czwartek, 13 lutego 2020


Natasha Knight
“Salvatore”


Mafia. Dwie nienawidzące się rodziny. Kontrakt. Salvatore i Lucia.

“Podpisałem leżący przede mną kontrakt. Docisnąłem długopis tak mocno, że zostawił wgłębienie w papierze. Odłożyłem go i podsunąłem kartki dziewczynie, która siedziała po przeciwnej stronie stołu.
Lucia.
Ledwie mogłem na nią spojrzeć, gdy uniosła na mnie swoje ogromne, niewinne i przestraszone oczy. Przyglądała się oficjalnym dokumentom, które miały nas związać na zawsze. Uczynić ją moją.”

Wszystko zaczęło się od haniebnego kontraktu, który Lucia musiała podpisać w wieku szesnastu lat. Teraz po pięciu latach upomina się o nią Salvatore Benedetti. Dziewczyna czuje do tej rodziny ogromną nienawiść i chce się zemścić, aczkolwiek nie przewidziała tego, że mężczyzna zawładnie jej życiem. Była pewna, że Salvatore jest potworem w ludzkiej skórze, którego chciała zniszczyć. Jednakże dostrzegła w zakamarkach jego duszy blask. Nienawiść, którą go darzyła, przerodziła się w namiętność gorętszą od piekielnych ogni.

Salvatore stał się właścicielem księżniczki mafii DeMarco. Miał zostać królem, ponieważ był następny w kolejności do władania rodem Benedettich. Lucia była dla niego łupem wojennym, z którym on mógł zrobić to, na co tylko miał ochotę. Mógł ją złamać, zgotować jej z życia piekło, aczkolwiek gdzieś w jego sercu tliło się odrobinę ludzkości.

Jak zachowa się Salvatore?
Czy stanie się nieodzownym synem własnego ojca?
Czy Lucia zmieni zdanie co do Salvatore i otworzy serce dla swojego wroga?

Natasha Knight to bestsellerowa autorka USA Today. Pisze mroczne oraz wyuzdane romanse z różnych gatunków, w tym współczesne, paranormalne, postapokaliptyczne, science-fiction i fantasy. Zajmuje pierwsze miejsce na liście Amazona.

O książkach tej autorki już kiedyś słyszałam. Czytam po angielsku, ale niestety czas nie jest z gumy i nie da się go rozciągnąć, dlatego nie sięgnęłam po żadną pozycję w języku angielskim Pani Knight. Oczywiście wszystko się zmieniło, kiedy zobaczyłam w zapowiedziach na empiku “Salvatore” i wiedziałam, że swoją przygodę z tą autorką rozpocznę od tej właśnie historii i kurcze, co to za książka to szok. Jest to romans mafijny, ale w tym przypadku mafia jest tam, prawie że zerowa, ale gdzieś w tle są jakieś migawki. Kocham ten klimat w książkach, ale akurat w tym przypadku nie brakowało mi tego znikomego wątku mafijnego. Historia Lucii i Salvatore zawładnęła moim sercem. Każdą jedną kartkę przerzucałam z napięciem, bo byłam ciekawa, co tam się dalej wydarzy. Obie główne postacie połączył pewien kontrakt, a ceną tego kontraktu było ocalenie całej rodziny.  Lucia nienawidziła rodu Benedettich i w tym Salvatore, ale jak to się mówi, od nienawiści do miłości dzieli nas tylko jeden krok. Salvatore, jak i Lucia byli naprawdę świetnie wykreowani. Ona nie była potulnym barankiem, tylko sprzeciwiała się na każdym kroku i tę bohaterkę po prostu bardzo polubiłam. Natomiast on przyszła głowa rodziny powinien być stanowczy, władczy no dobra był taki, ale również dało się go poznać jako osobę troskliwą i opiekuńczą. Chemia pomiędzy nimi była wyczuwalna już od samego początku. Ciągnęło ich do siebie jak ćmę do światła. Cała akcja była wartka, ciekawa, interesująca i zaskakująca. Dialogi były pomysłowe, ale niekiedy lekko wyuzdane. Namiętność pomiędzy Lucią a Salvatore była gorąca, a miejscami aż dosłownie buchała żarem. Trochę byłam zaskoczona tymi scenami seksu, ale nie, że są złe czy coś, tylko trochę to słownictwo mnie zatykało z wrażenia :D
Język, jakim pisze autorka, jest spójny, ale za to cięty i to było bardzo fajne. Powiem szczerze, że naprawdę spędziłam miło czas podczas tej lektury, bo jak się do niej dopadłam, to od razu tego samego dnia ją skończyłam czytać. Jeszcze pozwolę sobie wspomnieć, że przez tę książkę przewinęło się sporo postaci drugoplanowych, które miały spory wpływ na całą opowieść i dzięki czemu historia, która powstała autorce jest naprawdę interesująca i intrygująca. Co do zakończenia, to trochę mnie zaskoczyło i zdziwiło, ale jest to fikcja literacka i autorka miała prawo tę opowieść zakończyć, tak jak chciała :)

Podsumowując “Salvatore” to naprawdę świetna lektura, którą Wam polecam. Ja podczas czytania spędziłam naprawdę miło czas i wiem, że do tej pozycji jeszcze kiedyś wrócę. Kto z Was się jeszcze waha, czy przeczytać książkę, to niech tego nie robi, bo naprawdę warto się zaczytać w tej opowieści.

Kasia

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Papierówka.


1 komentarz:

  1. Ważne, że miło spędziłaś przy niej czas. Ja jeszcze trochę się waham.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...