środa, 14 grudnia 2022

 

Ker Dukey

K. Webster

„Ven”

[Patronat medialny]


Wybuchowy. Zwycięski. Odważny.

Mężczyźni z rodu Vetrov rodzą się, żeby wykonywać rozkazy. Będą żyć tak, jak każe im ojciec, i robić to, co ten dla nich zaplanował. A może nie?

Veniamin Vetrov jest przygotowywany do objęcia władzy i zarządzania imperium. Dlatego przychodzi na spotkania do domów innych rodzin mafijnych, gdzie są omawiane ważne sprawy organizacji. Jednak tak naprawdę to go nie interesuje. Krew w jego żyłach rozgrzewa Diana Volkov.

Ciągle jeszcze jest dla niego za młoda, ale on już ją sobie upatrzył. Veniamin wie, co rządzi jego światem: rozgrywki, plany, przebiegłe posunięcia. Nic nie jest przypadkowe. I mężczyzna szybko przekona się o tym, że Diana zaczęła z nim swoją grę.

Ta dziewczyna nie jest dla niego. Jej ręka dawno została obiecana komuś innemu. Veniamin zrozumie, że są reguły, którymi nie będzie się kierował, i rozkazy, których nie wykona. Jeżeli chce mieć Dianę, zrobi wszystko, żeby tak się stało.

„Nigdy nie towarzyszy nam strach czy wahanie. Nie uciekamy i nie staramy się ukrywać. Nie dajemy się pokonać.”

To już moje drugie spotkanie z tymi autorkami i zdecydowanie mogę przyznać, że kolejne udane. Tym razem pisarki przychodzą do nas z historią Veniamina i Diany. Byłam ciekawa tej części i tego, jak Dukey oraz Webster to pociągną. Jeżeli czytaliście pierwszy tom, to wiecie, co się tam wydarzyło i czego dopuściła się Diana. Nie będę ukrywać, że nie było mi jej żal i tego, co się z nią stało, jednak w tej części zrozumiałam jej motywy i zmieniłam o niej zdanie. Kobieta zatraciła się w tym wszystkim, bo na początku miała całkiem inny plan, a wyszło, jak wyszło.

Seria The V Games zdecydowanie przeznaczona jest dla osób, którzy szukają mocnych wrażeń i lubią się dobrze bawić przy lekturze. Autorki piszą takie historie, by pobudzić wyobraźnie czytelnika. Nie dostaniecie tu tak zwanych serduszek i kwiatków. Zanim bohaterzy dostaną swoje zakończenie, muszą zmierzyć się z wieloma przeciwnościami losu. Do tego ich kreacja, nie jest zrobiona po łebkach, a są przedstawieni jako mocne, charakterne osoby.

W książkach lubię to, gdy autor potrafi dostarczyć mi moc wrażeń, emocji i wysokiego poziomu adrenaliny. Tu to wszystko dostałam. Nie raz obie Panie mnie zaskakiwały, ale uważam, że wszystko było przemyślane i przedstawione tak, by przyciągnąć, czytającego i sprawić, aby nie chciał odłożyć książki. „Ven” nie ma nawet trzystu stron i zastanawiałam się, jak ta historia wypadnie. Czy zostanie dobrze opowiedziana, czy wszystkie wątki zostaną rozwinięte tak, jak powinny i oczywiście się nie zawiodłam. Polubiłam w Dianie jej stanowczość i to, że dziewczyna się nie poddawała i chciała pokazać, że co ją nie zabije to wzmocni. Natomiast Ven okazał się facetem, który chroni tych, na którym mu zależy. Miał swoją mroczną stronę, która mi się podobała, bo uwielbiam takie postacie. Polubiłam go do tego stopnia, że przyjęłam go do mojego haremu książkowych mężów :D

Oczywiście nie zabraknie tu scen zakrapianych pikanterią, co dodaje smaczku do tej opowieści. Są sceny mafijne, które mrożą krew w żyłach. Jest brutalność, dynamika i akcja, są elementy zaskoczenia, dzięki którym nie wszystkiego się mogłam domyślić. Jeżeli lubicie w książkach mocne sceny, otoczkę mafii i fabułę, która wywiera na ciele dreszczyk grozy i strachu, to ta lektura, jest skierowana do Was. Daję jej mocne 8/10, bo ja się nie zawiodłam i dostałam to, czego od tej lektury oczekiwałam.

 

Kasia

 

Za egzemplarz do recenzji i możliwość objęcia książki patronatem medialnym dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe Zagraniczne.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...