czwartek, 28 stycznia 2021

 Agnieszka Siepielska - „Luca”

[Patronat medialny]


Luca Valenti jest kuzynem Rhysa i Antonio. Jego ojciec wiele lat temu przyczynił się do upadku rodziny. Gdy rozpoczęły się poszukiwania Mii i Maxine – córek Cesara Dellvale – szybko się okazało, że Luca ma obsesję na punkcie tej drugiej.

Kiedy w końcu dociera na miejsce, gdzie przetrzymywane są siostry, zabija Franco Cavillo, jednego z szefów kolumbijskiej mafii i udaje mu się uwolnić dziewczyny. Mia była wykorzystywana jako prostytutka, lecz Maxine, ku zaskoczeniu wszystkich, wiodła normalne życie w domu Cavillo.

Jednak to były pozory. Maxine zawarła z Franco Cavillo układ. Gdy zgodziła się na związek z jego synem, Dominikiem, Franco obiecał, że Mia zostanie do niej sprowadzona. Luca chciałby wykorzystać okazję i zbliżyć się do Maxine, ale postanawia odpuścić.

Wkrótce o Maxine upomni się mężczyzna, któremu została obiecana. Być może kobieta będzie potrzebowała Luki bardziej, niż sądziła.


„W tym samym czasie zastanawiam się, kiedy mały, bezbronny dzieciak oddał swoje ostatnie tchnienie, by zrobić miejsce dla mnie.
Kim jestem ja?
Stworzono mnie z zemsty, a zrodzono z nienawiści. W moich żyłach płynie trucizna. Ciało pokrywają blizny, a wnętrze wypełnia demon, dziedzictwo mojego ojca. Rozpycha się, rozdzierając mnie od środka, by się uwolnić i to właśnie teraz.

Czy Maxime odzyska siostrę?
Kto ją ściga?
Czy Luce uda się ją ochronić?

„Do tej pory trzymałam się myśli, że ten mężczyzna jest kimś w rodzaju mojego wybawiciela, ale dziś wyprowadził mnie z błędu.
- Rozczarowana? - pyta, poważniejąc. - Nie jestem i nie mam zamiaru być jak Rhys albo Antonio. - Ponownie, jak pierwszego dnia ściera kciukiem łzy płynące po mojej twarzy. - W odróżnieniu od nich łapię niewinne rzeczy tylko po to, by przyglądać się, jak pochłania je moja ciemność.
Spoglądam w jego niemal czarne oczy z nadzieją, że odnajdę w nich jakiś błysk humoru, znak, że po prostu żartuje, żebym sama mogła nadal trzymać się chorej fantazji o rycerzu na białym koniu. Jednak nie znajduję nic.”

Twórczość Agnieszki Siepielskiej jest mi bardzo dobrze znana i po prostu ją uwielbiam. Na każdą jej kolejną opowieść czekam z ogromną niecierpliwością. Tuż przed końcem roku, w nasze ręce trafiła kolejna część „Synów zemsty”, czyli historia Luci, na którego najbardziej czekałam. Kocham w powieściach Agnieszki to, że nigdy nie wiem, czego mogę się spodziewać, zawsze zaskakuje mnie swoją pomysłowością, połączeniem krwawych akcji z nutą humoru i sarkazmu, są to takie lektury, przy których nie sposób się nudzić. Czy tak samo było z „Lucą”? Zdecydowanie tak, po raz kolejny świetnie się bawiłam podczas czytania, jest tylko jeden, naprawdę bardzo, bardzo ogromny minus! A jaki? A taki, że przygoda z tą opowieścią tak szybko się skończyła, za każdym razem, gdy docieram do ostatniej strony, mam ochotę walnąć sobie kulkę w łeb, za to, że już dobrnęłam do zakończenia. Tej książki się nie czyta, ją się po prostu chłonie. Autorka w fajny sposób przelewa na papier uczucia bohaterów, przez co, podczas lektury odczuwałam je całą sobą.

Bardzo podoba mi się to, że pojawiają się bohaterowie z poprzednich dwóch tomów, a przede wszystkim moja ukochana babuszka Helen, która po części przypomina mi i moją babcię. :) Ale pojawiają się też postacie z drugiej serii autorki
Sinners & Reapers”, co jest fajnym zabiegiem, ponieważ dodają oni jeszcze charakteru całej przedstawionej tu opowieści. Teraz przejdę troszkę do głównych bohaterów Maxine i Luci. Maxine to kobieta dzielna i wytrwała, jest gotowa zrobić naprawdę wszystko tylko po to, aby ochronić swoich bliskich. Podziwiałam ją za to, że nie jest to taka szara myszka, ale postać, która potrafiła znaleźć w sobie siłę, nawet w krytycznej sytuacji. Luca, ah ten Luca, uwielbiam ten jego czarny humor i testowanie granic cudzej cierpliwości i wytrzymałości. Momentami przerażający, by za chwilę być kochanym i troskliwym. To mężczyzna, którego nie da się nie kochać.

Na tym zakończę moją recenzję, polecam każdemu tę powieść, ja jestem nią i całą serią zachwycona i wiem, że wielokrotnie do niej powrócę. Was gorąco zachęcam do tego, abyście dali się porwać w podróż, przepełnioną mafijnymi porachunkami, intrygami, ale i humorem. Gwarantuję Wam, że gdy tylko zaczniecie tę historię czytać, nie będziecie chcieli odłożyć jej ani na chwilę.

Gorąco polecam!!

Paula

Za możliwość przeczytania książki i objęcia patronatem dziękuję autorce oraz Wydawnictwu NieZwykłe.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...