Paulina
Zalecka - „Zrodzony z gniewu”
W tej bajce księżniczka może liczyć tylko na siebie.
Chloe znalazła swojego księcia – zakochanego w niej chłopaka z dobrego domu, gotowego ożenić się z dziewczyną z patologicznej rodziny wbrew woli rodziców. Wydaje się, że wszystko zmierza ku romantycznemu zakończeniu – ślub jak z marzeń, a po nim egzotyczna podróż… Właśnie wtedy czar pryska, a bajka okazuje się najgorszym koszmarem.
Chloe zostaje uprowadzona przez meksykańskich handlarzy żywym towarem. Trafia w ręce człowieka, którego zadaniem jest zrobienie z niej bezwolnej marionetki. Mikail jest narkotykowym bossem i jednym z najpotężniejszych gangsterów w Meksyku. Jego życie to przemoc i walka o władzę. Chloe ma małe szanse na wygranie w starciu z tym bezlitosnym psychopatą, ale nie zamierza się poddać. Przecież każdy ma swoją słabą stronę, trzeba tylko wiedzieć, gdzie jej szukać…
„Ta
kobieta siedzi mi w głowie i nie zamierza dać mi chwili
wytchnienia. Jej upór, walka i sposób, w jaki chce zachować
odrobinę swojego ja, mnie zachwycają. W zasadzie przez to nie
jestem już pewien, czy nadal pragnę ją zmieniać. Mam tyle
profesjonalnych laleczek, ale żadna nie zajmuje tylu moich myśli,
co ta niedoskonała, nieposkromiona.”
Twórczość
Pauliny już troszkę poznałam i nie będę ukrywała, że styl jej
pisania bardzo mi się podoba, dlatego, gdy zobaczyłam w
zapowiedziach „Zrodzonego z gniewu”, wiedziałam, że obowiązkowo
muszę tę propozycję przeczytać. Na wstępie książki otrzymujemy
ostrzeżenie, że książka porusza kontrowersyjne tematy, nie jest
tajemnicą, że im bardziej popaprana opowieść, tym bardziej mi się
ona podoba, ale wielokrotnie już było tak, że ostrzeżenie takie
widziałam, a historia przedstawiona okazała się po prostu klopsem,
dlatego i w tym przypadku podeszłam do tego z lekkim dystansem. Sama
okładka przyciąga wzrok, do tego opis, który sprawił, że na moim
ciele pojawiła się gęsia skórka, ale jak było z treścią?
Cóż... no był sztos! Kurdę, co za popaprana historia, ale wciąga
niesamowicie, gdy tylko zaczęłam ją czytać, nie chciałam jej
odłożyć ani na chwilę. Były fragmenty, w których włoski na
całym ciele stawały mi dęba, a serce szaleńczo biło. Co bohater,
to coraz bardziej powalone miał w głowie, Jezu, aż ciężko mi
zebrać myśli, żeby napisać recenzję. Nie będę ukrywała, że
zrobiła na mnie ta opowieść ogromne wrażenie. Miała w sobie
wszystko to, czego oczekuję od dark romansu, pogrzanych i
niebezpiecznych bohaterów, którzy nie mają litości, a w ich
duszach czai się tylko mrok. Wartką i dynamiczną fabułę, dzięki
czemu nie do końca wiedziałam, czego się można spodziewać i duży
plus za zakończenie, bo takiego się nie spodziewałam. Czy zgadzam
się z ostrzeżeniem, owszem, ale też nie do przesady, były
momentami mocne sceny, ale nie były też one takie, przy których by
mnie mdliło. Dla tej opowieści daję zdecydowanie 9/10!
Czy
polecam tę powieść? Oczywiście, chociaż uważam, że nie jest to
historia dla osób o słabych nerwach, lub takich, które zbyt mocno
przeżywają losy bohaterów, ponieważ to przez co przechodzi Chloe
i pozostałe dziewczyny jest naprawdę przerażające. A Diego i
Mikail to niezłe popaprańce i ciężko mi nawet stwierdzić, który
z nich jest gorszy. Was jeżeli szukacie mocnych wrażeń podczas
czytania, gorąco zachęcam do lektury. Mi się ona bardzo
podobała.
Polecam!
Paula
Za możliwość
przeczytania książki dziękuję Niegrzecznym Książkom.
Dla mnie może być za mocna. Jakoś unikam takich historii. Za bardzo przeżywam.🙈
OdpowiedzUsuń