piątek, 3 grudnia 2021

 A.L. Jackson - „Pocałunek gwiazdy”



Samotna matka. Zdolny perkusista rockowej kapeli z trudną przeszłością. Teoretycznie ich ścieżki nigdy nie powinny się przeciąć. Wszystko zmienia się, gdy straszliwa zbrodnia wstrząsa życiem Mii West. Kobieta przystaje na propozycję swojego brata-rockmana, by lato spędzić w jego willi w Savannah i tam powoli dochodzić do siebie. Nie ona jedna korzysta z jego gościny – na miejscu poznaje zabójczo przystojnego, ponurego perkusistę. Mrok, którym emanuje, przyciąga. Jego spojrzenia nie sposób zapomnieć. Mia wie, że ten facet to same kłopoty. W życiu Leifa Godwina liczą się dwie rzeczy: kapela, w której gra, o nazwie Carolina George, oraz szukanie zemsty za krzywdę, która go kiedyś spotkała. W tym równaniu nigdy nie było miejsca na Mię. Jej oczy rzucają czar. Jej ciało to wieczna pokusa. Kiedy jej dotknie, popełni grzech. Czy miłość, która ich połączy, przyniesie im zgubę?

„Nie wiedziałam, co mi zrobi jeżeli zostanie.
Pokocha mnie, czy złamie mi serce?
Może powinnam była wówczas odwrócić się do niego plecami i cofnąć się do budynku.
Potraktować poważnie ostrzeżenie, które wyczytałam z jego niesamowicie przystojnej twarzy.
Zamiast tego ruszyłam przed siebie, prosto w ulewę.
Zaryzykowałam...”

Co spotkało Leifa w przeszłości?
Na kim planuje zemstę?

„Łańcuch, którymi byłem spętany na wieki, zacisnęły się jeszcze bardziej.
To było ostrzeżenie z jej strony.
Trudno.
Jedną ręką objąłem ją w talii i przyciągnąłem bliżej. Tak, to cierpienia pragnąłem.
Nie wiedziałem tylko czyjego – jej czy mojego.
Kiedy moje ramię zetknęło się ze skórą jej pleców, poczułem niemal jak parzy.”

Gdy zobaczyłam „Pocałunek gwiazdy” w zapowiedziach, wiedziałam, że muszę ją mieć, dosłownie napaliłam się na nią jak szczerbaty na suchary. W ostatnim czasie czytałam w większości mroczne i mocne romanse, dlatego ucieszyłam się, że będę mogła przeczytać coś lekkiego i przyjemnego, teraz, gdy złapałam książkę Pani Jackson, zaczęłam ją czytać z ogromnym zapałem. Jednak im bardziej się zagłębiałam w treść, tym z każdą kolejną stroną mój zapał gasł, a dlaczego? A dlatego, że było sporo opisów ( większość moim zdaniem zbędnych), których wprost nienawidzę, początkowo mało dialogów, później było troszkę lepiej, ale i tak zabrakło mi tu tego czegoś. Ogólny pomysł na fabułę autorka miała fajny, samotna matka, która jest po bardzo traumatycznych przeżyciach, a do tego perkusista z trudną przeszłością, co może pójść nie tak? Właściwie to wszystko. Miałam co do niej spore oczekiwania, a niestety, wyszedł klops. Opowiadana tu historia była nudna, było zbyt dużo smutku, żalu, a gdy już do czegoś dochodziło, robiło się różowo i słodko, aż do zemdlenia, brakowało mi tu jakiejś równowagi. Autorka próbowała też wpleść tu wątek kryminalny, który był po prostu niewypałem. Uczucie, które budziło się między bohaterami, było bez większych fajerwerków, nie było czuć między nimi żadnej chemii, więzi. Po prostu bardzo słabo z tą opowiastką, nuda, nuda i jeszcze raz nuda.

Nie wiem, co tu się wydarzyło, ale ja niestety jestem na nie dla tej opowieści. Wynudziłam się na niej okrutnie i na pewno do niej nie powrócę. Po drugi tom tej serii sięgnę z czystej ciekawości. Być może będzie lepszy. Was jednak zachęcam, abyście opinie wyrobili sobie sami. Dla mnie to marne 2/10. Nie polecam!

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwie Muza.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...