środa, 15 czerwca 2022

 Agata Polte - „Żelazna zdrada”


Cheryl Vale to kobieta, której los nigdy nie oszczędzał. Nauczyła się radzić sobie sama ze wszystkimi przeciwnościami, skończyła studia i dostała staż w redakcji czasopisma. Jest uparta i twarda. Ale ma też słabość – słabość do brata swojej najlepszej przyjaciółki, z którą pracuje, nawet jeśli ten nie wie o istnieniu Cheryl.

Przynajmniej do czasu.

Gdyby dziewczyna zdawała sobie sprawę, jak niebezpieczny jest Archer Russell, starałaby się pozostać dla niego niewidzialna. Jednak pewnego dnia mężczyzna ją zauważa…

Kiedy pod wpływem impulsu Cheryl idzie do łóżka z Archerem, nie ma pojęcia, jakie konsekwencje pociągnie za sobą ta decyzja, ale w końcu zaczyna do niej docierać, komu pozwoliła się do siebie zbliżyć. Wystraszona kobieta postanawia zniknąć z Bostonu i ukryć się tak, by boss rodziny Russell jej nie odnalazł.

Tyle że Archer nie zamierza pozwolić Cheryl odejść. Zwłaszcza gdy orientuje się, że z ich dwojga nie tylko on skrywa jakąś tajemnicę…


„Po raz pierwszy w życiu byłem tak rozdarty. Walczyłem z pragnieniem zagarnięcia tej kobiety dla siebie i chronienia jej przed tym, co mogło spotkać ją u mojego boku, a to się nawzajem wykluczało.
Nie wiedziałem, która część mnie, wygra to starcie: ta egoistyczna czy honorowa, jednak za chwilę miałem się przekonać.”

Jakie tajemnice skrywa ta dwójka?
Co się stanie, gdy wyjdą one na światło dzienne?

Twórczość Agaty znam i bardzo lubię, na każdą jej kolejną książkę czekam z ogromną niecierpliwością. Teraz w moje ręce trafił piąty tom serii „Żelazne serca”. Nie będę ukrywała, że zabierałam się za nią chyba z pięć razy i za każdym razem nie mogłam się spiąć, aby zacząć czytać, po pierwszej stronie po prostu ją odkładałam. No ale nareszcie doszłam do wniosku, że nie można tak w nieskończoność, spięłam tyłek i im bardziej zagłębiałam się w lekturę, tym coraz bardziej „plułam sobie w brodę”, że tak zwlekałam z tą książką. Boże! Co to była za historia! Kurczę, muszę powiedzieć, że ta część jest moją ulubioną i podobała mi się najbardziej z całej piątki! Bawiłam się przy niej genialnie! Przemyślana fabuła, wartka i dynamiczna akcja, świetnie wykreowani bohaterowie, czego chcieć więcej?


Akcja już od pierwszych stron przyprawia nas o szybsze bicie serca, zaczyna się dość spokojnie i nie nastawia czytelnika na to, co może wydarzyć się później. Co więcej, po początkowych rozdziałach myślałam, że dostanę bardziej normalny romans, jak mafię, cóż, bardzo się zdziwiłam. Sporo tajemnic, niedopowiedzeń powodowały u mnie szybsze bicie serca, a do tego postać Archera pokochałam już od samego początku. Bijąca od niego aura złego chłopca i pewność siebie, ale i opiekuńczość i troskliwość, sprawiały, że w moim brzuchu pojawiło się stado motyli. Ach, ciągle do niego wzdycham. Ale z drugiej strony jest też ona – Cheryl, która swoją postawą zdobyła moją sympatię. Kobieta nie miała w życiu lekko, wręcz przeciwnie, odniosłam wrażenie, że ma cały czas pod górkę, a los rzuca jej pod nogi kolejne kłody. Podobało mi się to, że nie dawała się stłamsić i nie była zwykłą szarą myszką, wręcz przeciwnie, pokazywała pazurki i dawała niektórym bohaterom nieźle w kość. Podobały mi się jej teksty, i niejednokrotnie przy jej zadziorności na mojej twarzy pojawiał się uśmiech.

Fabuła jest nieprzewidywalna i przyznam się szczerze, że nieźle wykombinowana, właściwie do samego końca nie wiedziałam, kto za tym wszystkim stoi. Nie będę wam zdradzała dokładnie, o co chodzi, dowiecie się tego, jak sięgniecie po tę opowieść. Ja na sam koniec zbierałam szczękę z podłogi, bo takiego obrotu spraw, naprawdę się nie spodziewałam i dlatego duży plus dla autorki za ogromne zaskoczenie.

Ja jestem zachwycona tą opowieścią i z ogromną niecierpliwością czekam na kolejne tomy tej serii. Liczę na to, że teraz w moje ręce trafi albo opowieść Sierry, albo jej brata bliźniaka. Wiem, że w przyszłości na pewno do tej powieści powrócę, ponieważ spędziłam przy niej bardzo przyjemnie czas. Od kiedy tylko zaczęłam ją czytać, nie mogłam się oderwać ani na chwilę, a moje serce do samego końca biło w szaleńczym tempie, dlatego was, gorąco zachęcam do tego, abyście sięgnęli po tę powieść, bo gwarantuję, że warto! Ja daję jej 9/10!

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Niezwykłe oraz autorce.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...