poniedziałek, 13 marca 2023

 

Ella Fields

„Kiss and break up”


Dashiell Thane był najlepszym przyjacielem Peggy od… zawsze, choć wydawało się, że dzieli ich wszystko. Peggy była tak zwaną porządną dziewczyną, a Dash nie trzymał się żadnych zasad. Mimo to połączyła ich dozgonna przyjaźń.

Dopiero w ostatniej klasie liceum wszystko trafił szlag przez głupią propozycję Dasha. Chłopak wymyślił, że nauczy Peggy, jak się całuje, aby była przygotowana, kiedy postanowi pocałować kogoś na poważnie.

Jeden pocałunek, który miał być tylko niewinną zabawą. Jeden bardzo niegrzeczny, podniecający pocałunek, który sprawił, że dla nich obojga zawirował świat. Teraz wszystko jest inaczej, bo Dash nigdy nie czuł niczego podobnego z żadną dziewczyną i chce więcej, a Peggy właśnie zaczęła się z kimś spotykać.

Z twórczością autorki, zetknęłam się już jakiś czas temu i podobały mi się książki, które spod jej pióra przeczytałam. Gdy na rynku wydawniczym pojawiła się kolejna pozycja „Kiss and break up”, postanowiłam po nią sięgnąć, będąc pewną, że będę dobrze się bawić. Jak mam być szczera, to strasznie się przy tej historii wynudziłam. Już od pierwszych stron wiedziałam, że tym razem, nie będzie to udane spotkanie. Jest tu zawarty motyw najlepszych przyjaciół oraz akcje rozgrywające się w liceum, ale czegoś mi tu zabrakło. Jakby ta lektura była pisana na siłę. Jest dość naiwna i nie wpasowała się w moje gusta.

Bohaterzy nie przekonali mnie do siebie i nie zapadli w mojej pamięci. Naprawdę szkoda, bo liczyłam na to, że dostanę fajną opowieść dwójki przyjaciół, przy której będę mogła się zrelaksować. W tej książce jest taki miszmasz i zdecydowanie było tego za dużo, bo autorka powinna się skupić na relacji głównych bohaterów, a nie na historiach pobocznych postaci.

Dash to chłopak, którego kreacja miała potencjał, jednak pisarka niestety tego nie wykorzystała. Nie mówię, że zrobiła to kiepsko, ale mogła go bardziej dopracować. Ogólnie chłopak był dobrym przyjacielem, mimo tego, że miał czasami głupie żarty i nie ma co temu zaprzeczać, ale z drugiej strony był takim bad boyem i chyba właśnie więcej tych elementów z tego niegrzecznego chłopaka mi zabrakło. Trzeba mu oddać, że był opiekuńczy i troskliwy, ale z drugiej strony był samolubny, bo sam robił różne rzeczy, nie tłumacząc się z niczego, a robił wszystko, żeby przy Peggy nie kręcili się inni faceci. Natomiast właśnie Peggy podobała mi się mniej. Niby była normalną zwyczajną dziewczyną ze swoimi problemami, ale wydawała mi się taka nudna i bez wyrazu.

Zdecydowanie zabrakło mi tu emocji, a i język, jakim ta książka została napisana, był taki mało przyciągający.  Przeczytałam, bo przeczytałam, ale bez żadnego efektu wow. Uważam, że to słabiutka pozycja spod pióra autorki, a szkoda, bo gdyby tak dopracować kilka elementów, mogłoby wyjść z tego całkiem coś fajnego.

Nie będę się rozpisywać nad tą opinią, bo nie wymyślę nic innego. Dlatego nie lubię, gdy natrafiam na książki, które mi się niestety nie podobają, bo bardzo ciężko jest później wyrazić o niej zdanie. Mnie ta propozycja wydawnicza nie kupiła, ale być może wam przypadnie do gustu. Oceniam ją 4/10.

 

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe Zagraniczne.

 

 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...