poniedziałek, 4 lipca 2022

 

Julita Sarnecka

“Brat”

“Gdy ty nie szanujesz siebie, nie oczekuj tego od innych.”


Maksim Aristov jest zaginionym przed laty bratem Mishy. Mężczyźni wychowywali się w domu dziecka, ale nie wiedzieli, że są spokrewnieni. Teraz, po latach, mają szansę być prawdziwą rodziną i to nie tylko ze względu na więzy krwi. Maksim wejdzie także w struktury mafijne. Będzie musiał zdobyć zaufanie członków rodziny Santini.


Becky to koleżanka z pracy Klary i Eilis. W wykrochmalonej bluzce i spódnicy do kolan sprawia wrażenie szarej myszki. Dzięki temu, że zaprzyjaźniła się z dziewczynami, często przebywa w towarzystwie Maksima, jednak stara się nie wchodzić z nim w potyczki słowne.


Wydaje się, że ta dwójka nie może być bardziej różna. On – pewny siebie mężczyzna, za którym ogląda się większość kobiet. Ona – cicha i wycofana dziewczyna ukrywająca się za grzecznymi ciuszkami.


Jednak wkrótce wydarzy się coś, co ich połączy. 


“Moje życie było jedną nieustającą walką. Nieustannie walczyłem, aby przetrwać i zawsze wygrywałem. Dotąd uważałem, że nie było rzeczy, która mogłaby mnie złamać, jednak teraz się poddawałem. Moje ciało się poddawało i nie byłem pewny, ile jeszcze mogło znieść.”


Nareszcie w moje rączki wpadł kolejny tom z cyklu “Sekrety mafii”, którym jest “Brat”. W tej książce znajdujemy opowieść Maksima brata Mishy oraz Becky. Czy podobała mi się tak historia? Jak mam być szczera, to mam co do niej mieszane uczucia. Czegoś mi tu ewidentnie zabrakło. Na pewno są to emocje, których kompletnie nie czułam. Niby książkę się czyta szybko, ale bez jakiegokolwiek elementu zaskoczenia. Napaliłam się na tę lekturę, ale momentalnie się zgasiłam. Główna bohaterka to jakaś porażka. Jej zachowanie było tak dziecinne, że za każdym razem, gdy tylko się odzywała, przewracałam oczami. Odebrałam ją tak, jakby wiecznie była niezadowolona. Wzdychała do Maksima, ale zachowywała się jak idiotka. Sprawiała wrażenie szarej myszki, ale jak dla mnie ona była po prostu głupia. Natomiast Maksim miał tu odegrać rolę mocnego bohatera, ale czegoś mi w nim zabrakło. Jednak jego dało się lubić i z ciekawością obserwowałam jego przygodę. 


Ogólnie książkę czyta się szybko, ale niektóre sytuacje mnie nie kupiły. Odniosłam wrażenie, że pewne wątki zostały potraktowane po macoszemu. Nie były rozwinięte i zbyt szybko się kończyły. Oczywiście pojawiają się w tej części bohaterzy z dwóch poprzednich tomów, co dodało plusa całej fabule. Była narracja dwutorowa, która zawsze się sprawdza, choć w tym przypadku wolałabym, gdyby Maksim sam całą książkę opowiedział, bo Becky po prostu nie lubiłam i szczerze mówiąc, nie miałam ochoty czytać jej rozdziałów. Już dawno żadna bohaterka mnie tak nie wnerwiała.


Ta historia jest krótka, bo ma tylko 267 stron. Uważam, że gdyby autorka rozciągnęła trochę pewne zdarzenia, efekt końcowy, wyszedłby zdecydowanie lepiej. Język, jakim pisze autorka, jest bardzo prosty. Niektóre teksty były zbyt dziecinne, co niestety psuje odbiór książki. To są dorośli ludzie i tak też się powinni zachowywać. Szkoda, że ta historia nie została dopracowana, bo naprawdę miała ogromny potencjał. Podobało mi się, gdy mogliśmy się cofnąć do przeszłości i tym samym do domu dziecka, ale to już sobie doczytacie sami. Końcówka była ciekawa i to właśnie one uratował moją końcową ocenę całości. Pozwolę sobie dodać, że “Capo” to najlepsza część, ale dwa kolejne tomy już niestety nie zachwycają tak bardzo. Wielka szkoda. 


Czy polecam? Sama nie wiem. Najlepiej będzie, jeśli wyrobicie sobie opinię sami.

Daję tej opowieści 6/10.


Kasia


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu.

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...