Alicja Skirgajłło - „Złudne marzenia. Dziedzictwo”
[Patronat medialny]
Już raz ją ocalił. Teraz znowu jest jej
potrzebny
Kira Sadowska traci ukochanego dwukrotnie jednego dnia.
Raz najzupełniej dosłownie ― Eryk ginie w tajemniczych
okolicznościach. I drugi raz ― kiedy się dowiaduje, że człowiek,
którego uważała za swojego narzeczonego, był od dawna szczęśliwie
żonaty. Niestety, dla Eryka rozkochanie w sobie Kiry było wyłącznie
elementem oszustwa, mającego go doprowadzić do przejęcia całości
udziałów w odziedziczonej przez nią firmie.
Jak na drobną
dwudziestoparolatkę, zdecydowanie za dużo tych ciosów. A to
przecież nie koniec kłopotów: atmosfera wokół Kiry i jej firmy
jest niepokojąca. Ktoś życzy dziewczynie źle. Ktoś na tyle
bezwzględny, że nie cofnie się przed niczym. Najwyższy czas
pomyśleć o osobistej ochronie, tym bardziej że jest akurat pod
ręką odpowiedni kandydat na bodyguarda….
Zakończenie
pierwszego tomu, czyli „Brudnej gry” wbiło mnie dosłownie w
fotel i pozostawiło z jednym wielkim znakiem zapytania w głowie, do
samego końca nie wiedziałam, co tu się do cholery odwaliło!
Dlatego bardzo się cieszyłam, że drugi tom mam już w domu i mogę
od razu wziąć się za czytanie, a nie czekać, jakiś czas, aż
zostanie on wydany. Kolejny raz zobaczyłam ten mikroskopijny druk i
doszłam do wniosku, że nie będę męczyć siebie, a tym bardziej
moich oczu i cyk, przerzuciłam się ponownie na komputer i odpaliłam
sobie zacnego pdfa. Czytanie szło mi zdecydowanie lepiej i nawet się
nie obróciłam, a już dobrnęłam do samego końca. Jeżeli
myślałam, że nic mnie już tu nie zaskoczy, to musicie sobie
jedynie wyobrazić moją minę, gdy pojawiało się coś, czego się
nie spodziewałam. Ah, chciałabym napisać wam tak wiele, przelać
wszystko to, co leży mi na duszy, przedstawić wam moje wrażenia
szczegółowo po lekturze, ale cóż, boję się tego, że mogłabym
wam zdradzić zbyt wiele i tym samym odebrać całą przyjemność z
przeczytania tej powieści. Dlatego ta recenzja nie będzie zbyt
długa, napiszę jedynie ogólnikowo moje odczucia i na tym po prostu
zakończę. Co mogę wam powiedzieć? Na pewno to, że ta książka
jest zdecydowanie nieprzewidywalna, pierwszy tom zakończony jest
mocnym walnięciem, ale to, co dzieje się w tej cześć to niezły
armagedon. Dostajemy kolejny raz mnóstwo emocji, wartką
nieprzewidywalną akcję, sporo zwrotów akcji i mnóstwo
niebezpieczeństwa. Musicie przygotować się na niezłą jazdę, ale
do tego bez wątpienia przyda wam się niezłe skupienie, bo dzieje
się tu tyle, że mózg czasami przestaje ogarniać, co tam tak
naprawdę się wyczynia, że ta historia jest pogmatwana to mało
powiedziane, czasami wręcz miałam wrażenie, że wszystkiego jest
za dużo jak na jedną opowieść. Mogę jedynie stwierdzić, że
drugi tom podobał mi się nawet bardziej niż pierwszy, bo jak
wiadomo, kocham powalone książki.
Nic więcej wam nie
powiem na temat tej historii, jak dla mnie musicie to po prostu
przeczytać, mogę wam zagwarantować, że się nie zawiedziecie.
Alicja po raz kolejny stanęła na wysokości zadania i dała nam
historię, w której w perfekcyjny sposób połączyła romans z
lekkim thrillerem. Polecam i daję jej 8/10.
Za możliwość
przeczytania książki i objęcia patronatem dziękuję Editio Red
oraz autorce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz