Ich małżeństwo w końcu zaczyna się rozwijać, aczkolwiek przyszedł czas na wyrównanie rachunków. Na czym ta zemsta będzie polegać? Czy wszystkie osoby, na których Edward będzie chciał się zemścić, poniosą konsekwencje swoich czynów? A może nie stanie się zupełnie nic? Oczywiście odpowiedzi na te pytania znajdziecie w książce, o której jest ta recenzja.


Bardzo lubię pióro Laurelin Paige i czytam jej praktycznie wszystkie książki. To jest jedna z autorek, których twórczość tak naprawdę biorę w ciemno. Nikt mnie nie musi zachęcać do przeczytania jej historii, bo i tak to zrobię. Kiedyś wspominałam w swojej recenzji dotyczącej akurat tej serii, że nie polubiłam Celii, która mieliśmy okazję już spotkać w “Uwikłanych” i gdy zaczęłam czytać Slay Quartet i skojarzyłam, że to właśnie Celii poświęcona będzie ta seria, to kręciłam nosem i byłam niezadowolona. Myślałam, że będzie to pierwsza seria tej autorki, z którą się nie polubię, ale byłam w ogromnym błędzie. Bardzo ten cykl przypadł mi do gustu i uwaga… polubiłam Celię :D

 Było i w sumie nadal jest mi szkoda tej kobiety, bo w swoim życiu przeszła wiele, ale chyba najbardziej, kiedy była mała. Teraz rozumiem jej zachowanie po części, czemu była tak podłą i wyrachowaną babą. Za jej zachowaniem kryło się wiele rzeczy, które ją ukształtowały. Dzięki właśnie tej serii mogłam odkryć, co ją spotkało i nareszcie mogłam zrozumieć jej zachowania. Cieszę się, że trafiła na mężczyznę, jakim jest Edward, bo oni się wzajemnie uzupełniają. Co mogłabym napisać o Edwardzie? Jest to facet wyrachowany i stawiający na swoim, chociaż opuszcza odrobinę gardę przy żonie. Kocha ją i przede wszystkim chce ją pomścić, ale czy w niektórych przypadkach się trochę nie zagalopował? Tego również Wam nie napiszę, ale na pewno wiecie, gdzie dostaniecie na to odpowiedź.


Ogólnie, co do całokształtu tej książki i pomysłu na fabułę, to uważam, że autorka zrobiła dobrą robotę. Ja nie mogłam się oderwać od czytania, bo byłam ciekawa, co się dalej wydarzy. Paige porusza w “Zemście” bardzo ważny temat i poniekąd go przedstawia w pewnej sytuacji, gdzie czułam wręcz obrzydzenie, zdenerwowanie, chęć mordu i wszystkiego, co złe. Niestety takie rzeczy dzieją się i w prawdziwym życiu, co jest wręcz karygodne i tak bardzo smutne.


“Każdy powinien dążyć do tego, by na świecie działa się sprawiedliwość”.


 Oprócz tego znajdują się też inne rzeczy, które nakręcają tę historię i jej dynamikę. Z tyłu na okładce znajdziecie hot level, który ma aż cztery ogniki na pięć i mogę już teraz powiedzieć, że jest gorąco. Co jeszcze mi się podobało w tej lekturze? Niezawodna narracja z dwóch punktów widzenia, ale także rozdziały z przeszłości, które się również pojawiają. Bohaterzy też dołożyli swoją cegiełkę, bo to właśnie oni napędzali akcję w książce, która nie była nudna, a końcówka? Olaboga normalnie :D


W tym momencie jestem w trakcie czytania “Odrodzenia” i mogę zdradzić w tej chwili, że chciałabym bardzo ukręcić łeb Edwardowi. Dlatego kończę pisać Wam tę recenzję i idę od razu czytać czwarty i zarazem ostatni tom tego cyklu. Tak więc kochani, jeżeli lubicie twórczość Laurelin Paige, to koniecznie sięgajcie po Slay Quartet. Ta seria jest po prostu świetna i szczerze Wam polecam.


Kasia


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Niegrzecznym Książkom i Wydawnictwu Kobiecemu.

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...