L.J. Shen - „Broken Knight”
Ta opowieść miałaby podarte strony, brakujące akapity i słodko-gorzkie zakończenie.
Ona – Luna Rexroth, otoczona przyjaciółmi, słodka, opiekuńcza, troskliwa… ale fałszywa. Sprawia wrażenie potulnej i niepozornej, lecz tak naprawdę dokładnie wie, czego chce i kogo pragnie.
On – Knight Cole, uwielbiany futbolista, śmiały i odważny, rzuca na kolana jednym spojrzeniem, ale jego oczy wciąż są skierowane wyłącznie na Lunę.
Kiedyś chłopiec z domku na drzewie pokazał Lunie, w jaki sposób przeklina się w języku migowym. Nauczył ją się śmiać. Dzięki niemu zrozumiała, jak piękne może być życie i jak słodka jest miłość.
Teraz Luna nie jest już jednak tym, kim była. Nie potrzebuje niczyjej ochrony. Knight będzie musiał zrozumieć, że nie wszyscy rycerze mogą być bohaterami. Jak tych dwoje poradzi sobie z podkręconą piłką, którą właśnie rzuca im los?
„W
głębi ducha czułam, że ona ma rację i to dobijało mnie
najbardziej. Przez całe życie nie zrobiłam niczego sama. Zawsze
byłam przerażona, zależna od kogoś, panikowałam, jeśli w
zasięgu wzroku , nie było jego lub moich rodziców. Udało mi się
przejść przez życie bez żadnych przyjaciół – poza Knightem i
naszymi rodzinami oraz minimalną komunikacją ze światem. Z braku
lepszego określenia można było powiedzieć, że żyłam w
bezpiecznej bańce. Przyjaźniłam się z Knightem, ale równie
dobrze można by go było nazwać moją niańką.”
Czy
Knight i Luna na zawsze pozostaną tylko przyjaciółmi?
A może
Luna dopuści go do siebie, pomimo obaw o złamane serce?
„
- Wiesz, Luna, ludzie mnie nie lubią, bo gram nieczysto. Nie mam
litości. Ale nie wiedzą, że strach i podniecenie są ze sobą
powiązane. Dostarczają takiej samej adrenaliny. Co ty na to
Rexroth? Zamierzasz walczyć?”
Wiecie
co!!?? Brak mi słów... Kurczę, myślałam, że po skończeniu
pierwszego tomu i złamanym tam sercu, już nic mnie nie zaskoczy i
nie złamie. Ale teraz to się odmieniło, zostałam zdeptana i
zgnieciona, jestem w takim stanie, że nie mogę się pozbierać. Ta
część rozwaliła mnie emocjonalnie, płakałam jak głupia podczas
czytania i kilkakrotnie musiałam odłożyć książkę, bo przez
płynące łzy nie byłam w stanie zobaczyć literek. Będzie mi
bardzo ciężko napisać cokolwiek o tej opowieści, ponieważ mam w
głowie tak ogromny chaos, że zebranie myśli przychodzi mi z
trudem. Śmiało mogę napisać, że ta historia była bardziej
poruszająca, Boże, ona była taka piękna, że marzyłam, aby nigdy
się nie skończyła, chciałam, aby chwile z nią trwały wiecznie,
to jak autorka przelewa emocje, jest niewyobrażalne, walka z
chorobą, jednej z postaci, jej uczucia, dylematy i emocje, a także
odczucia jej najbliższych zostały oddane w idealny sposób,
chłonęłam jej słowa i czułam, jak trafiają w głąb mojego
serca i oddają to, co jeszcze sama niedawno czułam. Pokazała nam,
jak ważne jest wsparcie najbliższych w ciężkich dla nas chwilach
i ja mam to ogromne szczęście, że mam w swoim życiu kilka takich
osób, rodziców, męża i moją niezastąpioną przyjaciółkę
Kasię. Kurczę, zaraz się rozkleję... :)
No dobrze,
wracając do książki. Jeżeli chodzi o bohaterów, to każdy z nich
radził sobie na swój sposób ze swoimi problemami. Luna postawiła
na odcięcie się od świata, przez traumę z dzieciństwa, wolała
otoczyć się ogromnym murem i dopuścić do siebie tylko nieliczne
osoby, podobało mi się to, jaka z czasem zachodziła w niej zmiana,
która była jak najbardziej na plus. Natomiast jeśli chodzi o
Knighta, kurczę było mi go okropnie żal, jego sposób na radzenie
sobie z problemami był wręcz przerażający, martwiłam się o
niego i o to, co będzie się działo dalej. Momentami był dla Luny
okropny, niemiły, ale ona pomimo tego i tak dzielnie go wspierała,
chociaż drażnił mnie tym, jak ją krzywdził. Często też
wyciągał pochopne wnioski i nie dał sobie nic przetłumaczyć,
uparty jak osioł. Nadal wielką zagadką jest dla mnie postać, o
której będzie kolejny tom, czyli Vaughn, coś czuję, że to
dopiero będzie petarda.
No nic, kończę moje wypociny. Wy
OBOWIĄZKOWO musicie przeczytać zarówno pierwszy, jak i drugi tom.
Gwarantuję Wam ogromne emocje, uprzedzam tylko, że musicie
naszykować sobie sporą paczkę chusteczek. Ja tę serię uwielbiam
i z niecierpliwością czekam na kolejne tomy, ponieważ mam
nadzieję, że autorka nie zakończy tej serii tylko na 3 tomach. Wy
jeżeli jeszcze nie czytaliście jej książek, koniecznie musicie
nadrobić zaległości.
Gorąco polecam!
Paula
Za
możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu
i Niegrzecznym Książkom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz