środa, 23 października 2019


Melissa Darwood
“Gordian. Kara. Tom 2”


“Szczęście nie przychodzi samo, trzeba nad sobą pracować. Starać się myśleć pozytywnie, robić to, co się lubi, nie trzymać w sobie urazy do ludzi, którzy wyrządzili nam krzywdę…”.

Relacja między Gordianem a Kirą się zacieśnia. Uczucie pomiędzy nimi rośnie powoli, a pożądanie zaczyna brać górę nad rozumem. Jednak wiecznie nie może być tak kolorowo, jak w bajce, ponieważ prawdziwe życie potrafi być zaskakujące. Wspomnienia z przeszłości zaczynają wychodzić na jaw, a to co, wydawało się ułudą, znajduje racjonalne wytłumaczenie. Gordian będzie się musiał zmierzyć z nieuniknionym. Nadchodzi moment, kiedy nawet najbardziej nieugięty mężczyzna powinien w końcu zrozumieć, że popełnił błędy, za które trzeba ponieść karę.

Czy Gordian przyjmie na klatę, jak przystało na twardziela wszystkie problemy, które życie rzuca mu pod nogi?
Czy Gordi i Kira będą w stanie stworzyć szczęśliwy związek?

Na samym początku wspomnę, że pierwsza część, to była dla mnie ciężka przeprawa, jednak “Gordian. Kara” jest o niebo lepszą książką. Po jakże katastrofalnym zakończeniu, które na szczęście nie jest nieszczęśliwe, Kara i Gordian nadal kontynuują swoje wakacje w pięknej i malowniczo ciepłej Grecji. Dalej nie sądzę, że jest to gorący obiecany erotyk, jak było wspomniane we wcześniejszym tomie, ale tutaj, chociaż Gordian nie “puszcza się” na prawo i lewo. Jego cięty języczek jest nadal obecny, ma te swoje sprośne odzywki i dalej klnie jak szewc. 
Może przejdźmy do tego, że ta akurat część zmusza nas w jakimś stopniu do refleksji, bo jak się okazuje, nie tylko Gordian ma swoje problemy, ale również i Kira, którą spotkała potworność, dlatego czuje w jakiś sposób dystans do facetów. Jednak zbliża się do Gordiana i zaczyna mu ufać. Ale czy ta dwójka będzie potrafiła stworzyć normalny i zdrowy związek? Kiedy tak naprawdę oboje mają za sobą nieciekawą historię. Gordian nie należy do świętych i to już wiadomo po Grzechu, ale zaskoczeniem jest to, jaki on się staje, kiedy jest z Kirą. Za to dziewczyna zaczyna się przełamywać i powoli wychodzi ze swojej strefy komfortu.

“Wokół jest ciemno, blask księżyca odbija się od morza. Jego szum i dotyk Kiry wprowadzają mnie w błogi stan. Nie pamiętam już, kiedy ostatnio czułem się taki wyciszony. Jakbym nie był sobą.”

Co mi w tej książce przeszkadzało? Chociażby ilość wulgaryzmów i niektóre teksty, z których nie wiedziałam, czy się śmiać, czy płakać. Trochę mi zalatywały gimbazą i zastanawiałam się, czy dwudziestopięcioletni mężczyźni tak mówią (cholera wie, może w dzisiejszych czasach i tak jest). Zrozumiałabym, gdyby to był na przykład szesnasto bądź osiemnastolatek, ale nie dorosły mężczyzna. To taki mój minus tej powieści. Plusem jest to, że w miarę szybko się tę lekturę czytało, kolejny to postać Kiry, którą naprawdę polubiłam oraz fabuła, która była dosyć ciekawa.

Język, jakim operuje autorka, jest sprośny i wulgarny, było to śmieszne, ale miejscami bardzo irytujące i denerwujące, po prostu uważam, że było tego za dużo, a co za tym idzie? Musiałam odkładać książkę, bo się strasznie irytowałam i wnerwiałam. “Gordian. Kara” napisana jest z punktu widzenia Gordiana, a szkoda, bo zabrakło mi tu Kiry, o której chciałam się dowiedzieć więcej, byłam ciekawa, co myśli o Gordianie, o jego zachowaniu, co do niego czuje. Wiecie, co mnie najbardziej zaskoczyło? Przemiana Gordiego, który był bardziej poważny i było widać jego zmianę. 
Oczywiście nad bohaterami również krążą ciemne chmury i musiało być też trochę dramy i to mi się podobało, bo było to ciekawe i fajnie przedstawione. Co do jednego, to już coś tam podejrzewałam i się sprawdziło, więc na spokojnie mogę zostać detektywem Monkiem :D :D :D 
Ogólna kreacja bohaterów była bardziej interesująca niż w poprzedniej części za co dziękuję autorce, były tu poruszane tematy, które nam czytelnikom dawały do myślenia i najważniejsze, sceny seksu były subtelniejsze i nie jakieś sprośne, chociaż w sumie te podteksty seksualne Gordiana mnie rozwalały i gdyby tak mówił do mnie, to by dostał “po mordzie”. Przejdę teraz do postaci, jak już wyżej wspomniałam, Gordian przeszedł zmianę, jest nieokrzesany, zabawny i czuły, tak właśnie czuły i to było zaskoczenie, bo w Grzechu go po prostu nie mogłam zdzierżyć, a tu jego osoba mi się nawet w miarę podobała.
Kira to młoda dziewczyna, bo ma zaledwie osiemnaście lat, jednak jak na swój wiek jest bardzo dojrzała i z głową na karku. Nie jest jakąś pustą lalunią, co to trzepie rzęsami na widok chłopaka. Przeżyła w swoim życiu traumę, która ją zjadała od środka, ale to właśnie przy Gordim zaczyna czuć.

“Przygarniam ją do siebie, przytulam tak mocno, że aż brakuje mi powietrza. Kira wybucha śmiechem i odwzajemnia uścisk, jakby chciała mi udowodnić, że jest silniejsza ode mnie. Moja mała wojowniczka.”

 Co do postaci drugoplanowych, to przewijało się ich kilka i każda z nich wnosiła coś swojego do tej powieści, przez co stała się bardziej intrygująca.
 Nie będę się już więcej rozwodziła nad tą książką, bo to Wy macie ją sami przeczytać (oczywiście, jeśli macie tylko na to ochotę). 

Podsumowując “Gordian. Kara. Tom 2” to zdecydowanie lepsza część niż jej poprzedniczka. Poruszanych jest w książce kilka tematów, które zmuszają nas do refleksji. Nie dostaniecie tu słodko pierdzącej historii, która aż ocieka słodyczą, tylko poważne perypetie bohaterów, z którymi musieli się zmierzyć.
Czy tę opowieść polecam? Po części tak, bo ma swoje plusy, ale są też sytuacje oraz wulgarny język, co nie wszystkim może się spodobać. Mi osobiście kilka rzeczy przeszkadzało, ale być może akurat Wam one przypadną do gustu. 

Kasia

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu. 

Wydawnictwo NieZwykłe




2 komentarze:

  1. Chyba jednak nie będę ganiać za tą książkę. Wulgaryzmy mnie odrzucają.

    OdpowiedzUsuń

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...