wtorek, 12 listopada 2019


Ewa Pirce
“Dopóki nie zajdzie słońce. Część 2”
[Przedpremierowa recenzja patronacka]


Boszeeeee w końcu i ja mogłam zapoznać się i przeczytać kontynuację losów Sama i Jess. Na tę część czekałam z taką niecierpliwością, że nie macie pojęcia, tym bardziej że zakończenie pierwszego tomu pozostawiło mnie z rozdziawioną buzią i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Byłam tak bardzo ciekawa, co tam się dalej wydarzy. A działo się bardzoooo dużo. Żeby dłużej nie przeciągać, zapraszam Was na moją opinię :)

"Nie przeznaczenie stanowi o nas, nie los i nie przypadek. O tym, kim będziemy, jak potoczy się nasze życie i z kim je spędzimy, decydujemy sami. Każda porażka czy zwycięstwo jest następstwem dokonywanych przez nas wyborów.
Zawsze mamy czas na to, by coś zmienić.
Dopóki nie zajdzie słońce naszego życia, jesteśmy jego panami."

Samuel Remsey to mężczyzna po przejściach i do tego naznaczony bliznami, które w pełni się nie zagoiły. Przypuszczać by można, że jego życie powoli się układa i zaczyna w nim gościć radość, jednak nic bardziej mylnego. Sam po raz kolejny zostaje poddany próbie. To, co go spotkało, jest jego najgorszą zmorą. Została uprowadzona jego siostrzyczka. Zadaje sobie pytania: Dlaczego? Kto za tym stoi? Czy jest cała i zdrowa? Nie chcąc polegać tylko na policji, Samuel bierze sprawy w swoje ręce, przez co po raz kolejny, jego demony z przeszłości dają o sobie znać. Aczkolwiek jest ktoś w jego życiu, kto o niego walczy, ale czy to wystarczy?

“Wydawało mi się, jakby ktoś wypompował mi z płuc całe powietrze. Mój świat runął niczym domek z kart, a serce wyskoczyło z piersi, zostawiając mnie z dotkliwą pustką. Przerażenie, którego prawdziwy smak poznałem dopiero teraz, paliło żywym ogniem nie tylko moją psychikę, ale także ciało. Zostałem zepchnięty w otchłań ciemniejszą od najczarniejszej głębiny oceanicznej. Czające się na mnie demony zwietrzyły okazję i poczęły wypełzać ze swoich jaskiń.”

Kto stoi za uprowadzeniem Lucy?
Czy Samuel odnajdzie w sobie wystarczająco dużo siły, aby po raz kolejny, stawić czoła zmorom z przeszłości?

Wiecie co? Nie wiem jakich mam użyć słów, żeby opisać Wam tę książkę, bo piękna, idealna, fantastyczna, to zdecydowanie za mało. Kiedy usiadłam z czytnikiem o godzinie 21:00, to nie sądziłam, że aż tak się wciągnę, że nie będę mogła się oderwać od tej opowieści. Jednak oderwałam się, ale o 4:30 w nocy, (chociaż w sumie to już nad ranem) jak dobrnęłam do ostatniej strony. Ja po prostu popłynęłam razem z Samem i Jess. Oni nie chcieli, żebym odeszła, choć na chwilkę, tylko bardzo pragnęli, abym od razu poznała ich zakończenie. Tak też zrobiłam i zostałam z nimi do samego końca, dopóki nie opowiedzieli mi swojej historii. 
DNZS 2 to istna petarda emocjonalna, która mi pozwoliła poczuć te wszystkie emocje, które zostały zawarte w książce. Zdarza mi się dość często, że główne postacie mnie do siebie przyciągają, ale tu to ja nie wiem, co się stało. Ja się normalnie przeniosłam do tej opowieści i przysięgam Wam, że czułam dosłownie wszystko to, co oni. Czułam ten ich ból, tę rozpacz, strach, przyciąganie, uczucie. Mam wrażenie, jakbym pisała chaotycznie, ale takie się we mnie emocje kłębią, które nie wiem, jak mam Wam przekazać, żebyście mnie zrozumieli. Może krótko mówiąc, ta historia Was skopie, przeżuje, podepcze, by później powolutku poskładać Wasze złamane serduszka w całość. Z moim dokładnie tak było. Ewa naprawdę potrafi czarować słowami i robi to w taki sposób, aby te się wyryły w naszych umysłach na długo. Jest dosłownie garstka takich autorów, którzy to potrafią robić i zdecydowanie Ewa do tej garstki należy. 

Sam to były żołnierz, który był poraniony, wyniszczony i nie potrafił sobie sam ze sobą poradzić. Jednak ma w swoim życiu siostry, Jess, Alexa i nawet Evę, którzy go wspierają, ale to Jessie zaraz po siostrach jest dla niego najważniejsza. Kiedy Lucy zostaje porwana, to właśnie Jessica w pewnym stopniu wyciąga Sama z otchłani, stara się mu, jak tylko może pomóc, ale też i przysparza kłopotów. Ta dwójka to istna mieszanka wybuchowa, której z całego serca kibicowałam, aczkolwiek czasami miłość nie wystarcza, by być ze sobą, żeby stworzyć związek, bo mamy inne priorytety, które są dla nas ważniejsze. Czasami wolimy się skazać na cierpienie, aby drugiej osobie było lepiej, przekładamy swoje dobro nad czyjeś.

“[...] Nic nie dzieje się bez przyczyny - ciągnął. - Wszystko, co nas spotyka, jest fundamentem, na którym budujemy samych siebie. Nie byłoby cię tutaj, gdyby nie wypadek rodziców. Być może w ogóle by cię nie było, bo rozerwałaby cię jakaś mina albo dostałbyś kulkę w serce. Nie pokonałbyś demonów przeszłości, nie spotkał mnie, nie poznał Jessiki.”

Cały zarys fabuły jest genialny i świetnie pociągnięty, jak mam być szczera to DNZS 2 podoba mi się nawet bardziej niż pierwsza część. Tu jest zdecydowanie więcej emocji, które nie raz ściskały mi gardło i były chwile, kiedy roniłam łzy. Język, jakim pisze Ewa, jest bogaty w słownictwo, lekki i bardzo zrozumiały, przez co kartki między palcami, będą Wam fruwały z zawrotną prędkością. Występuje tu dwutorowa narracja, którą wręcz uwielbiam i za każdym razem to powtarzam. Fajnie jest, kiedy możemy poznać obydwóch bohaterów, a nie tylko jedną stronę. Oczywiście w tej książce nie zabraknie również humoru, który do tej opowieści dostarcza nam Alex. Bardzo podoba mi się to, że on i jego żona Eva są również obecni. Dzięki nim ta pozycja staje się barwniejsza i pełniejsza. Co do naszych głównych bohaterów Jess i Sama to są charyzmatyczni, prawdziwi, idealni, a zarazem nieidealni i tak powinno być, bo obydwoje noszą w sobie skazy i między innymi, to ich ze sobą w dużym stopniu łączy. Kilka razy miałam taką ochotę dać Samowi po gębie, że nie macie pojęcia i na pewno Wy też tak będziecie mieli, ale rozumiem po części to, co zrobił i chyba musiało tak być, żeby po deszczu wyszło słońce. 
Nic już więcej Wam nie pisze i mam nadzieję, że ta recenzja, choć w jakimś stopniu zachęci tych, którzy się wahają bądź jeszcze nie czytali, żeby sięgnąć po tę pozycję, ale pamiętajcie, że musicie zacząć najpierw od pierwszej części. 


Podsumowując “Dopóki nie zajdzie słońce. Część 2” to “must read” kochani tego miesiąca. Obok tej opowieści nie można przejść obojętnie, ponieważ naładowana jest takimi emocjami, które w Was wsiąkną i nie odejdą w zapomnienie tak łatwo. Poznajcie zakończenie historii Jess i Samuela. Dajcie się porwać autorce w niezapomnianą przygodę, gdzie grunt pod nogami jest grząski. Czy Jessice i Samuelowi pisane jest szczęśliwe zakończenie? Na te i wiele innych pytań znajdziecie odpowiedzi, czytając tę cudowną książkę.
Bardzooooo mocnoooo polecaaaaaam :)

Kasia

Za możliwość przeczytania książki przedpremierowo i objęcia jej patronatem medialnym dziękujemy autorce Ewie Pirce i Wydawnictwu NieZwykłemu.

Wydawnictwo NieZwykłe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...