poniedziałek, 27 kwietnia 2020



Laurelin Paige
“Perwersyjny bogacz”


Sabrina od zawsze miała pewność, że zasługuje w życiu na coś więcej, a jej miejsce jest w luksusowych apartamentach. Rozumiała też, że trudniejsze od samej drogi na szczyt jest utrzymanie swojej pozycji.

Dziesięć lat temu zdobył ją Donovan Kincaid, mimo że marzyła o jego najlepszym przyjacielu. Po latach kobieta spotyka obiekt westchnień z przeszłości, boskiego Westona Kinga. Mężczyzna tym razem nie zamierza pozwolić jej zniknąć. Proponuje Sabrinie pracę w prestiżowej agencji, którą zarządza razem z… Donovanem.

“Chodziłaś na zajęcia Donovana - powtórzył. Miał szeroko otwarte oczy, bo udało mu się na to wpaść. Donovan. Właśnie to słowo usłyszałam. - Wystawiłaś mnie.”

Kobieta wywołuje pożądanie ich obu. Daje się uwikłać w grę pełną zaskakujących i gorących fantazji. Czy któryś z playboyów zdobędzie ją na zawsze?

Nareszcie po długim zastoju czytelniczym, powróciłam i biorę się ostro za czytanie. Pierwszą książką, za którą się zabrałam po miesięcznej niemocy i braku weny, to “Perwersyjny bogacz”. Akurat książki Laurelin Paige są mi dobrze znane, ponieważ przeczytałam wszystkie, które dotychczas ukazały się na polskim rynku wydawniczym. Najbardziej tę autorkę można kojarzyć z serii “Uwikłani”. Tym razem pisarka przychodzi do nas z dość ciekawą propozycją. Jedna dziewczyna i dwóch mężczyzn. Co może wyjść z takiego trójkąta i przede wszystkim, który facet zawładnie sercem Sabriny? Muszę przyznać, że bawiłam się świetnie podczas czytania i nawet nie wiem, kiedy dobrnęłam do końca. Książka ma raptownie 287 stron i fajny druk. Jeżeli czytacie szybko, to podejrzewam, że błyskawicznie Wam to pójdzie. Muszę napisać, że nieraz miałam ochotę skopać cztery litery Donovana. Był kompletnym dupkiem, przynajmniej dał się poznać właśnie z takiej strony i przede wszystkim był arogancki. Wiele razy wprowadzał Sabrinę w stan, gdzie czuła się upokorzona, skrzywdzona, mało ważna i nic niewarta. Mimo to i tak go lubiłam, bo zawsze mnie ciągnęło do aroganckich dupków. 

“- Powiedziałaś o nas Westonowi, a nie powinnaś o nas nikomu mówić, bo nie ma żadnych nas.
Jego słowa uderzyły we mnie tak, jakby ktoś rzucił we mnie ciężkim workiem, a nie słowami. Poczułam, że krew odpływa mi z twarzy. Poczułam się upokorzona i skrzywdzona. “Nie ma żadnych nas” odtwarzało się w mojej głowie jak zapętlone.”

Z drugiej strony mamy Westona, ten mężczyzna akurat jest przeciwieństwem Kincaida i był tak jakby bezpieczniejszym wyborem. Z tym osobnikiem mogłabym się zakumplować i wyjść do baru na piwo. Sabrina to silna babka z głową na karku, ale za bardzo ulegała urokowi Donovana, w sumie jej się nie dziwię, bo sama bym mu uległa. Czasami mnie denerwowała, że wszystko w swojej głowie przetwarzała i obiecywała sobie wiele rzeczy, ale i tak leciała do Donovana, jak ćma do światła. 

Ogólnie cały zarys fabuły, jak i akcja bardzo mi się podobały. Nie było tu zbędnych opisów, non stop coś się działo i nie było miejsca na nudę. Bohaterzy przyciągali mnie do siebie jak magnes, nie byli sztuczni, nie byli przerysowani, łączyła ich wspólna przeszłość, która po latach się przypadkowo odnowiła, ale jak ona się zakończy, oto jest pytanie. Ta książka zdecydowanie działa na wyobraźnię i niektóre sceny można sobie naprawdę wyobrazić. Przyciąganie pomiędzy postaciami było mocne i namacalne. Nie zabrakło tu również scen seksu, które nie są jakieś wyuzdane, ale niekiedy szokujące. W każdym bądź razie jedna scena mnie trochę zdumiała, a raczej nie wiem może zaskoczyła, bo ja w życiu bym czegoś takiego nie chciała odtworzyć. Jednak ludzie mają swoje zboczenia i robią to, co lubią. Zabrakło mi tu punktu widzenia zarówno Donovana, jak i Westona. Byłam bardzo ciekawa, co oni sobie myśleli, a w szczególności Kincaid. Język, jakim pisze autorka jest lekki i spójny. Laurelin Paige w swoich książkach uważam, że nie zmusza nas do jako takiego zastanawiania się nad fabułą lub jakiejkolwiek refleksji. Nie próbuje nam przesłać jakiegoś przekazu, może tyle, że miłość jest silna i nawet największego przeciwnika miłości ten amor i tak dopadnie, czy tego chce, czy nie.
Przyznam Wam się do tego, że książka zakończyła się w takim momencie, że musiałam od razu sięgnąć po drugą część, ale w wersji angielskiej. Zawsze tak mam, że nie potrafię czekać na kolejne części, aż się u nas ukażą, tylko od razu sięgam po wersję oryginalną :D

Podsumowując “Perwersyjny bogacz” to lektura, która pochłonie Was bez reszty. To niegrzeczny romans, który nie raz przyprawi Was o szybsze bicie serca. Ja bawiłam się naprawdę dobrze, spędzając czas z Sabriną, Donovanem i Westonem. 
Jeśli lubicie romanse takie trochę niegrzeczne, to ta pozycja jest dla Was.
Polecam!

Kasia

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.



Wydawnictwo Kobiece

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...