czwartek, 14 listopada 2019


Dominika Kluźniak - „Miejsce”


Myślę, że to nie jest łatwe wznosić się i wzrastać ponad innych, być silnym i pięknym. Budzić zachwyt i lęk. Pozwolić targać się wiatrom i smagać letniemu słońcu.”

M. podejmuje decyzję o sprzedaży swojego mieszkania w centrum Warszawy i przeprowadzce w góry, aby odnaleźć swoją samotność i odizolować się od świata i ludzi. W drodze do nowego domu adoptuje ze schroniska psa, aby był on jego jedynym przyjacielem i towarzyszem. Czas powoduje, że Pan M. uczy się życia sam ze swoim psem, w zgodzie z naturą i odkrywa jak niewiele mu potrzeba w codziennym życiu...

Chyba najbardziej drażniła mnie ta niekonsekwencja, że odrzuca się w jakimś sensie świat, rezygnuje z niego, a jednocześnie są chwile, kiedy się za nim niewymownie tęskni. I oto niestety, ludzkość, za którą się nie przepada, jest nagle mniej wstrętna, a czasem – wręcz niezbędna. Tak jakby ktoś nas zaklął i skazał na siebie po wieki wieków amen. Żyjemy więc w wiecznej miłości i nienawiści. I różnych innych skrajnościach.
Inni pewnie wiedzieli to wcześniej i tylko z politowaniem kiwali głowami, czy nie, ale samemu przed sobą zrobiło mi się wstyd. Miałem wrażenie, że dopiero gdy zdałem sobie sprawę z beznadziejności relacji międzyludzkich, stałem się dorosły, a wszystko, co wydarzyło się wcześniej, było uroczym dzieciństwem, dojrzewaniem zaledwie.”

Dominika Kluźniak wrocławianka, aktorka zarówno teatralna, jak i możemy ją spotkać na dużym ekranie, ja znam ją z ról w filmach „Lejdis”, „Jak się pozbyć cellulitu” i z mojego kiedyś uwielbianego serialu „Brzydula”. Dziś jednak nie poznałam jej jako kolejnej postaci w filmie, tylko jako autorkę, mając możliwość przeczytać jej debiutancką powieść „Miejsce”. Jako miłośniczka psów (posiadam dwa nieokrzesane „cielaki”) od razu zauważyłam okładkę, na której znajduje się duży czarny sierściuch. :) Sama książka nie jest długa, ma jedynie 160 stron, niestety ja potwornie je zmęczyłam. Cała powieść jest jak dla mnie smutna, melancholijna i spowodowała u mnie ogromne przybicie, właściwie to nie wiem czy to wina pogody, czy samej treści tu zawartej. Niestety, nie jest to udane spotkanie z twórczością tej autorki, tak niewielką ilość stron powinnam skończyć w ciągu godziny, maksymalnie dwóch, a męczyłam ją cały wieczór i ranek...

Bezimienny bohater, który ma dość miasta, jego zgiełku i przede wszystkim ludzi, postanawia opuścić dotychczasowe życie i wyjechać, odszukać swoje miejsce na ziemi i swoją samotnię. Książka jest tak naprawdę jednym wielkim monologiem głównego bohatera, zarówno bieżącymi przemyśleniami, refleksjami, jak i wspomnieniami jego wcześniejszego życia. Dla mnie jesień to czas, w którym ciągle towarzyszy mi przygnębienie, nienawidzę zmian pogody, deszczu i ogólnej szarówki. W tej powieści jest wiele momentów, które zmuszają nas do zastanowienia się nad nami i nad naszym życiem, zadawałam sobie pytania, co by było, gdyby... Jak ja bym się odnalazła w takiej samotni? Jak długo mogłabym wytrzymać bez osób, które kocham? Czy dałabym radę nie kontaktować się z osobami, na których mi zależy, tylko raz na jakiś czas od wielkiego święta? Nie, zdecydowanie nie byłoby to dla mnie, jestem osobą uczuciową, sentymentalną i bardzo przywiązuję się do ludzi i tak naprawdę nie wyobrażam sobie, aby którejkolwiek z bliskich mi osób miałoby teraz zabraknąć w moim życiu.

Miejsce” to książka, która niestety nie przypadła mi do gustu i po kolejne powieści Pani Dominiki raczej nie sięgnę. Ta propozycja mnie wynudziła i zdołowała. A na takie wieczory, jakie są teraz, potrzebuję raczej dynamiczne i bardziej pozytywne historie. Was zachęcam do tego, abyście sami sobie wyrobili opinię na temat tej książki, jednym się ona spodoba, innym tak jak i mi nie. :)

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Editio.

1 komentarz:

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...