czwartek, 21 stycznia 2021

 

Roxie Rivera

“Dymitr”

Choć Benita nie uważała się za piękność, jej wdziękowi i subtelnej urodzie trudno było się oprzeć. Dziewczyna była równocześnie krucha i uparta, delikatna i silna. Nie miała jednak łatwego życia. Jedynym żyjącym członkiem jej najbliższej rodziny był brat, Johnny. Chłopak miał talent do wpadania w tarapaty i zdecydowanie za bardzo zafascynował się Hermanosem, gangiem brutalnych przestępców. Ani obawy, ani troska siostry o jego przyszłość nie robiły na Johnnym żadnego wrażenia.

Dymitr był kiedyś żołnierzem, służył w rosyjskich siłach specjalnych. Po tym okresie pozostały mu liczne blizny i garść okropnych wspomnień. Ten groźny i silny mężczyzna o stalowych mięśniach i twardym charakterze był zarazem mądry, opanowany i przezorny, dlatego swoją przyszłość w Houston budował krok po kroku. Na dziewczynę, od której wynajmował mieszkanie, zwrócił uwagę niemal od razu — i natychmiast wiedział, że dla niej jest gotów na wszelkie poświęcenie. Ofiaruje jej przyjaźń, będzie jej obrońcą — słowem, zrobi wszystko, by śliczna Benny zapragnęła go tak, jak on jej, i zrozumiała, że Dymitr jest miłością jej życia.

Szybko się okazało, że kłopoty młodszego brata nie są najpoważniejszym problemem dziewczyny. Ktoś, kto miał władzę i duże pieniądze, potrzebował budynku, w którym mieściła się jej piekarnia. To miejsce było czymś więcej niż biznesem: rodzinnym dziedzictwem, pasją i sposobem na życie. Kiedy więc Benny odrzuciła kolejną propozycję sprzedaży budynku, stało się jasne, że grozi jej straszliwe niebezpieczeństwo, bo nieprzyjaciel nie cofnie się przed niczym. Dymitr o tym wiedział. Ale wiedział też, że Benny jest warta każdego poświęcenia i każdego wysiłku. Dla niej i jej miłości stawiłby czoła wszystkim i wszystkiemu...

Dla takiej miłości warto złapać za rogi samego diabła!

“Dymitr” to drugi tom z serii Jej rosyjski obrońca. Pierwszy tom poświęcony był Iwanowi, którego historia miała zaledwie 128 stron i tak naprawdę nie miała szansy się rozwinąć na tak niewielkiej ilości kartek. Teraz przyszedł czas na Dymitra, którego opowieść jest już dłuższa. Autorka przede wszystkim książkę bardziej dopracowała i rozwinęła. Tu się wszystko działo nieco stopniowo, a akcja nie pędziła na łeb na szyję, choć kilka rzeczy odrobinę działo się za szybko, ale i do tego zaraz przejdę. W tej powieści spotykamy byłego żołnierza i dziewczynę, prowadzącą rodzinną piekarnię. Benita nie miała łatwego i usłanego różami życia. Straciła rodziców i dziadków, ale pozostał jej brat, który stwarzał same problemy. Johnny stał się członkiem gangu Hermanos i nie docierało do niego to, że marnuje sobie życie i ściąga niebezpieczeństwo na siostrę. Natomiast Dymitr to były wojskowy rosyjskich sił specjalnych, który po złych wspomnieniach i wielu ranach i bliznach, nie tylko na duszy postanowił osiąść w nowym miejscu i tam zacząć układać swoje życie na nowo. Padło na Houston, gdzie poznał Benny. Ich znajomość trwała od kilku lat, ale pozostawali na stopie czysto przyjacielskiej, choć w głębi duszy oboje po cichu do siebie wzdychali. Żadne z nich nie chciało wykonać tego pierwszego kroku, ponieważ obawiali się tego, że mogą zniszczyć swoją przyjaźń. Jednak pewna sytuacja pozwoli im wyznać swoje uczucia. 

Benita ma swoje problemy, nie tylko finansowe i te z bratem, ale także do tego wszystkiego doszedł pewien osobnik, który uparcie pragnie kupić budynek, w którym znajduje się jej piekarnia i nie cofnie się dosłownie przed niczym, aby go zdobyć. Dziewczyna ciągle odmawia sprzedaży i zaczyna się bać o swoje bezpieczeństwo.

Czy Dymitr ją obroni przed osobami, które chcą jej zaszkodzić? Czy Johnny się w końcu opamięta?

Muszę przyznać, że fajnie mnie się tę książkę czytało. Jak się do niej dopadłam, to nie potrafiłam jej odłożyć na bok i przez to wszystko zapomniałam pozaznaczać cytatów, które by mi się przydały do recenzji, tak więc tym razem będzie bez :D Styl pisania autorki, jest lekki i spójny, fabuła, jak i akcja, które wymyśliła, były ciekawe, lecz miejscami przewidywalne, dialogi oraz opisy były interesujące, postacie nie były przerysowane i dające się lubić. Zdecydowanie spełnili moje oczekiwania, ponieważ nie byli ciepłymi kluchami. Dymitra polubiłam już na samym początku, bo okazał się człowiekiem pomocnym i bezinteresownym. To mężczyzna z sercem na dłoni i za ukochaną wskoczyłby w ogień. Benita to również bohaterka, którą się lubi od razu, chwała autorce za to, że nie zrobiła z niej lasencji z idealną figurą jak u modelki i wywłoki, która jest perfekcyjna pod każdym względem. Ta dziewczyna była bardzo pracowita, przyjacielska i niechętnie przyjmowała jakąkolwiek pomoc, ponieważ bała się, że ktoś może to odebrać tak, jakby zależało jej na pieniądzach. Oczywiście, jak to w książkach bywa, zawsze musi się znaleźć jakiś zły bohater i w tym przypadku był nim Johnny. Ten gnojek działał mi na nerwy i miałam ochotę złapać go za chabety i nakopać do dupy, żeby się ogarnął, ale i jego zachowanie miało swoje wytłumaczenie, które znajdziecie oczywiście, czytając tę opowieść. Pisarka również w tej części umieściła bohaterów z pierwszego tomu, co było dobrym posunięciem, dlatego że te osoby swoją aurą, idealnie uzupełniały całą książkę.

Mamy tu również zastosowaną naprzepiemienną narrację, do której muszę się niestety przyczepić. Jeśli czytacie moje recenzje, to wiecie, że lubię, kiedy takowa jest zastosowana, ale nie lubię, gdy jest pomieszana. Chodzi mi o to, że punkt widzenia Benity, był napisany w pierwszej osobie, a Dymitra już w trzeciej. Nie rozumiem, po co takie kombinacje. Według mnie powinno się obrać jedną i takiej się trzymać. A i zapomniałabym, jeśli lubicie w książkach sceny seksu, to tutaj tego dostaniecie naprawdę sporo i nawet pojawia się wątek BDSM. Ahhh… ten Dymitr. Te sceny napisane są gorąco i ze smakiem, ale irytowało mnie te ciągłe “och” Benny, która za każdym razem wzdychała tak po kilka razy. Muszę również napomknąć, że ja nie mam nic przeciwko, gdy takie sceny się pojawiają, bo lubię je czytać, jednak w tym przypadku było tego za dużo i napisanie ich zajmowało autorce kilka kartek. Do tego pierwsze zbliżenie głównych bohaterów według mnie, wydarzyło się zbyt szybko. Co do samego zakończenia, to było przewidywalne i takie trochę słodko pierdzące, ale mi to nie przeszkadzało. Mimo wszystko ta lektura mnie się podobała i czytało mi się ją naprawdę fajnie. Czy polecam? Pewnie, że tak, chociażby dlatego, że jest bardziej dopracowana i jest o wiele dłuższa niż historia Iwana i Erin. Teraz pozostaje nam czekać na kolejną książkę, która będzie poświęcona Jurijowi i Lenie. Tam to się chyba będzie działo ! :D

Kasia

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Editio Red.

 




 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...