środa, 29 czerwca 2022

 

Ludka Skrzydlewska

“Król Enigmy”

[Patronat]

Nie wie, kim jest jej mąż. Nie wie, co do niego czuje. I nie ma pojęcia, co będzie dalej…


Jade i Rex są małżeństwem od ponad dwóch lat, ale przez ten czas zamienili ze sobą może kilkadziesiąt słów. Nie dotykają się. Jade nie wie niczego istotnego o tajemniczym mężczyźnie, z którym w świetle prawa jest związana przysięgą małżeńską na dobre i na złe. Niczego po za tym, że jej niebywale przystojny mąż to człowiek niebezpieczny i trudny w kontakcie. Kiedy tylko może, unika ludzi, a gdy już koniecznie musi z kimś rozmawiać, jest oschły, nieprzystępny i zimny.


Skąd się wzięło to dziwaczne małżeństwo? Dlaczego Jade się na nie godzi?


Cóż, Rex miał pieniądze, a ojciec jego przyszłej żony ― długi u bardzo złych ludzi, którzy nie cofnęliby się przed niczym, byle tylko odzyskać należność. Jade nie miała wyjścia: by ratować ojca, musiała wyjść za mąż. Przez dwa i pół roku ten dziwny małżeński układ działał, ale teraz gangsterzy wrócili, ojciec młodej kobiety leży ciężko pobity w szpitalu, a ona musi prosić o pomoc… Jakie żądania postawi jej tym razem Rex? I co ich spełnienie będzie oznaczało dla Jade? A może przyjęcie jego warunków wyzwoli w niej nieznane wcześniej pragnienia?


“Są dni, kiedy chętnie dowiedziałabym się o nim wszystkiego – po co mu taki kontrakt, jaką jest osobą, dlaczego tak się zachowuje – ale są również takie, podczas których pragnę jedynie trzymać się od niego z daleka. Coś w tym facecie mnie deprymuje i powoduje, że czuję się skostniała od środka.”


Dosyć długo czasu zajęło mi, żeby przeczytać tę książkę, ponieważ zdrowie mi na to nie pozwoliło. Do tego ten maciupki druk mnie zabijał. Pomimo noszenia okularów i tak bolała mnie strasznie głowa i oczy, że musiałam czytać na raty. No, ale w końcu przysiadłam do tej historii tak porządnie i normalnie wtedy między palcami zaczęły mi się palić kartki od tak szybkiego ich przerzucania. Historia Jade i Rexa jest genialna. Zresztą nie ma, co się dziwić, bo to w końcu Ludka Skrzydlewska. Uwielbiam jej pióro i pomysły, które wplata w swoje książki. Co prawda nie polubiłam się zbytnio z jej jedną książką, jednak ta mi wszystko wynagrodziła. 


Mamy tym razem do czynienia z Jade i Rexem, którzy są małżeństwem z dwuletnim stażem. Ich małżeństwo było naprawdę dziwne, bo niby byli chajtnięci i mieszkali razem, ale przez ten czas nie zamienili ze sobą zbyt wielu słów. Ot połączył ich węzeł małżeński i tyle. Można by sobie zadać pytanie: Po co w takim razie Jade wzięła z nim ślub? A po to, żeby ratować ojca. Dlatego trwa w tym dziwacznym układzie, ale wszystko się zmienia, gdy pewni niebezpieczni ludzie się o nią upominają. Po raz kolejny potrzebuje pomocy i prosi o nią swojego męża. Ale nie ma nic za darmo.


Czego tym razem zażąda Rex?


Z ręką na sercu mogę przyznać, że od tej opowieści dostaniecie kupę emocji. A temperaturę podkreślają świetnie wykreowani bohaterzy. Rex to facet specyficzny i trudny w obyciu. Do tego jest bardzo niebezpieczny. Czasami irytował mnie swoim zachowaniem, ale ja mam słabość do takich postaci, więc go uwielbiałam od samego początku, choć pewnie nie powinnam. Natomiast Jade też była fajną bohaterką. Poświęciła się dla ojca, choć wcale nie musiała tego robić. Ja nie wiem, czy bym się odważyła na taki krok. Raczej szukałabym innych alternatyw. No, ale cóż, to tylko książka i autorkę miała prawo ponieść wyobraźnia. Czasami zadziwia mnie to, jak inni reagują na książki. Ona mogła zrobić tak, siak i jeszcze inaczej. Mogła się nie poświęcać, bo ja bym tego nie zrobiła i tak dalej. Odnoszę wrażenie, że niektórzy aż za mocno się wczuwają w historie. Z jednej strony to w sumie dobrze, bo przeżywają wszystko z bohaterami, ale z drugiej w książkach oni są fikcyjni, a nie prawdziwi i nie trzeba tego tak dosadnie brać do siebie :D

Co do postaci drugoplanowych, to matkę Jade mogłabym udusić gołymi rękoma. Jaki to głupi babsztyl. Normalnie gorzej niż ustawa przewiduje, a dlaczego to już sobie doczytacie sami. Mam tylko jedno małe zastrzeżenie, a mianowicie chodzi mi o to, że zabrakło mi punktu widzenia Rexa. Gdyby takowe się pojawiło, zdecydowanie dopełniłoby to całokształtu tej opowieści. Rex i my jako czytelnicy zasłużyliśmy na to, żeby poznać, co siedzi w jego głowie, a on zasłużył, żeby nam to przedstawić.


Ogólnie cała książka jest naprawdę dobra i warta uwagi. Do tego pikanteria podgrzewa fabułę, że nie sposób się przy niej nudzić. Wiedziałam, że się nie zawiodę podczas czytania. Dobra robota! Szczerze polecam :)


Kasia


Za egzemplarz do recenzji i możliwość objęcia książki patronatem medialnym dziękuję autorce i Wydawnictwu Editio Red.

 

 



 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...