środa, 6 lutego 2019


Melissa Darwood
“Gordian”



Kiedy zauważyłam “Gordiana” w zapowiedziach i na stronie autorki, byłam bardzo ciekawa tej książki. Gdy przeczytałam opis z okładki i to, że ta historia będzie pikantna, mroczna i mocno erotyczna, to pomyślałam: WOW czuję, że to będzie ogień. No i cóż po przeczytaniu tej opowieści po prostu brakuje mi słów, nawet teraz pisząc tę recenzję się śmieję. Czy to jest ten obiecany erotyk? Zdecydowanie nie. Czy jest to mroczna opowieść? Po części tak. Czy jest pikantna? Raczej powiedziałabym, że śmieszna. Ja broń boże nie chcę urazić autorki, ale Pani Melisso skąd Pani wytrzasnęła te teksty? To niby miał mówić dwudziestoczteroletni mężczyzna? Ja bym bardziej powiedziała, że to teksty chłopaków z gimnazjum, a po drugie miałam wrażenie, jakby ta książka została napisana przez osiemnasto/dwudziestolatkę, ale do rzeczy.

„Co do pierwszej kwestii – tak, mam na imię Gordian
i moje imię odmienia się przez przypadki.
Dostałem je po rzymskim Imperatorze – Marcusie Antoniusie Gordianusie.”

Gordian to dwudziestoczterolatek, który jest studentem inżynierii oraz trenerem sztuk walki. Dręczą go koszmary nie tylko te we śnie, ale i na jawie. Jego dzieciństwo nie należało do najlepszych, ponieważ doświadczył wiele krzywd ze strony ojca. Dopuszcza się poważnej zbrodni, która zaczyna go dręczyć i prześladować, praktycznie nie dając mu normalnie żyć. Kocha seks, który ogólnie rzecz biorąc, uprawia non stop, nie wdaje się w żadne związki, tylko interesuje go jedna relacja: zaspokojenie płci przeciwnej i siebie. W ten sposób również rozładowuje buzujące w nim emocje. Ma rozbuchane ego, twierdząc, że żadna mu się nie oprze. Jakie jest jego zdziwienie, kiedy do jego życia wkracza przyrodnia siostra — Kira. Dziewczyna z marszu stara się mu pokazać, gdzie jest jego miejsce, ale im bardziej go odpycha, tym bardziej on ma ochotę ją zdobyć.

„Na każdą znajdzie się sposób,
nawet na zakonnicę.”
 
 Jednak Kira została także poturbowana i naznaczona przez los, zmaga się ze swoimi demonami i trenuje kickboxing, który w pewien sposób pozwala jej uciec od problemów.

Czy Kira i Gordian się dogadają?
Czy dziewczyna w końcu ulegnie chłopakowi?
Czy dwoje poranionych przez życie ludzi powinno być razem?

Melissa Darwood to pisarka powieści dla kobiet i młodzieży, tworząca pod pseudonimem. Jej książki cechują lekki styl, charakterni bohaterowie, nieprzewidywalność fabuły i romantyczność. Do tej pory autorka wydała: “Larista”, “Guerra”, “Pryncypium”, “Luonto”, “Tryjon” i “Gordian — grzech”.

Od czego by tu zacząć hmmm… może od tego, że to moje pierwsze spotkanie z twórczością Pani Melissy i szczerze powiem, że nie mam pojęcia jak ocenić tę historię. Po “Gordianie” spodziewałam się naprawdę czegoś innego, jakiegoś dobrego erotyka, który ma również swoją mroczną stronę, tajemnice, a dostałam komedię erotyczną z wątkiem paranormalnym i cytatami z Pisma Świętego. Przepraszam, ale nie do końca rozumiem tą koncepcję: seks, no jest ta mroczność, muszę przyznać, ale nie jakaś aż bardzo mocno straszna, do tego cytaty z Pisma, dla mnie to trochę było nie na miejscu, żeby w taką książkę wplatać religię, ale to tylko moje osobiste odczucia. Jednak ma też swoje plusy, chociażby to, że dawno się tak nie uśmiałam podczas czytania. Według mnie ta opowieść nie jest erotykiem w żadnym wypadku, gdyby autorka się bardziej skupiła na tej drugiej części fabuły, którym nie jest seks, to wierzę, że  wyszłaby z tego całkiem fajna historia.

“...utwierdzam się w przekonaniu, że miłość to stara kurwa i nie chcę mieć z nią nic wspólnego”

Gordiana nie polubiłam już za samo jego zachowanie, za przedmiotowe traktowanie dziewczyn. Niby od razu stawiał sprawę jasno, nie uznawał miłości, ale mimo wszystko był z niego dupek. Uważam, że jego postać wcale nie jest męska ani nie była ucieleśnieniem kobiecych marzeń, taki z niego chłystek i erotoman, którego bym omijała szerokim łukiem. De facto dręczą go koszmary, które naprawdę się na nim odbijają, nie żałuje tego, co zrobił, ale płaci za to wysoką cenę. Co do Kiry to dziewczyna jest trochę dziwna, ale podoba mi się to, że nie pozwala sobie w kaszę dmuchać. Ma cięty języczek i sama potrafi o siebie zadbać.

Co do postaci drugoplanowych to bardzo polubiłam matkę, babcię i ojczyma Gordiana, którzy zostali w bardzo fajny sposób przedstawieni, w szczególności jego matka, która odgrywa tu ważną rolę. Język, jakim operuje autorka, jest sprośny i wulgarny, było to śmieszne, ale miejscami bardzo irytujące. Plusem tej powieści jest to, że czyta się ją naprawdę szybko. Podobało mi się przekomarzanie pomiędzy bohaterami i to jak Kira nie ulegała czarowi Gordiego.
Czy jeszcze kiedykolwiek sięgnę po jakąś książkę Melissy Darwood? Oczywiście, że tak, nie mam zamiaru oceniać jej twórczości tylko po jednej przeczytanej książce. Nawet sięgnę po drugą część “Gordiana”, bo końcówka jest naprawdę mocna i bardzo, ale to bardzo mnie zaintrygowała.

A na koniec muszę jeszcze przytoczyć jedną sytuację, która mnie rozbawiła :D :D :D

“ – To nie moja siostra.
– To o co chodzi?
– O nic.
– Przecież widzę, stary. Chyba mogę z nią pójść do lasu albo parku?
Posiedzieć, pogadać na łonie natury.
– Na łonie natury… – prycham – A co wy, jakimiś pieprzonymi łosiami jesteście?”

Kasia

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu. 

Wydawnictwo NieZwykłe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...