środa, 15 czerwca 2022

 

T. L. Swan

“Nieznajomy z samolotu”

Podróż powrotna Emily Foster ze ślubu koleżanki zaczęła się gorzej niż źle. Kiedy kobieta czeka na odprawę, jakiś pijany facet próbuje zniszczyć jej bagaż. Na szczęście obsługa lotniska jako rekompensatę proponuje dziewczynie lot w pierwszej klasie.


Emily myśli, że w końcu będzie mogła odpocząć. Niestety dostaje miejsce obok mężczyzny, który wygląda rewelacyjnie i wprawia ją tym w zakłopotanie. Bo cóż, Emily nie czuje się na tyle atrakcyjna, żeby siedzieć przy takim ciachu.


Tymczasem okazuje się, że seksowny nieznajomy jest nią zainteresowany i wspólna podróż zamienia się w jeden wielki flirt. Do tego z powodu złej pogody pasażerowie muszą spędzić jeden dzień w Bostonie, zanim znowu wyruszą do Nowego Jorku.


Tej nocy Emily nigdy nie zapomni.


Mija dwanaście miesięcy. Dwanaście miesięcy bez kontaktu z nieznajomym z samolotu. Emily sądzi, że tamte chwile będą tylko wspomnieniem. Jednak kiedy zaczyna nową pracę i poznaje swojego szefa, już wie, że się myliła.


“Nie pozwól odejść miłości swojego życia tylko dlatego, że boisz się, że możesz ją stracić.” 


Może zacznę moją recenzję od tego, że T. L. Swan  bez dwóch zdań trafia do grona moich ulubionych autorek. “Nieznajomy z samolotu” to opowieść, która wciąga już od pierwszej strony. Na samym początku, jak zobaczyłam, jaki to kolosik, to nieźle się wystraszyłam. Bałam się, że autorka mogła przedobrzyć z książką i że ją zapchała zbędnym tekstem. Cóż, nic bardziej mylnego. Swan zdecydowanie swój tekst dopracowała i wymyśliła takie sytuacje, które nie dawały nam czasu na nudę. 


W tej opowieści spotykamy Emily Foster, która wraca z Londynu do Nowego Jorku.  Na lotnisku spotkała ją pewna sytuacja, która zaowocowała tym, że kobieta dostała miejsce w samolocie i to w pierwszej klasie. Tam poznaje uroczego nieznajomego, który od razu wpada jej w oko, choć stara się po sobie tego nie okazywać. Przez złą pogodę samolot musiał wylądować na jeden dzień w Bostonie, gdzie nasza główna bohaterka i nieznajomy, spędzili razem noc, po czym się rozstali. Mija dwanaście miesięcy od ich spotkania i Emily przeprowadza się do Nowego Jorku, ponieważ dostała swoją wymarzoną pracę w Miles Media. Wszystko byłoby ładnie i pięknie, gdyby nie to, że jej szefem okazuje się facet z samolotu, czyli Jameson Miles.

Jak potoczą się losy Emily i Jamesona? Czy mężczyzna będzie ją pamiętał? A może nigdy nie potrafił jej wyrzucić ze swojej pamięci?


Ta historia jest naprawdę dobra. Uwielbiam w książkach, gdzie poza romansem coś innego się dzieje i jest wpleciony humor, dzięki któremu, nie jest drętwo. Styl pisania autorki jest lekki i spójny, co daje nam bezproblemowy odbiór opowieści, którą Pani Swan starała się przedstawić swoim czytelnikom. Jej poczucie humoru jest genialne i wplatała w swój tekst wiele odzywek, które ja sama na co dzień wypowiadam. Bohaterzy byli super wykreowani i naprawdę mi się podobali, chociaż czasami mnie denerwowali. Emily to kobieta, która ma swoje zdanie i nie daje się rozstawiać po kątach, co mi zaimponowało. Myślałam, że dostanę jakąś szarą myszkę, ale nic bardziej mylnego. Jest wyszczekana i obstaje przy swoim. Były momenty, kiedy mnie denerwowała swoim zachowaniem, bo czasami aż za bardzo się rzucała i wynajdowała problemy tam, gdzie ich nie było. Natomiast Jameson to facet w gorącej wodzie kąpany, wiecznie nadęty i zestresowany. Po części go rozumiałam, bo na swoich barkach dźwigał dużą odpowiedzialność. Przy Emily starał się być inny, chociaż czasami nie potrafił się kontrolować, przez co dochodziło między nimi do wielu kłótni. Mimo to lubiłam ich przepychanki słowne, bo to właśnie one podkręcały całe napięcie. Oczywiście postacie drugoplanowe także miały swój udział w tym, żeby całość była zachęcająca. Polubiłam Molly i Aarona, bo ta dwójka przyprawiała mnie o niekontrolowane i głośne wybuchy śmiechu.


Ogólnie całość wypadła naprawdę dobrze. Jest zastosowana moja ulubiona narracja, jest podział na role, co zawsze korzystnie wypada. Są sceny zbliżeń, jest kupa humoru. No jest dosłownie wszystko, czego można oczekiwać od dobrej opowieści. Co prawda przeczytanie jej zajęło mi trochę czasu, ale wiecznie wypadało mi coś, co zmuszało mnie do odkładania książki na bok. Jednak wracałam do niej z uśmiechem na twarzy, bo wiedziałam, że będę się świetnie bawić.


Szczerze polecam Wam tę książkę, bo jest warta przeczytania. Nie zrażajcie się jej objętością, bo pochłoniecie to migiem. Jeżeli szukacie czegoś lekkiego na relaksujące wieczory, to śmiało sięgajcie po “Nieznajomego z samolotu”. Oceniam tę historię 8/10.


Kasia


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu.

 

 


 

 



 

1 komentarz:

  1. Mam ją na liście, więc oby się udało szybko zrealizować.

    OdpowiedzUsuń

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...