T.L.Swan - „Pan Masters”
Kłamstwo Brielle szybko wychodzi na jaw, kiedy dziewczyna musi zmierzyć się z powierzonymi jej obowiązkami związanymi z opieką nad niesfornymi dziećmi. Jakby tego było mało, każdy kolejny dzień w pracy to katastrofa. Brielle przyłapuje szefa na robieniu czegoś bardzo prywatnego. Drugiego dnia on widzi ją w jego łazience w bardzo skąpej piżamie. Następne dni nie są dużo lepsze.
Jednak
najgorsze jest to, że każde spojrzenie pana Mastersa budzi w
Brielle uczucie, którego zdecydowanie nie powinna żywić do
pracodawcy: czystą żądzę.
W ostatnim czasie sięgnęłam
po raz pierwszy po twórczość autorki i przeczytałam „Doktora
Stantona”, spodobała mi się ona do tego stopnia, że postanowiłam
pójść za ciosem i wzięłam w swoje łapki jej kolejną powieść,
pierwszy tom trylogii Mr, czyli
„Pan Masters”. Książka zaczęła się świetnie i tak samo się
skończyła, bawiłam się przy niej bardzo dobrze. Od jakiegoś
czasu miałam niemoc czytelniczą, ale też nie do wszystkich
gatunków, konkretnie do mafii. Zalega na mojej półce dość sporo
książek o takiej tematyce i nie mogę się przełamać, aby po nie
sięgnąć, zdecydowanie mam ich przesyt. Dlatego najpierw wzięłam
w łapki Doktora Stantona, a teraz historię Juliana i Brielle.
Kurczę, ależ to było dobre. Bawiłam się przy tej powieści
świetnie, mnóstwo humoru, ciekawa zawiła fabuła i relacja
pomiędzy bohaterami, która sprawia, że nasze serce podczas
czytania bije szybciej. Nie dostajemy tu płytkiego romansu, w którym
bohaterowie stąpają wspólnie po ścieżce usłanej różami, wręcz
przeciwnie, ich życie jest po dość mocnych przejściach i tak
naprawdę nic nie było takie, jakim się wydawało od samego
początku. Celowo nie piszę tu nic na temat fabuły, ponieważ nie
chcę zdradzić czegokolwiek. Przeczytałam ją w ekspresowym tempie,
zaczęłam rano, a już po południu miałam skończoną, a na mojej
twarzy pojawił się jeden wielki uśmiech i nie będę ukrywała, że
mam ogromną nadzieję, że kolejne dwa tomy będą utrzymane na tym
samym poziomie. Całe szczęście, że drugą część mam już w
domu i będę mogła ją przeczytać już niebawem.
Jeżeli
chodzi o bohaterów, cóż, Brielle polubiłam od samego początku,
jest taką bardzo pozytywną osobą, że nie dalo jej się nie lubić.
Julian natomiast jest snobem i momentami okropnie mnie irytował, bo
nie widział niczego więcej poza czubkiem własnego nosa, liczył
się tylko on i jego zdanie. Było kilka sytuacji w których miałam
ogromną ochotę zdzielić go po tym pustym łbie, momentami wręcz
odnosiłam wrażenie, że cierpi na jakąś chorobę dwubiegunową,
no ale wybaczam mu wszystkie jego wpadki i nawet rozumiem go,
dlaczego tak się zachowuje po tym, co spotkało go w przeszłości.
Całej historii daję zdecydowane 9/10. Spędziłam przy niej
rewelacyjnie czas i napędziła mnie ona do tego, aby zacząć
ponownie czytać. Historia Brielle i Juliana jest lekka, przyjemna i
przepełniona humorem, ale dostajemy od niej również przesłania,
które niejednego zmuszą do refleksji. Gorąco was zachęcam do
sięgnięcia po tę powieść, ale również poznania pozostałych
powieści autorki. Gwarantuję, że warto.
Za możliwość
przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe Zagraniczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz