A.L. Jackson - „Pocałunek gwiazdy”
Samotna matka. Zdolny
perkusista rockowej kapeli z trudną przeszłością. Teoretycznie
ich ścieżki nigdy nie powinny się przeciąć. Wszystko zmienia
się, gdy straszliwa zbrodnia wstrząsa życiem Mii West. Kobieta
przystaje na propozycję swojego brata-rockmana, by lato spędzić w
jego willi w Savannah i tam powoli dochodzić do siebie. Nie ona
jedna korzysta z jego gościny – na miejscu poznaje zabójczo
przystojnego, ponurego perkusistę. Mrok, którym emanuje, przyciąga.
Jego spojrzenia nie sposób zapomnieć. Mia wie, że ten facet to
same kłopoty. W życiu Leifa Godwina liczą się dwie rzeczy:
kapela, w której gra, o nazwie Carolina George, oraz szukanie zemsty
za krzywdę, która go kiedyś spotkała. W tym równaniu nigdy nie
było miejsca na Mię. Jej oczy rzucają czar. Jej ciało to wieczna
pokusa. Kiedy jej dotknie, popełni grzech. Czy miłość, która ich
połączy, przyniesie im zgubę?
„Nie wiedziałam, co
mi zrobi jeżeli zostanie.
Pokocha mnie, czy złamie mi
serce?
Może powinnam była wówczas odwrócić się do niego
plecami i cofnąć się do budynku.
Potraktować poważnie
ostrzeżenie, które wyczytałam z jego niesamowicie przystojnej
twarzy.
Zamiast tego ruszyłam przed siebie, prosto w ulewę.
Zaryzykowałam...”
Co
spotkało Leifa w przeszłości?
Na kim planuje zemstę?
„Łańcuch,
którymi byłem spętany na wieki, zacisnęły się jeszcze
bardziej.
To było ostrzeżenie z jej strony.
Trudno.
Jedną
ręką objąłem ją w talii i przyciągnąłem bliżej. Tak, to
cierpienia pragnąłem.
Nie wiedziałem tylko czyjego – jej czy
mojego.
Kiedy moje ramię zetknęło się ze skórą jej pleców,
poczułem niemal jak parzy.”
Gdy
zobaczyłam „Pocałunek gwiazdy” w zapowiedziach, wiedziałam, że
muszę ją mieć, dosłownie napaliłam się na nią jak szczerbaty
na suchary. W ostatnim czasie czytałam w większości mroczne i
mocne romanse, dlatego ucieszyłam się, że będę mogła przeczytać
coś lekkiego i przyjemnego, teraz, gdy złapałam książkę Pani
Jackson, zaczęłam ją czytać z ogromnym zapałem. Jednak im
bardziej się zagłębiałam w treść, tym z każdą kolejną stroną
mój zapał gasł, a dlaczego? A dlatego, że było sporo opisów (
większość moim zdaniem zbędnych), których wprost nienawidzę,
początkowo mało dialogów, później było troszkę lepiej, ale i
tak zabrakło mi tu tego czegoś. Ogólny pomysł na fabułę autorka
miała fajny, samotna matka, która jest po bardzo traumatycznych
przeżyciach, a do tego perkusista z trudną przeszłością, co może
pójść nie tak? Właściwie to wszystko. Miałam co do niej spore
oczekiwania, a niestety, wyszedł klops. Opowiadana tu historia była
nudna, było zbyt dużo smutku, żalu, a gdy już do czegoś
dochodziło, robiło się różowo i słodko, aż do zemdlenia,
brakowało mi tu jakiejś równowagi. Autorka próbowała też wpleść
tu wątek kryminalny, który był po prostu niewypałem. Uczucie,
które budziło się między bohaterami, było bez większych
fajerwerków, nie było czuć między nimi żadnej chemii, więzi. Po
prostu bardzo słabo z tą opowiastką, nuda, nuda i jeszcze raz
nuda.
Nie wiem, co tu się wydarzyło, ale ja niestety jestem
na nie dla tej opowieści. Wynudziłam się na niej okrutnie i na
pewno do niej nie powrócę. Po drugi tom tej serii sięgnę z
czystej ciekawości. Być może będzie lepszy. Was jednak zachęcam,
abyście opinie wyrobili sobie sami. Dla mnie to marne 2/10. Nie
polecam!
Paula
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Wydawnictwie Muza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz