J.T.Gesissinger
- „Niebezpieczne zagrywki”
Eva wie, jakie to uczucie być
ofiarą czyjejś obsesji. Porwana przez Dimitrija, zdaje sobie
sprawę, że teraz Nasir jej nie ocali. Po raz pierwszy jest naprawdę
sama. Jej ukochany nie żyje.
Pomimo beznadziejnej sytuacji kobieta znajduje siłę do walki. Dobrze zna mrok, który czai się w sercu Dimitrija, i tym razem strach jest jej sprzymierzeńcem. Jednak wbrew temu, co Eva myśli, Nasir usilnie próbuje ją odnaleźć. A ostatnią rzeczą, jakiej spodziewa się Dimitrij, jest ponowne pojawienie się mężczyzny, który powinien być już martwy.
Jeżeli Eva i Nasir chcą wygrać z diabłem, muszą być tak samo bezwzględni i przebiegli jak on. Tylko wtedy będą mieli szansę go pokonać.
Finałowy
tom trylogii „Niebezpiecznego piękna” przyjechał do mnie już
jakiś czas temu, ale nie mogłam się przełamać, aby sięgnąć po
niego i czytać. Przełamałam się jednak i zaczęłam z ogromnym
zapałem, ponieważ poprzednie dwa tomy bardzo mi się podobały. Ta
recenzja jednak nie będzie zbyt długa, ponieważ... No właśnie...
Gdy wzięłam go w swoje łapki, na mojej twarzy gościł ogromny
uśmiech, jednak im bardziej zagłębiałam się w lekturze, tym mój
uśmiech robił się coraz mniejszy, aż zmienił się w grymas.
Miałam wrażenie, że ta część jest pisana na siłę, ciągnięte
tylko po to, aby coś było, a był on moim zdaniem zbędny, ja
nazywam go zapychaczem. Fabuła powielana dokładnie ta sama, tylko
w niewiele innych okolicznościach, taki odgrzewany kotlet, dlatego
wiedziałam co będzie za chwilę. Nie chcę pisać zbyt dużo,
ponieważ mogłabym zdradzić wam cokolwiek z poprzednich tomów, bo
tak jak wspomniałam wyżej wszystko jest kolejny raz powtórzone. Ta
część ciągnęła mi się okropnie, ma tylko niecałe 240 stron, a
ja ją męczyłam i męczyłam i miałam wrażenie, że końca nie
widać. Krótko mówiąc bardzo się na niej zawiodłam, bo
oczekiwałam, że zakończenie tak dobrej serii, będzie z jakimś
piorunującym efektem wow, a dostałam klopsa. Tak naprawdę plusów
tej historii jest bardzo mało, właściwie znalazłam tylko jednego
a jest nim Killian, który pomimo tego, że jest postacią
drugoplanową, tak naprawdę uratował tę część.
Nie
będę pisała nic więcej, ponieważ jedyne co mogę wam powiedzieć
to to, że czuję ogromne rozczarowanie tą częścią. Miałam co do
niej ogromne oczekiwania, a niestety, nie zostały one spełnione
nawet w 30 procentach. A szkoda, bo potencjał był, ale niestety,
wraz z treścią gdzieś się rozpłynął. Was jednak zachęcam do
wyrobienia sobie opinii samemu o tej powieści i całej trylogii. Tej
części daję marne 3/10.
Za możliwość przeczytania
książki dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz