piątek, 28 lutego 2020


A.S. Sivar
“Konsorcjum. Tom 2”
[Patronat medialny]


Prawda jeszcze nigdy nie była taka okrutna…
Druga część burzliwej, pełnej intryg, poświęceń i nieokiełznanych uczuć historii młodej menadżerki klubu nocnego oraz jego porywczego, piekielnie przystojnego właściciela. Komplikacje… Tarapaty… Ryzyko utraty wszystkiego… to dopiero początek tego, co przed Nadią skrywają “bramy” tajemniczego Konsorcjum. Czy dziewczyna poradzi sobie z tak pilnie strzeżonymi sekretami Dominica? Czy podjęte decyzje doprowadzą do rozpadu ich związku? Czy Nadia będzie w stanie zaakceptować zapisany jej los? I kim jest Trzeci Członek Szczytu Konsorcjum? Jedno jest pewne - ten berliński klub już nigdy nie będzie taki sam…

Na samym wstępie muszę napisać, że napisanie tej recenzji zajęło mi sporo czasu, ale to dlatego, że musiałam przeczytać pierwszy tom jeszcze raz, żeby sobie wszystko przypomnieć, a nie oszukujmy się, oba tomiska “Konsorcjum” są naprawdę grubaśne :D Jednakże do rzeczy. Boże uwielbiam tę książkę to chyba mało powiedziane. Ja ją wręcz ubóstwiam. Już dawno nie czytałam tak świetnej historii. Jak się dopadłam do tej lektury, to po prostu przeczytałam ją w mgnieniu oka. Autorka w świetny sposób żongluje emocjami i poza historią miłosną, wciąga nas w interesującą fabułę. Pisarka w końcu odkryła karty dotyczące tytułowego klubu “Konsorcjum”, bo tak naprawdę w pierwszej części nie dowiedzieliśmy się zbyt wiele o tej organizacji, ot jedynie tak po łebkach. Muszę powiedzieć, że A.S. Sivar stworzyła naprawdę ciekawą i wartką fabułę pełną zwrotów akcji, które tak uwielbiam w książkach. Także w końcu otrzymujemy odpowiedzi na pytania, które sobie postawiliśmy podczas czytania pierwszego tomu. Dostałam swoje odpowiedzi i chcę więcej. Naprawdę wciągnęłam się w tę historię dogłębnie i już bym chciała wiedzieć, co tam się dalej wydarzy. Podoba mi się lekkość języka, którym posługuje się autorka. Nie musimy nie wiadomo jak wytężać umysłu, żeby zrozumieć to, co próbuje nam przez tę opowieść przekazać pisarka. Każde słowo zawarte w tej lekturze połyka się z istnym smaczkiem. Nasi główni bohaterzy są charakterni, ciekawi, intrygujący i przede wszystkim tacy prawdziwi. Obie główne postacie polubiłam praktycznie na samym wstępie, ponieważ, są tak różni, ale ciągnie ich ku sobie. Ta dwójka będzie musiała przejść przez długą drogę, która jest niezwykle wyboista. Czasami odnosiłam wrażenie, że uczucie, które ich pochłaniało, kierowało do tego, że podejmowali pochopnie decyzje. Nie kierowali się rozumem, tylko emocjami, co nie kiedy nie było dla nich dobre. Muszę jeszcze napisać, że była jedna sytuacja, przez którą miałam ochotę pobić Dominica i to dotkliwie, aż mi się serducho ścisnęło wrrr…
Jednak muszę też przyznać, że takiego Dominica to z przyjemnością bym przyjęła do swojego haremu. Jeden w tę czy wewte nie robi różnicy.

“Przystaję na chwilę, bo nie mogę oderwać od niego oczu. Wygląda wręcz obłędnie w rozpiętej czarnej bejsbolówce, jasnej koszulce z dekoltem w spory szpic, spod którego widać kawałek jego tatuażu, opadających dżinsach i butach typu air force za kostkę.”


Zdecydowanie biorę Dominica Alexandrowa i nikomu go nie oddam!
Muszę jeszcze wtrącić kilka słów na temat okładki i stwierdzam, że ta do drugiego tomu, jest po prostu odlotowa i tajemnicza. Jak tylko mój wzrok po raz pierwszy na nią padł, wiedziałam, że to będzie moje, bo ja kocham piękne okładki. Nic już więcej się nie wypowiadam na temat tej książki, ale powiem tylko jedno. Ta pozycja musi się znaleźć w waszych zbiorach bez dwóch zdań. Rzekłabym nawet, że to obowiązkowe :)
Teraz pozostaje tylko czekanie na trzecią część, a ja już na nią zacieram rączki i przebieram nogami:D

Podsumowując “Konsorcjum. Tom 2” to “must have” i “must read” bez dwóch zdań. To świetna kontynuacja poprzedniej części, która wiele nam wyjaśnia. Autorka w końcu odkrywa karty i ujawnia, czym tak naprawdę jest tytułowe Konsorcjum. Ja się przy tej lekturze świetnie bawiłam i będę ją polecała każdemu. Jeśli się jeszcze wahacie, czy przeczytać tę historię, to ja Wam teraz już mogę powiedzieć: Nie róbcie tego! Ale oczywiście najpierw musicie zacząć swoją przygodę od części pierwszej :)

Kasia

Za egzemplarz do recenzji i możliwość objęcia książki patronatem medialnym dziękujemy autorce A.S. Sivar oraz Wydawnictwu WasPos.

logo-ostatnie-prawidlowe-416x400.png




1 komentarz:

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...