środa, 13 lipca 2022

 Ludka Skrzydlewska - „Fikcyjna dziewczyna”
[Patronat medialny]



Sześć lat po dramatycznych wydarzeniach Lavinia Hayes wciąż zmaga się ze stresem pourazowym. Choć wydaje się, że wreszcie wychodzi na prostą. Odnosi sukcesy jako autorka bestsellerowych thrillerów erotycznych, ale starannie ukrywa przed światem swoją prawdziwą tożsamość. Wygląda na to, że przeszłość przestaje kłaść się cieniem na życiu Lavinii, że w końcu na dłużej zagości w nim spokój.

I właśnie wtedy zaczyna dostawać wiadomości od stalkera. Ten ktoś najwyraźniej zna sekret, którego do tej pory dokładnie strzegli i pisarka, i jej wydawca. Jeśli zostanie ujawniony, może się stać groźny dla kariery, a nawet życia Lavinii. Jedyną osobą, na której pomoc może ona liczyć w tej sytuacji, jest Wayne Harrington, szef wydawnictwa. Nie darzyła go do tej pory specjalną sympatią ― mimo że niewątpliwie ma mnóstwo uroku ― a to ze względu na jego niechęć do jej twórczości. Oboje jednak postanawiają odłożyć niechęć na bok i zbliżyć się do siebie, bo tajemniczy prześladowca staje się coraz bardziej niebezpieczny i bezwzględny, a Vinnie nie ma pojęcia, komu powinna ufać...


„Prędzej piekło zamarznie, niż umówię się z tym typem.”

Jak potoczy się relacja tej dwójki?

Kto jest stalkerem Vinnie?
Jak daleko się posunie?

Książki Ludki uwielbiam i zawsze sięgam po nie z ogromną przyjemnością. Gdy otrzymałyśmy propozycję patronatu tego tytułu, wiedziałam, że będzie sztos. Na początek wspomnę o okładce, która jest po prostu przepiękna, bez wątpienia bardzo skutecznie przyciąga wzrok i ja jako okładkowa sroka, obowiązkowo musiałam mieć ją w swojej kolekcji. A teraz przejdźmy do treści, już od pierwszych stron, treść wywołała u mnie gęsią skórkę, bałam się tego, co mogę znaleźć dalej. Twórczość autorki jest zazwyczaj nieprzewidywalna, pełna zwrotów akcji, dynamiki, która skutecznie zachęca czytelnika do tego, aby chciał poznać zakończenie napisanej tu historii jak najszybciej. Czy tak również było w tym przypadku? Zdecydowanie tak! Dostajemy tu genialny romans z kryminalnym wątkiem, który zaciekawił mnie do tego stopnia, że całą książkę czytałam z zapartym tchem, nie mogłam się od niej oderwać, dopóki nie dobrnęłam do ostatniej strony. A gdy już ją zamknęłam i odłożyłam jedyne, co byłam w stanie powiedzieć to „wow”! Nie będę ukrywała, że motyw stalkera wywarł na mnie największe wrażenie, właściwie do samego końca nie wiedziałam, kto nim jest i dlaczego, starałam się wyszukać jakichkolwiek znaków, drobiazgów ukrytych w tekście, ale niestety nic, ciągle byłam wodzona za nos! A gdy już pojedyncze elementy układanki, wskakiwały na swoje miejsce, mówiłam, ja pikole, aż nie wierzę! Podobała mi się też relacja pomiędzy bohaterami, nie było tu od razu wielkiej miłości, bo dostali strzałą amora w tyłek, wręcz przeciwnie ich relacja zaczyna się od wzajemnej niechęci, ja coś takiego bardzoooo lubię. Styl autorki uwielbiam, ale mam wrażenie, że z każdą kolejną książką jest coraz lepszy. Jest jeden tylko maleńki minusik całej opowieści i nie ma to nic wspólnego z treścią, chodzi o druk, kurcze był jak dla mnie mały, jakby był kapkę większy, byłoby po prostu perfekcyjnie.

Jeżeli szukacie fajnego lekkiego, choć trzymającego w napięciu i niepewności romansu, to ta propozycja jest skierowana właśnie do was. Ja jestem tą książką zachwycona i wiem, że jeszcze do niej wrócę. Was gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę historię i właściwie nie tylko tę, ale i pozostałe powieści autorki. Gwarantuję, że przypadną wam one do gustu. Ja daję jej 9/10!

Polecam!

Paula

Za możliwość przeczytania książki oraz objęcia patronatem dziękuję autorce oraz wydawnictwu EditioRed.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...