T. L. Swan
„Zadufany szef”
Ulubionym hobby Kate Landon jest drażnienie jej szefa Elliota Milesa. Sam
widok jego przystojnej twarzy powoduje u niej irytację. Mężczyzna jest typowym
bogatym playboyem o beznadziejnej osobowości. Kate nie potrafi zrozumieć, dlaczego
kobiety na niego lecą, nie widząc, jaki jest arogancki i zadufany w sobie.
W przeciwieństwie do Elliota Kate nie może
pochwalić się równie bujnym życiem towarzyskim. Postanawia więc pod fałszywym
nazwiskiem skorzystać z aplikacji randkowej i w ten sposób poznaje mężczyznę o
imieniu Edgar. Gość kompletnie nie jest w jej typie. Różni ich niemal wszystko,
łącznie z miejscem na świecie, gdzie mieszkają, ale nawiązuje się między nimi
nić porozumienia. Nawet przyjaźń.
Nowy przyjaciel to niejedyna zmiana w życiu
kobiety. Coś dziwnego zaczyna dziać się z jej przełożonym. Coraz częściej
przygląda się Kate i to wcale nie w sposób, w jaki powinien to robić szef.
Pewnego dnia jego słowa kompletnie zwalają dziewczynę z nóg. Elliot twierdzi,
że jej bezbronność jest urocza. Nagle okazuje się, że mężczyzna wie o niej coś,
czego mu nigdy nie powiedziała.
„Boję się, że
przeznaczenie przyszło po mnie akurat, gdy znalazłem kobietę, która daje mi
szczęście.”
To już moje trzecie spotkanie z braćmi Miles, tylko że tym razem główne
skrzypce odgrywa Elliot. Dwa pierwsze tomy mi się podobały i miałam nadzieję,
że kolejny z braci przyprawi mnie o szybsze bicie serce. Nie do końca mu się
udało, ale uważam, że ta książka była całkiem ciekawa. Jak wspomniałam, jest to
historia Elliota i jego asystentki Kate. Nie pałali do siebie sympatią,
wiecznie sobie dogryzając. Towarzyszom im ciągłe spięcia, które przeradzają się
w namacalną chemię i weź, ich tu zrozum :D Mężczyzna lubował się w sztuce i
zafiksował się na pewnej malarce, której usilnie poszukiwał. Był słodki i
uroczy. Wiele kobiet lubi takie okazy, chociaż ja tam wolę więcej pikanterii od
faceta, tego gdy to właśnie on przejmuje kontrolę i jest władczy :D Natomiast
Kate to taka zwyczajna dziewczyna, która ma zupełnie inne priorytety, niż
umawianie się z facetami. Jej kreacja była okej, współczułam jej, ale czegoś mi
w niej zabrakło. Były chwile, gdy odrobinę wiało nudą, ale humor, który autorka
wplata w swoje książki i gorące sceny mi to wynagrodziły.
Lubię pióro Swan, ponieważ jest lekkie i spójne. Jej książki czyta się
naprawdę z przyjemnością. Autorka wie, jak czytelnika zachęcić do czytania, bo
wymyśla takie historie, które może i są banalne, ale jeśli się je umiejętnie
przedstawi, to wtedy wychodzą ciekawe i godne uwagi, by się na trochę dłużej
przy nich zatrzymać. Oczywiście nie obejdzie się tu bez scen podniosłych, które
wywołują w czytelniku smutek, ale takie zabiegi nadają całokształtu
opowieściom. To, co tu było przedstawione, podobało mi się i pisarka dobrze to
uchwyciła.
Chociaż bardziej do gustu przypadła mi historia Jamesona i Tristana, to
Eliotta też była ciekawa, jednak najmniej mi się podobała. Mimo wszystko
spędziłam z lekturą miłe chwile i oceniam ją 7/10.
Kasia
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe Zagraniczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz