piątek, 1 lipca 2022

 Kinga Litkowiec - „Dark empire”


Choć Valentina Gilardi urodziła się w potężnej rodzinie mafijnej, to jednak nie żyje w świecie przemocy i nielegalnych interesów. Przynajmniej do dnia pogrzebu ojca. Valentina dowiaduje się, że zgodnie z jego ostatnim życzeniem, ma przejąć władzę nad mafijnym imperium. Trzy lata później jest już zupełnie inną kobietą: silną, niezależną i budzącą postrach. Doskonale radzi sobie w nowej roli, ale na horyzoncie pojawia się wróg, który poprzysiągł zniszczyć nie tylko ród Gilardich, ale także równie potężną rodzinę Margante. Cascio Margante wierzy, że najlepszym rozwiązaniem będzie ślub z Valentiną, który przypieczętuje mafijny sojusz. Czy to wystarczy, żeby pozbyć się zagrożenia?

„Bywały dni, kiedy miałam dość i chciałam po prostu żyć jak każdy inny człowiek. Jednak nie mogłam zawieść ojca, który z jakiegoś powodu we mnie uwierzył. Często zastanawiałam się, dlaczego zmienił decyzję. Żałowałam, że nie było mi dane o tym z nim porozmawiać. Być może wtedy potrafiłabym lepiej zrozumieć jego i cały świat, w którym się obracałam. Wciąż niewiele wiedziałam i popełniałam błędy, na które nie powinnam sobie pozwolić. Została mi tylko nadzieja, że to niedługo się zmieni, a moje imperium nie legnie w gruzach.”

Kto zagraża Valentinie?
Czy ślub będzie rozwiązaniem ich problemów?

Książki Kingi lubię i zawsze po nie sięgam z przyjemnością. Tym razem w moje ręce trafiła książka „Dark empire”. Nie będę ukrywała, że byłam jej bardzo ciekawa, ponieważ nieczęsto trafia się w książkach twarda babeczka. Jeśli mam być szczera to jest to jedna z lepszych książek Kingi. Gdy tylko zaczęłam ją czytać, liczyłam na to, że nie będę się mogła od niej oderwać i dokładnie tak było, chociaż nie powiem, początkowo trochę mi się ona dłużyła i troszkę za długo rozwija się jakakolwiek relacja z bohaterami. Autorka fajnie pociągnęła akcję, dzięki czemu nie do końca wiadomo, czego można się spodziewać i sytuacja, kto ich próbuje wkopać, przyznaję, nieźle mnie zaskoczyła, chociaż już w trakcie czytania zapalała mi się czerwona lampka. Tak naprawdę jest to historia na jeden wieczór, bo czyta się ją bardzo szybko, a do tego lekki styl pisania autorki sprawia, że kartki przelatują nam między palcami. Bardzo podobała mi się kreacja głównej bohaterki, z jednej strony babka twardo stąpająca po ziemi, z drugiej nadal jest po prostu kobietą i nie ukrywa tego, że czegoś się boi lub sobie z czymś nie radzi, potrafi zwrócić się o pomoc. Tak jak wspomniałam, wkurzało mnie jedynie to, że tak długo rozwijała się ich relacja, bo ona próbowała grać niedostępną. Cascio, ah, jeszcze dobrych kilka dni będę do niego wzdychała! Jest po prostu cudowny! Inteligentny, przystojny, opiekuńczy, ale i przebiegły, czego chcieć więcej?

Jeżeli w książkach szukacie mroku, brutalności, intryg, ale i pięknej namiętności, to ta opowieść jest skierowana właśnie do was. Ja bawiłam się przy niej bardzo dobrze i być może w przyszłości do niej powrócę. Was gorąco zachęcam do przeczytania. Ja daję jej 7/10.

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce oraz Grzesznym książkom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...