czwartek, 13 grudnia 2018


Katy Regnery
“Nigdy nie pozwolę ci odejść”
[Patronat medialny]



“Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą, nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma”.

1 List do Koryntian; Hymn o Miłości, Biblia Tysiąclecia

Dawno, dawno temu była sobie dziewczynka o imieniu Griselda, która miała piękne niebieskie oczy i bursztynowe włosy. Żyła w rodzinie zastępczej u Fillmanów. Pewnego dnia w tej samej rodzinie pojawia się chłopiec o imieniu Holden. Miał podbite oko, rozciętą wargę, ciemne blond włosy, trochę za długie i kręcące się na końcach. Gris już od pierwszej chwili poczuła, że połączyła ich jakaś niewidzialna nić. Pragnęła, żeby został jej przyjacielem. Jako dzieci w tak krótkim czasie ponieśli ogromną stratę i nie zaznali zbyt wiele, szczęścia, radości i miłości.
Jednak los nie chciał ich szczędzić, zaplanował im coś gorszego. Pewnego dnia będąc na pikniku z przybranymi rodzicami, zostają uprowadzeni przez szalonego mężczyznę- Caleba Fostera.
Holden i Griselda zostają przetrzymywani w brudnej piwnicy, a ich porywacz znęca się nad nimi nie tylko psychicznie, ale i fizycznie, mając ku temu swoje chore powody. Przez trzy lata byli bici, karani, pracowali, aż pewnego dnia powiedzieli dość i zaczęli planować ucieczkę. Jednakże udaje się uciec tylko Griseldzie, a Holden zostaje złapany i utwierdzony w tym, że Gris nie żyje.

Dziesięć lat później dwudziestotrzyletnia Griselda pracuje jako niania i mieszka z chłopakiem w Georgetown. Nie ma dnia by nie myślała o Holdenie. Nie kocha swojego chłopaka, ale pozostaje w tym toksycznym związku, ponieważ czuje, że na to zasługuje, odkąd udało jej się uciec, zostawiając Holdena samego.

Holden, co jest bardzo dziwne mieszka w okolicy, w której był przetrzymywany w niewoli. Pracuje w fabryce szkła oraz zarabia na boku, biorąc udział w nielegalnych walkach. Nigdy się nie zakochał w innej kobiecie, bo w jego sercu od zawsze była i jest Gris.

Jednak dzięki pewnemu zrządzeniu losu ich ścieżki ponownie się krzyżują.

Czy Gris i Holden skorzystają z tej szansy?
Czy w końcu zaznają prawdziwego szczęścia?
Co kierowało Calebem Fosterem, żeby dopuścić się takich okropności?

“Nigdy nie pozwolę ci odejść” to druga część z cyklu Współczesne baśnie. To współczesna bajka o Jasiu i Małgosi. Historia koncentrująca się wokół życia Holdena i Griseldy. Od razu zaznaczam, że nie ma tu molestowania seksualnego ani nic z tych rzeczy. Możecie tę część śmiało przeczytać bez wcześniejszego zapoznania się z “Weteranem”. Każda książka z serii opiera się na innej bajce. Jako dziecko uwielbiałam bajki i nawet dotąd je oglądam. Autorka w świetny sposób utrzymała esencje bajki, jednocześnie wiarygodnie wprowadza nas do stworzonego przez siebie świata, gdzie góruje realność, surowość, oddanie i zaangażowanie. Przychodzą czasem takie trudne momenty dla blogera, kiedy ma się problem z wypowiedzeniem na temat danej książki i chyba mnie to właśnie dopadło. Po prostu zostałam wbita w fotel przez treść zawarta w książce, nie potrafiłam znaleźć żadnego sensownego zdania. Ja jestem typem osoby, która czytając, bierze wszystko do siebie, aż za bardzo. Opowieść Gris i Holdena naprawdę dotknęła mojego serca. Kiedy bohaterzy się śmiali, ja robiłam to razem z nimi, kiedy płakali, ja też płakałam, kiedy wyznawali sobie miłość, moje serce biło dla nich. Jako dzieci przeszli wiele. Rzucani z jednej rodziny zastępczej do drugiej, gdzie nie zaznali szczęścia ani radości. Jakby jeszcze tego było mało, to zostali porwani, gdzie przeżyli prawdziwe piekło. Przecież to były tylko dziesięcioletnie dzieci, jak patrzę na swojego syna, to nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić, gdyby jemu miało się coś takiego przytrafić albo innemu dziecku.
Pierwsza połowa książki albo może ciut więcej to opowiadanie historii, odnajdywanie siebie nawzajem i ponowne połączenie się po upływie dekady. Podoba mi się to, że autorka zastosowała opisy w czasie teraźniejszym, jak i przeszłym. Możemy poznać tu punkt widzenia Griseldy oraz Holdena, mamy możliwość poznania ich bliżej oraz ich życia w czasie, kiedy mieszkali w rodzinie zastępczej, jak i u Fostera. Najbardziej emocjonującą rzeczą w tej książce było spotkanie Gris i Holdena po latach. Ryczałam jak głupia. Chemia między nimi była wyczuwalna z daleka, ciągle ich do siebie ciągnęło, byli po uszy w sobie zakochani.

“Dla ciebie poszedłbym na koniec świata… byś poczuła moja miłość”.

Bohaterzy zostali wykreowani w świetny sposób, są autentyczni, ciepli, złamani i pokrzywdzeni, ale dzięki temu, co ich łączy są w stanie się wspierać wzajemnie i troszczyć o siebie. Jednak sielanka nie trwa długo, bo kolejne zrządzenie losu nie pozwoli im tak łatwo być szczęśliwymi. Dużą rolę odegra tu Gemma, przez którą odkładałam książkę na bok kilka razy. Podnosiła mi ciśnienie do tego stopnia, że chciałam wejść do tej książki, złapać ją za kudły i porządnie wytargać. Postacie drugoplanowe odegrały również istotną rolę w życiu Griseldy i Holdena, ale nie wszystkie były tymi dobrymi. Fabuła została poprowadzona w odpowiednim kierunku, była ciekawa i nieprzewidywalna, przechodzenie z rozdziału na rozdział było płynne i spójne. Język, którym autorka się posługuje, jest lekki, opisowy i emocjonalny. Książka wciąga już od pierwszej strony i przenosi nas w świat, w którym nie chciałby się znaleźć żaden z nas, ale niektóre momenty są tak piękne, że każdy chciałby coś takiego przeżyć w swoim życiu. Sceny seksu nie są przesadzone, wręcz namiętne i pasjonujące. Pani Regnery wspaniale oddaje szeroką gamę żywych emocji. Możemy zobaczyć na własne oczy cud, który się stał, nadzieję, ale również lęk, smutek i frustrację z powodu całego zła, które ich dotknęło.

“Nasze wspólne życie nie było łatwe. Mieliśmy mnóstwo żalu, mnóstwo smutku. Ale mieliśmy również siebie. Tak długo jak mieliśmy siebie, wszystko było do zniesienia. Wszystko było możliwe”.

Podsumowując “Nigdy nie pozwolę ci odejść” to piękna, poruszająca i pełna emocji opowieść, dzięki której poczujecie motylki w brzuchu, pięści będą się Wam zaciskały z przerażenia i złości, poczujecie radość i namiętność w sercu oraz łzy spływające po policzkach. Szczerze polecam tę książkę, ja jestem w tej opowieści zakochana i na pewno sięgnę po kolejną część z serii Współczesne baśnie.

Kasia

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.

Wydawnictwo NieZwykłe

7 komentarzy:

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...