Mariana Zapata - „Wszystkie drogi prowadzą do ciebie”
Nie spodziewała się ciepłego przywitania, bo kto mógłby na nią czekać po tych wszystkich latach? Jednak nastawienie właściciela domu, który miała wynająć, i tak mocno ją zaskoczyło. Mężczyzna nie tylko zachowywał się bardzo nieuprzejmie, ale i oskarżył ją o włamanie oraz wtargnięcie na teren jego posiadłości.
Tego było już za wiele.
Jak Aurora odnajdzie się w tym wszystkim i czy uda jej się dogadać z pochmurnym Tobiasem Rhodesem? Dobrze, że mężczyzna jest przystojny, to może ukoić jej nerwy.
Bardzo
polubiłam się z twórczością autorki, dlatego po jej książki
sięgam z ogromną przyjemnością, dlatego gdy zobaczyłam w
zapowiedziach „Wszystkie drogi prowadzą do ciebie” od razu
dodałam ją do listy moich książek do przeczytania. Autorka znana
jest z pisania romansów slow burn, co do których dość często mam
mieszane uczucia, a jak wiadomo, Pani Zapata nie daje nam cienkich
lektur, wręcz przeciwnie, są to opasłe tomiska, które mogą lekko
przerazić. Ja sama miałam niemałe obawy, gdy zaczynałam przygodę
z jej twórczością, jednak im bardziej zagłębiałam się w
lekturze, tym na mojej twarzy pojawiał się za każdym razem coraz
większy uśmiech. Dlatego, gdy tylko złapałam w swoje ręce
historię Ory, nawet nie zaczęłam jeszcze jej czytać, a na mojej
twarzy już pojawiał się uśmiech. Jej historie są piękne, z
wplątaną sporą dawką humoru, ale i poruszające jednocześnie. W
tym przypadku dostajemy wspaniałą opowieść o odnajdywaniu siebie
i swojego miejsca na ziemi, o poszukiwaniu szczęścia a
jednocześnie ukojeniu swojej duszy.
Ora to wspaniała
bohaterka, po zakończonym długoletnim związku, w którym była
wykorzystywana i przede wszystkim niedoceniana postanawia zacząć
wszystko od nowa, odnaleźć siebie i to co w życiu sprawia jej
radość i przyjemność. Trafia ona do małego miasteczka, w którym
mieszkała jako mała dziewczynka wraz ze swoją mamą. Dopóki...
ah, nie będę wam zdradzała nic z fabuły. Ale wspomnę o niej
jeszcze tylko słowem, że była ona tak genialnie wykreowaną
postacią, że wszystko co robiła sprawiało, że na mojej twarzy
pojawiał się uśmiech, była taką pozytywną duszyczką, że nie
dało jej się nie lubić, od samego początku, poczułam do niej
ogromną sympatię. Tobiasa, Jezuuu, tego wielkiego miśka pokochałam
jak tylko się pojawił, początkowo może wydawać się gburem i
takim troszkę samotnikiem, ale jest tak wspaniałym człowiekiem, że
zawsze moje serce biło dla niego szybciej.
Nie
będę pisała nic więcej, dla mnie ta książka to lektura
obowiązkowa, jestem w niej zakochana. Jest to opowieść idealna na
spędzenie przyjemnego wieczoru w towarzystwie tej dwójki. Jestem w
tej książce zakochana i z pewnością do niej jeszcze kiedyś
powrócę. Wspomnę jeszcze tylko dosłownie słówkiem o okładce,
która dla mnie jest po prostu perfekcyjna, idealnie pasuje do
treści, jest jednocześnie minimalistyczna, a z drugiej strony
bardzo pobudzająca wyobraźnię.
Całej opowieści daję
9/10.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Wydawnictwu NieZwykłe Zagraniczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz