Petra
Hulsmann - „Szczęście dla zuchwałych”
„Szczęście
nie rośnie na drzewach – czasem trzeba o nie zawalczyć”
Marie
to kobieta, która dotychczas prowadziła dość beztroskie życie, a
to, co było dla niej najważniejsze, to imprezy i wolność.
Wszystko zmienia się w jednej chwili, gdy dowiaduje się, że jej
siostra Christine jest ciężko chora. Jedyną jej prośbą jest to,
aby Marie na czas leczenia zaopiekowała się jej dziećmi i zajęła
tymczasowo jej stanowisko w rodzinnej stoczni jachtowej. Tam poznaje
Daniela prawą rękę jej ojca. Życie kobiety zmienia się
diametralnie i zaczyna zdawać sobie sprawę, że są rzeczy ważne i
ważniejsze, a życiowe priorytety w jednej chwili mogą okazać się
całkiem inne, a uczucia pojawiają się w najmniej odpowiednim
momencie, gdy się kompletnie tego nie spodziewamy.
„Jak
świat za oknem, mógł tak po prostu istnieć dalej? Jak słońce
mogło świecić, niebo być błekitne? Dla ludzi tam, w dole, życie
toczyło się dalej, jakby nic się nie stało. Ale moje życie
stanęło na głowie w ciągu niecałych dwudziestu czterech godzin.
Nie mówiąc o życiu Christine. Moja siostra miała raka, wolałam
sobie nie wyobrażać, czego będzie doświadczała przez najbliższe
tygodnie. A ja nie miałam pojęcia, jak się zaopiekować nią i
dziećmi, a do tego miałam zastąpić ją w stoczni.”
Czy
Christine uda się pokonać chorobę?
Czy
Marie dogada się z Danielem?
Czy
kobieta udowodni rodzinie i przede wszystkim sobie, że potrafi być
odpowiedzialna?
„Jezu,
czy nie wystarczyło, że gapiłam się na jego tyłek? Teraz jeszcze
wydawał mi się miły? Jak nisko upadnę? Nie przepadałam za miłymi
facetami. Przy czym oczywiście nie postrzegałam Daniela w kategorii
faceta. Jasne, był mężczyzną, nie dało się zaprzeczyć, na
trzeci lub czwarty rzut oka wyglądał całkiem fajnie. Miał silne
dłonie żeglarza i ciemnoniebieskie oczy, był wysoki i
wysportowany, a jego tyłek naprawdę... mniejsza o to, nie widziałam
w nim faceta, tylko w miarę atrakcyjnego kolegę z pracy. A kolega
przecież może wydawać się miły i nie trzeba się tłumaczyć z
tego, że nagle okazuje się całkiem pociągający...”
Petra
Hulsmann niemiecka autorka mieszkająca w Hamburgu, na swoim koncie
ma wydanych kilkanaście powieści. We wrześniu na polskim rynku
wydawniczym pojawiła się jej powieść o tytule „Szczęście dla
zuchwałych”. W momencie, gdy zobaczyłam tę okładkę w
zapowiedziach, od razu przyciągnął mój wzrok bajeczny widok,
wiedziałam, że muszę ją mieć. Chociaż sam tytuł zasugerował,
że będzie to przyjemna powieść na szare jesienne wieczory,
dopiero po przeczytaniu opisu doszłam do wniosku, że może to być
całkowicie inna historia, niż początkowo założyłam.
Przyznam
się szczerze, że tę powieść czytałam dość długo, zajęło mi
to dosłownie kilka dni i to nie przez to, że książka jest nudna,
wręcz przeciwnie, jest genialnie napisana, ale ja osobiście bardzo
mocno ją przeżyłam. Spowodowane jest to tym, że kilka lat temu ta
sama choroba, tylko z innym przebiegiem dotknęła bezpośrednio
moich najbliższych osób, tak niestety liczba mnoga, ponieważ nie
dotyczyło to tylko jednej osoby. A teraz to samo dzieje się z mojej
przyjaciółki mamą, jednak ja jestem pewna, że wszystko będzie
dobrze. Bardzo mocno przeżyłam tę historię i uważam, że autorka
idealnie przelała na papier mnóstwo uczuć, emocji, obaw, pokazała
dokładnie przebieg choroby oraz idealnie ukazała reakcje na
niektóre sytuacje.
Bohaterowie
tej powieści to niezwykłe osoby. Zacznę od Marie ponieważ to ona
najbardziej przypadła mi do gustu, podobało mi się to, jak
przechodziła stopniowo przemianę z szalonej imprezowiczki, na
odpowiedzialną dorosłą kobietę, wiem, że z nią na pewno bym się
zaprzyjaźniła, była ogromnym oparciem dla swojej chorej siostry. A
propo niej, Christine momentami była naprawdę potworna, rozumiem
ją, że cierpiała, ale niektóre słowa, które padły z jej ust
były naprawdę straszne. No i Daniel taki mężczyzna to skarb,
zraniony przez kobietę, ale niesamowicie ciepły i pomocny.
„Szczęście
dla zuchwałych” to historia niezwykle emocjonalna, pokazująca, że
w czasie ciężkiej choroby najważniejsza jest pomoc, wsparcie, ale
przede wszystkim wola walki. Jest to moja pierwsza styczność z
twórczością autorki, ale już teraz śmiało mogę stwierdzić, że
na pewno sięgnę po kolejne jej powieści. A Was gorąco zachęcam
do przeczytania tej powieści, poznania historii Marie i wspaniałej
rodzinnej stoczni.
Gorąco
polecam,
Paula
Na razie nie planuje czytać tej książki.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Będę o niej pamiętać, jak zabraknie mi książek do czytania :)
OdpowiedzUsuń