czwartek, 30 grudnia 2021

 

Angela Santini

“Obsesje”

ON nie wierzy w przypadki.

ONA nie wierzy w miłość.

Jednak los nie pyta ich o zdanie.

Do czego zdolny jest człowiek, gdy w grę wchodzą najgłębiej skrywane obsesje?


Debiut, jakiego nie było od lat! Na tę historię czekały kobiety!


Pełna namiętności i obsesji powieść, pokazująca, że są książki, których nie sposób zapomnieć.


Andrea Cherry pracuje w sklepie ze starociami; ma wspaniałą mamę, przyjaciółkę i cudowną córeczkę zakochaną w śwince Peppie. Jej życie jest zwyczajne, do czasu kiedy wygrywa tydzień wakacji w luksusowym hotelu i poznaje “Nicholasa Blake’a – nieziemsko przystojnego, samotnego dżentelmena, który zawsze dostaje to, czego chce.


Oboje wpadają w swoje sidła, a ta z pozoru idealna i urocza dziewczyna zamienia jego życie w splot przypadkowych wydarzeń o nieprzewidzianych konsekwencjach.


Ale problem w tym, że Nicholas Blake nie wierzy w przypadki, a Andrea Cherry w prawdziwą miłość.


Czy są w życiu tajemnice, które mogą zmienić wszystko? I dokąd zaprowadzą najgłębiej skrywane obsesje?


“Łzy to taki rodzaj smutku, którego nie jesteśmy w stanie opisać słowami. Człowiek płacze z reguły dlatego, że stracił coś, czego nie może odzyskać. A na to... często brakuje słów.”


Do przeczytania tej książki zbierałam się bardzo, bardzo długo. Dlaczego tyle mi to zajęło? Pierwszą rzeczą była objętość na prawie 600 stron. Kiedy przymierzam się do takich kolosów, muszę się najpierw mentalnie przygotować i modlę się, żeby opowieść w nich zawarta, była warta mojego czasu. Dużo razy natknęłam się na debiuty, które niestety nie porywały. No, ale dobra. W końcu wzięłam książkę do ręki i na początku zaczęłam czytać opis dla przypomnienia. W oczy od razu rzuciło mi się stwierdzenie, że to debiut, jakiego nie było od lat i, że na tę historię czekały kobiety. Myślę sobie, okej. Sprawdźmy, czy rzeczywiście tak jest. Cóż, wydawcę chyba odrobinę poniosło z tą kwestią. Jestem kobietą i szczerze, to ja nie czekałam wcale na tę książkę, bo kompletnie mi ona nie przypadła do gustu. Czytałam ją chyba z dwa tygodnie i myślałam, że się po prostu poddam, ale jakoś wytrwałam do końca. Wiało nudą, która mnie usypiała oraz kompletnymi absurdami.


Nie podobali mi się bohaterzy, a Andrea przechodziła samą siebie. To ona zepsuła mi chyba całą tę lekturę i jej wieczne dramy. W ogóle nie czułam z postaciami chemii ani emocji, które w książkach są najważniejsze. Pojawiały się opisy, które tak naprawdę nic nie wnosiły do fabuły i były zwykłymi zapychaczami. Pomysł na tę historię jakiś był, ale niestety niewykorzystany. Gdyby tak o połowę skrócić, to może dałoby się tę opowieść jakoś uratować, a tak to jest klapa. Nie rozumiem tego rozciągania na siłę. Lepiej napisać krócej, a konkretniej. Myślę, że nie będę się więcej wypowiadać, bo to nie ma sensu i tak nic pozytywnego nie napiszę :( 


Z przykrością stwierdzam, że książka “Obsesje” jest słabiutka i przekoloryzowana. Za dużo tych dram i afer, bo tylko przewracałam oczami na kolejne bezsensowne sytuacje. Może i w telenoweli to by się sprawdziło, ale w książce już niekoniecznie. Niestety nie polecam, bo droga przez tę historię była dla mnie istną męką. Za to, że to debiut i za okładkę, która jest naprawdę ładna, daję 3 gwiazdki.

A, czy Wy zechcecie sięgnąć, po tę opowieść to już Wasza indywidualna sprawa. 


Kasia


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...