sobota, 2 listopada 2019


Rachel Van Dyken - „Elita. Eagle Elite 1”


Każdy, dosłownie każdy, ma jakiś sekret.
Każdy ma historię, którą należy opowiedzieć.
Cierpienie jest wszędzie; jako ludzie praktycznie toniemy w jego esencji, a jednak wszyscy udajemy, że nie istnieje.”

Tracey Rooks wzięła udział w loterii, w której wygrała stypendium do Eagle Elite, szkoły, do której mają szansę dostać się nieliczni, a dzięki niej osiągniecie sukcesu i wymarzonej kariery jest na wyciągnięcie ręki. Jednak poznaje tam świat, z którym do tej pory nie miała do czynienia – przepych, hierarchia i nienawiść. Nixon jest przywódcą najpotężniejszej grupy w tej szkole. Budzi ona postrach wśród wszystkich uczniów. Drogi tej dwójki się krzyżują, początkowa ogromna niechęć zmienia się w rosnące uczucie, ale pojawiają się osoby, którym ten związek niezbyt się spodobał...

Nixon był boski. Był też dupkiem, ale za to ładnym dupkiem.
-Czujesz to? - przesunął rękę wyżej, aż do szyi i musnął kciukiem moją drżącą wargę. - Zapamiętaj to teraz, bo od tej chwili nie możesz nas dotknąć. Jesteśmy nietykalni. Jeśli chociaż kichniesz w naszą stronę, jeśli w ogóle będziesz oddychać tym samym powietrzem, to zmienię twoje życie w piekło. Ten dotyk to jedyny raz, gdy poczujesz kogoś tak potężnego jak ja.”

Czy zwykła dziewczyna odnajdzie się pomiędzy ludźmi, gdzie hierarchia ma największe znaczenie?
Czy Tracey na pewno trafiła do tej szkoły w wyniku szczęśliwego losu?
Jakie tajemnice skrywa Eagle Elite, a przede wszystkim Nixon?

Po prostu wiedziałam, że muszę się stąd wynieść, zanim Nixon zbliży się do mnie jeszcze bardziej.
Ten facet wcześniej mi groził, mówiąc, że mnie zniszczy.
Udowodnił, że jest w stanie to zrobić.
A więc cierpiał z powodu chwilowej niepoczytalności i był miły, a to wszystko dlatego, że zobaczył mój naszyjnik.”

Rachel Van Dyken to autorka, której wszystkie wydane w Polsce powieści znajdują się w mojej książkowej kolekcji, jednak do tej pory czekały na moją wenę i swój czas, abym je przeczytała. Na pierwszy strzał zabrałam się za książkę, której okładka od samego początku bardzo przyciągała mój wzrok, mówię o tytule „Elita”. Byłam bardzo ciekawa tej historii i tego jak autorka poprowadzi fabułę. Sam opis niewiele zdradza i właściwie troszkę wprowadza w błąd. Wywnioskowałam z niego, że będzie to romans, którego akcja dzieje się w prywatnej szkole dla bogaczy, on przystojny milioner i snob, ona szara myszka, ale nawet nie zdajecie sobie sprawy, w jak ogromnym błędzie byłam.

Na samym początku wspomnę o tym, że bardzo podoba mi się styl pisania autorki, cała akcja dzieje się dość dynamicznie, dzięki czemu nie ma ani chwili nudy. Fabuła jest bardzo przemyślana i idealnie skonstruowana, zresztą nie będę ukrywała, że ta książka to po prostu sztos!! Tam się tyle dzieje, że głowa mała. W momencie, gdy zaczęłam czytać tę powieść, kartki dosłownie mi się paliły. Moja przyjaciółka Kasia przeczytała tę pozycję już wcześniej i gdy musiałam dać upust moim emocjom, od razu pisałam do niej, a ona co robiła?? Oszołom jeden jeszcze bardziej podsycał moją ciekawość!! Ja po prostu czytając, myślałam, że zejdę na zawał!! Tam jest tyle emocji, tyle zwrotów akcji, tyle tajemnic, ze ja czasami po prostu nie radziłam sobie sama ze sobą...

Taką moją małą wadą lub zaletą, zależy jakie, kto ma do tego podejście, jest to, że bardzo przeżywam, każdą czytaną przeze mnie historię, a tutaj były po prostu momenty, w których towarzyszył mi strach i ogromne współczucie dla bohaterów, którzy, jak dla mnie mają świetnie stworzone charaktery, nie są to idealne postacie, wręcz przeciwnie, każda z nich ma swoje wady jedni mniejsze, inni większe. Moimi ulubieńcami tej powieści bez wątpienia są Nixon i Chase. Obu Panów uwielbiam od samego początku, są to silne charaktery, na pozór bardzo podobni do siebie, jednak są pewne różnice. Chociaż nie chyba nikt nie jest gorszy od Nixona. Ma on bardzo ciężki charakter i momentami jego zachowanie było tak potworne, że ja sama chyba nie miałabym odwagi, aby spojrzeć mu w oczy, a to jak w pewnych sytuacjach traktował Tracey było żałosne i poniżej jakiejkolwiek godności. Chase okazywał momentami, że jednak zostało w nim zdecydowanie więcej człowieczeństwa. Co do Tracey, to dla mnie taka biedna szara myszka, która od samego początku w tej szkole nieźle dostała w kość, było mi jej tak potwornie żal, że podczas pewnych sytuacji płakałam nad jej losem...

Nie chce Wam już nic więcej zdradzać z fabuły, dlatego na tym zakończę moją recenzję. Uważam, że ta pozycja to obowiązkowe „must have” każdego czytelnika. Ja wiedząc już, że w przyszłym roku mają pojawić się kolejne tomy tej powieści, z ogromną niecierpliwością będę wyczekiwać ich w zapowiedziach, mam tylko nadzieję, że wydawnictwo nie będzie nas długo trzymać w niepewności i niebawem ogłosi daty premier. A Was już teraz gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę powieść, jest to propozycja idealna dla każdego, kto uwielbia tajemnice, intrygi, zwroty akcji i niegrzecznych chłopców!! O tak tych to zdecydowanie tu nie brakuje i na pewno zdobedą Wasze serca, tak jak i zdobyli moje.

Gorąco polecam,

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Kobiece.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...