wtorek, 4 kwietnia 2023

 

T.L. Swan - „Doktor Stanton”


Ashley Tucker nigdy nie zapomni tamtej nocy, którą spędziła w klubie w Vegas. W końcu spotkała wtedy niesamowitego mężczyznę, który uratował ją przed natrętem, udając, że jest jej mężem. Para po kilku drinkach skonsumowała swoje „małżeństwo”.

Ale przecież Ashley nie jest dziewczyną, która sypia z przypadkowymi facetami. Tym razem jednak postanowiła się tym nie martwić. W końcu była w Vegas, a jej prawdziwe życie toczyło się w Nowym Jorku. Zresztą oboje od początku okłamywali siebie nawzajem: kim są, gdzie mieszkają, czym się zajmują.

Ashley nigdy nie przypuszczałaby, że ta noc nie pozostanie tylko wspomnieniem. Pięć lat później tamten mężczyzna ponownie stanął na jej drodze. Kłamał, kiedy mówił, że jest mechanikiem. Seksowny nieznajomy okazał się kardiologiem, a Ashley przez najbliższy rok będzie na stażu pod jego „opieką”.


Z twórczością autorki styczności jeszcze nie miałam, tak, wiem, wstyd. Swoją przygodę z jej powieściami postanowiłam zacząć od niezłego klocka, jakim jest „Doktor Stanton”, nie będę ukrywała, że troszkę mnie jego objętość przeraziła, ale nie zraziłam się tym i z cierpliwością zaczęłam czytać. Początkowo ta historia mnie nie wciągnęła i w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, czy to nie będzie jakaś lipa. Ale nie poddałam się i brnęłam dalej, zagłębiając się coraz bardziej w lekturę i jeśli mam być szczera bardzo się cieszę, że jej nie odłożyłam, ponieważ mi się ona podobała, co więcej, później już mi nawet nie przeszkadzała jej objętość, bo bawiłam się przy niej świetnie. Otrzymujemy tu opowieść o losach Ash i Camerona, którzy poznali się w Las Vegas, jedna upojna noc zmieniła ich życie na zawsze. Po tej nocy ich drogi się rozeszły, ale to, co się pomiędzy nimi wydarzyło, pozostało w ich pamięci na długi czas. Ich drogi ponownie się przecinają, gdy pięć lat później Ashley zostaje stażystką w szpitalu, w którym pracuje Cameron i trafia pod jego skrzydła. To, co dzieje się później to istne szaleństwo. Czytałam tę powieść z ogromnym uśmiechem na twarzy i nie mogłam się od niej oderwać. Spędzałam przy niej każdą wolną chwilę, czytałam naprzemiennie i w papierze i na mojej półeczce na legimi, ponieważ chciałam jak najszybciej ją skończyć i dowiedzieć się jak zakończy się ta książka.

Bohaterowie są świetnie wykreowani. Ash to twarda babka, dla której nie ma przeszkód nie do pokonania, bardzo ją polubiłam, była taka swojska, przyjacielska, sympatyczna, ale i szczera, nigdy nie owijała w bawełnę, tylko to, co miała powiedzieć, mówiła prosto w twarz. Jeżeli chodzi o Camerona, cóż, jest fantastyczny, uczuciowy, opiekuńczy i hojny, ale nie będę ukrywała, że były momenty, w których po prostu działał mi na nerwy, bo wychodził z niego typowy snobistyczny dupek, zachowywał się, jakby postradał rozumy, a w jednej sytuacji naprawdę miałam ochotę go porządnie zdzielić, bo nic do niego nie docierało, no ale później wszystko naprawił.

Całą opowieść czyta się szybko i miło spędza się przy niej czas, mam pozostałe książki autorki i już dziś wiem, że niebawem nadrobię zaległości i poznam, chociażby serię braci Miles. Przy tej opowieści bawiłam się siwienie i dostałam od niej wszystko to, co w książkach szukam, dobrze napisaną historię, gorący romans przeplatany ze sporą dawką humoru, ale i tajemnice, które wpływają na przyszłość bohaterów. Was gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę powieść i przekonanie się, czy wspólny jedno nocna przygoda zmieni się w coś poważnego? Tej powieści daję 8/10.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe Zagraniczne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...