Agata Polte - „Żelazna zdrada”
Przynajmniej do czasu.
Gdyby dziewczyna zdawała sobie sprawę, jak niebezpieczny jest Archer Russell, starałaby się pozostać dla niego niewidzialna. Jednak pewnego dnia mężczyzna ją zauważa…
Kiedy pod wpływem impulsu Cheryl idzie do łóżka z Archerem, nie ma pojęcia, jakie konsekwencje pociągnie za sobą ta decyzja, ale w końcu zaczyna do niej docierać, komu pozwoliła się do siebie zbliżyć. Wystraszona kobieta postanawia zniknąć z Bostonu i ukryć się tak, by boss rodziny Russell jej nie odnalazł.
Tyle że Archer nie zamierza pozwolić Cheryl odejść. Zwłaszcza gdy orientuje się, że z ich dwojga nie tylko on skrywa jakąś tajemnicę…
„Po
raz pierwszy w życiu byłem tak rozdarty. Walczyłem z pragnieniem
zagarnięcia tej kobiety dla siebie i chronienia jej przed tym, co
mogło spotkać ją u mojego boku, a to się nawzajem wykluczało.
Nie wiedziałem, która część mnie, wygra to starcie: ta
egoistyczna czy honorowa, jednak za chwilę miałem się
przekonać.”
Jakie
tajemnice skrywa ta dwójka?
Co się stanie, gdy wyjdą one na
światło dzienne?
Twórczość Agaty znam i bardzo lubię, na
każdą jej kolejną książkę czekam z ogromną niecierpliwością.
Teraz w moje ręce trafił piąty tom serii „Żelazne serca”. Nie
będę ukrywała, że zabierałam się za nią chyba z pięć razy i
za każdym razem nie mogłam się spiąć, aby zacząć czytać, po
pierwszej stronie po prostu ją odkładałam. No ale nareszcie
doszłam do wniosku, że nie można tak w nieskończoność, spięłam
tyłek i im bardziej zagłębiałam się w lekturę, tym coraz
bardziej „plułam sobie w brodę”, że tak zwlekałam z tą
książką. Boże! Co to była za historia! Kurczę, muszę
powiedzieć, że ta część jest moją ulubioną i podobała mi się
najbardziej z całej piątki! Bawiłam się przy niej genialnie!
Przemyślana fabuła, wartka i dynamiczna akcja, świetnie wykreowani
bohaterowie, czego chcieć więcej?
Akcja
już od pierwszych stron przyprawia nas o szybsze bicie serca,
zaczyna się dość spokojnie i nie nastawia czytelnika na to, co
może wydarzyć się później. Co więcej, po początkowych
rozdziałach myślałam, że dostanę bardziej normalny romans, jak
mafię, cóż, bardzo się zdziwiłam. Sporo tajemnic, niedopowiedzeń
powodowały u mnie szybsze bicie serca, a do tego postać Archera
pokochałam już od samego początku. Bijąca od niego aura złego
chłopca i pewność siebie, ale i opiekuńczość i troskliwość,
sprawiały, że w moim brzuchu pojawiło się stado motyli. Ach,
ciągle do niego wzdycham. Ale z drugiej strony jest też ona –
Cheryl, która swoją postawą zdobyła moją sympatię. Kobieta nie
miała w życiu lekko, wręcz przeciwnie, odniosłam wrażenie, że
ma cały czas pod górkę, a los rzuca jej pod nogi kolejne kłody.
Podobało mi się to, że nie dawała się stłamsić i nie była
zwykłą szarą myszką, wręcz przeciwnie, pokazywała pazurki i
dawała niektórym bohaterom nieźle w kość. Podobały mi się jej
teksty, i niejednokrotnie przy jej zadziorności na mojej twarzy
pojawiał się uśmiech.
Fabuła jest nieprzewidywalna i
przyznam się szczerze, że nieźle wykombinowana, właściwie do
samego końca nie wiedziałam, kto za tym wszystkim stoi. Nie będę
wam zdradzała dokładnie, o co chodzi, dowiecie się tego, jak
sięgniecie po tę opowieść. Ja na sam koniec zbierałam szczękę
z podłogi, bo takiego obrotu spraw, naprawdę się nie spodziewałam
i dlatego duży plus dla autorki za ogromne zaskoczenie.
Ja
jestem zachwycona tą opowieścią i z ogromną niecierpliwością
czekam na kolejne tomy tej serii. Liczę na to, że teraz w moje ręce
trafi albo opowieść Sierry, albo jej brata bliźniaka. Wiem, że w
przyszłości na pewno do tej powieści powrócę, ponieważ
spędziłam przy niej bardzo przyjemnie czas. Od kiedy tylko zaczęłam
ją czytać, nie mogłam się oderwać ani na chwilę, a moje serce
do samego końca biło w szaleńczym tempie, dlatego was, gorąco
zachęcam do tego, abyście sięgnęli po tę powieść, bo
gwarantuję, że warto! Ja daję jej 9/10!
Paula
Za
możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Niezwykłe
oraz autorce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz